- Pewien człowiek zasadził winnicę, wydzierżawił ją rolnikom i wyjechał na dość długi czas. Podczas żniw wysłał do rolników swojego posłannika, żeby oddali mu jego część należności, ale rolnicy wychłostali go i odesłali z niczym. Posłał więc innego, ale i tego wychłostano i znieważono i odesłano z niczym. Posłał też trzeciego, ale i tego poraniono i wyrzucono. Wtedy powiedział sobie ów właściciel: "Co mam zrobić? Wyślę mojego ukochanego syna, może gdy tego ujrzą, to go uszanują". Ale gdy go rolnicy zobaczyli, zaczęli dyskutować między sobą: "To jest dziedzic, chodźcie, zabijmy go, żebyśmy to my mogli objąć spadek". Wyrzucili go więc z winnicy i zabili. Co więc zrobi im właściciel tej winnicy? Przyjdzie i wytraci tych rolników, a winnicę da innym.
Gdy to usłyszeli, odpowiedzieli:
- Oby się tak nie stało!
A Jezus przypatrzył się im i powiedział:
- Co więc znaczy to, co napisano, że "kamień, którego nie zaakceptowali budowniczowie, stał się głównym/bazowym kamieniem węgielnym?" Każdy, kto upadnie na ten kamień, roztrzaska/rozbije się, a na kogo by on upadł, zostanie starty na proch.
Od tego czasu szukali więc arcykapłani i znawcy w Piśmie możliwości dostania Go w swoje ręce, ale bali się ludu. Zrozumieli, że Jezus zaadresował to porównanie do nich samych.
na podstawie: Łuk. 20,9-19
[dalej - SZUKANIE HAKA NA JEZUSA]
[poprzednio - AUTORYTET JEZUSA]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz