czwartek, 27 grudnia 2018

Wiedząc, kim Jezus jest

Im dalej się wczytywać w kolejne historie uzdrowień, tym bardziej stają się już one coraz bardziej typowe, standardowe. Jak ta historia z uzdrowieniem ślepego żebraka Bartymeusza:

I przychodzą do Jerycha. A kiedy On wychodził z Jerycha i Jego uczniowie, i wielki tłum, niewidomy syn Timajosa siedział przy drodze, żebrząc. Kiedy usłyszał, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął krzyczeć i wołać: Synu Dawida, Jezusie, zmiłuj się nade mną! I wszyscy kazali mu milczeć, lecz on jeszcze głośniej krzyczał: Synu Dawida, zmiłuj się nade mną! A Jezus przystanąwszy powiedział: Zawołajcie go. Wołają niewidomego: Bądź dobrej myśli, wstawaj, woła cię! On zaś zrzucił swoje okrycie i, zerwawszy się z miejsca, przyszedł do Jezusa, a Jezus powiedział do niego: Co mam zrobić dla ciebie? Rzekł Mu niewidomy: Rabbuni, abym przejrzał. Jezus mu powiedział: Idź, twoja wiara cię uzdrowiła. I zaraz przejrzał, i szedł za Nim drogą.
Mar. 10,46-52 BP

Historia jest typowa. Ślepy żebrak, wołanie Jezusa, wzmianka o wierze, uzdrowienie. Jednak to, co zwróciło moją uwagę: ten żebrak zwracał się do Jezusa tytułując Go Synem Dawida. W naszych oczach nie ma to właściwie żadnego znaczenia, wygląda wręcz dziwnie, tak wschodnio. Egzotycznie. Tymczasem można to zrozumieć na dwa sposoby: Jezus jawi się jako syn Dawida wg Ewangelii Mateusza, mając go w swojej linii genealogicznej (zob. Mat. 1,6).

Drugi z nich odnosi się do tego, co Bóg przekazał prorokowi Natanowi, żyjącemu równolegle z Dawidem, TYM Dawidem: Tejże nocy jednak przemówił Jahwe do Natana: (...) Teraz zaś powiedz słudze memu Dawidowi: - Tak mówi Jahwe zastępów: Jam to wziął cię z pastwiska od trzody, byś był księciem nad ludem moim Izraelem. Byłem z tobą wszędzie, gdzieś szedł, i zniszczyłem wszystkich twych wrogów przed tobą. Sprawię, że imię twe będzie tak sławne, jak imię wielkich tej ziemi. (...) Kiedy wypełnią się twoje dni i kiedy spoczniesz z twoimi przodkami, ustanowię twego potomka, pochodzącego od ciebie, i umocnię jego królestwo. On wybuduje dom dla mego Imienia, a [Ja] umocnię jego tron królewski na wieki. Ja będę mu ojcem, a on będzie mi synem: jeśli zgrzeszy, ukarzę go rózgą ludzką i razami synów ludzkich, lecz nie odbiorę mu swej łaskawości, jak odebrałem ją Saulowi, którego usunąłem przed tobą. Dom twój i twoje królestwo będą trwały przede mną na wieki, a twój tron będzie utwierdzony na zawsze. Wszystkie te słowa i całe to widzenie przekazał Natan Dawidowi (2 Sam. 7,4-17 BP). Ten tekst odnosi się w zasadzie bardziej do króla Salomona, będącego synem Dawida, który faktycznie świątynię Bogu wybudował. Wg mnie nie może on odnosić się do niczego więcej, zwłaszcza do wywiedzenia linii genealogicznej Mesjasza od Dawida, skoro znajduje się tutaj wspomnienie jeśli zgrzeszy. Na te słowa też powoływał się król Salomon w 2 Kron. 6,16. Aczkolwiek rozciągnięcie tej obietnicy w czasie, aż po wieki wieków i na zawsze, może indykować coś szerszego. I faktycznie, jak by na to nie patrzeć - Jezus, potomek Dawida, ustanowił jakby kontynuację dla ludzi, którzy są jak Dawid - być może mali i słabi, ale przez wiarę w Boga silni i niezłomni. Tysiące takich ludzi, dla których Bóg jest ostoją.

Tym bardziej, że na słowa z tego fragmentu powoływał się też apostoł Paweł w Hebr. 1,5, gdzie odniósł je konkretnie do Jezusa. Apostoł Paweł był wyuczony jako faryzeusz, znał się na hebrajskich pismach, na Torze, pismach proroków, czyli na tym wszystkim, co teraz nazywamy Starym Testamentem. I pisał to też do Hebrajczyków, czyli narodu, który ze swoją religią był dość dobrze obeznany, każdy mógł cytować dowolny fragment z ksiąg Mojżesza etc. Czyli skoro tego rodzaju fachowiec od Starego Testamentu odniósł się w ten sposób do ludzi obeznanych z tematem, tzn. że cytowany wcześniej tekst z 2 Sam. odnosi się również i do Jezusa. Jezusa, jako Syna Boga, ale także jako syna Dawida, kontynuację tych wszystkich obietnic, które Bóg złożył (za pomocą proroków) ludziom odnośnie dobrej przyszłości.

Sam Jezus zresztą wypowiedział się w tej kwestii: A kiedy faryzeusze zebrali się razem, Jezus ich zapytał: Co sądzicie o Mesjaszu? Czyim jest synem? Mówią Mu: Dawida. Mówi im: To czemuż Dawid nazywa Go panem mówiąc z natchnienia Ducha: "Rzekł Pan mojemu Panu: Siądź po mojej prawicy, aż rzucę Twych nieprzyjaciół pod Twoje stopy"? Jeśli więc Dawid nazywa Go Panem, to jakżeż On może być jego synem? I nikt nie umiał Mu na to odpowiedzieć. Nikt też od tego dnia nie odważył się zadawać Mu pytań (Mat. 22,41-46 BP). Mesjasz miał wywodzić się od Dawida, i było to dla tamtego społeczeństwa oczywiste. Bardzo mało oczywiste natomiast było, z jakiego powodu ojciec miałby któregoś ze swoich potomków tytułować "per Pan"...

W innym miejscu Jezus określa się jako ten potomek Dawida jasno i wyraźnie, nawiązując do starotestamentowych określeń znanych apostołowi Janowi: Ja jestem korzeń i ród Dawida, lśniąca gwiazda poranna (Obj. 22,16 NBG).

Kim więc jest Syn Dawida dla mnie personalnie? Jako "syn Dawida" - imię to nie ma żadnego wydźwięku. Nie w naszej kulturze. Ale jako uosobienie i realizacja wszystkich obietnic, które Bóg złożył ludziom - Jezus jest urzeczywistnieniem tego, co Bóg dla ludzi chce naprawdę. Czyli dobra dla ludzi wokół, przyjaźni wobec otoczenia, mądrości wobec innych (tak jak i Jezus był mądry), przebaczenia wobec czegokolwiek, co ktokolwiek mógł się dopuścić w przeszłości - jeśli tylko chce to zmienić i być lepszym człowiekiem. A jeśliby można byłoby stać się narzędziem w ręku Boga i przekazać Jego Ducha na kogoś, kto akurat potrzebuje uzdrowienia - w imieniu Jezusa - to byłoby perfekcyjnie.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz