Powiedział więc: Pewien człowiek szlachetnego rodu wyruszył do dalekiego kraju, aby uzyskać dla siebie tron królewski i wrócić. Przywołał swoich dziesięciu sług, dał im dziesięć min i powiedział do nich: Obracajcie nimi aż do mojego powrotu. Jego poddani nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z oświadczeniem: Nie chcemy, żeby był naszym królem. On jednak, uzyskawszy tron królewski, powrócił i kazał wezwać do siebie sługi, którym powierzył pieniądze, aby się dowiedzieć, co zarobili. Przyszedł więc pierwszy i powiedział: Panie, twoja mina przyniosła dziesięć min. Powiedział mu: Dobrze, sługo dobry, ponieważ byłeś wierny w małym, zarządzaj dziesięcioma miastami. - Przyszedł drugi i powiedział: Panie, twoja mina przyniosła pięć min. - I do niego rzekł: I ty zarządzaj pięcioma miastami. Inny zaś przyszedł i powiedział: Panie, oto twoja mina. Trzymałem ją schowaną w chustce, bo bałem się ciebie, ponieważ jesteś srogim człowiekiem: bierzesz, czegoś nie położył, i zbierasz, czegoś nie posiał. - Mówi mu: Zły sługo, osądzę cię według twoich własnych słów. Wiedziałeś, że jestem srogi, że biorę to, czegom nie położył, i zbieram, czegom nie posiał. Dlaczego więc nie dałeś moich pieniędzy do banku, abym po powrocie odebrał je z zyskiem. A do obecnych tam rzekł: Zabierzcie mu minę i dajcie temu, co ma dziesięć. - Powiedzieli Mu: Panie, on ma już dziesięć min. Powiadam wam: każdemu, kto ma, będzie dodane, a temu, co nie ma, i to, co ma, zabiorą.
Łuk. 19,12-26 BP
Zastanawiam się nad tą historią. Zastanawiam się nad jej odniesieniem. Jezus zapewne miał na myśli nie tylko pieniądze, ale wszystkie te inne predyspozycje, które otrzymujemy od Boga, żeby służyć innym ludziom, żeby przyprowadzać ich do Boga. Jego uczniowie przecież nic nie mieli. A nawet jeśli ktoś cokolwiek miał, ktoś z tych naśladowców spoza tych Dwunastu, to zawsze radą Jezusa było, żeby ten majątek rozdać ubogim.
Każdy coś dostał, każdy czymś obraca. Dla korzyści swojej albo dla korzyści Tego, który wszystko daje. I przyjdzie dzień, kiedy Jezus powróci, albo nawet dzieje się to każdego dnia, że Bóg sprawdza, jakie efekty przynosimy dzięki tym predyspozycjom, które otrzymaliśmy od Niego, i na bieżąco modyfikuje nasze zdolności. Jeśli ktoś używa swoje talenty ku zbudowaniu innych - Bóg rozwija je dalej. Jeśli uważa, że ma za mało, ale nie robi nic nawet z tym, co ma, temu Bóg zabiera tę jedną, małą rzecz.
Ale zastanawiam się tutaj nad jedną rzeczą: w tej historii, na samym początku, każdy coś dostał. Jedną małą rzecz. Jedną minę, tamtejszą walutę, wartą 100 drachm, równowartość 100 dniówek. Jedną rzecz, wartą cokolwiek, którą można by mnożyć.
A co, jeśli w naszym życiu nie każdy coś dostał? Albo ktoś wystartował z już ujemnym bilansem? Wszędzie w tych biblijnych historiach są ludzie, którzy coś mają, jak choćby ten Zacheusz z poprzedniej historii, albo ludzie, którzy po prostu żyją z dnia na dzień, żyjąc z połowu ryb czy innej bieżącej pracy. A co z tymi, którzy w spadku, bądź to po swoich rodzicach, bądź to po swoim starym życiu, zanim zmądrzeli, dostali tylko bilans ujemny? Pełno jest dzisiaj ludzi, którzy są nauczeni patrzeć tylko na siebie samych, zamiast na innych. Są nauczeni dbać o swoje własne potrzeby, często kosztem wszelkich wartości moralnych, posuwając się nawet do pazerności. Nawet w wymiarze finansowym mnóstwo ludzi żyje na kredyt, nie posiadając na własność nawet najmniejszego zapasu, ale wszystko zawdzięczając praktycznie bankom. Jeśli ktoś przyszedłby dziś do Jezusa, mało kto usłyszałby: "Rozdaj swój majątek ubogim". Ludzie usłyszeliby raczej: "Oddaj bankowi to, co pożyczyłeś". Skąd? Jak znaleźć pracę czy finanse, która przyniosłaby tyle, żeby pokryć wszystko, co człowiek życzyłby sobie oddać?
A jeśli ktoś zaczął życie z negatywnym nastawieniem, bo była to jedyna rzecz, którą wyniósł z rodziny - skąd taki człowiek ma czerpać wzór na to, żeby być lepszym człowiekiem? Mnie taka zmiana zajęła 20 lat. Drugie tyle, co zmarnowane dzieciństwo i wzrastanie w negatywnym nastawieniu. Zacząłem faktycznie dojrzewać w wieku 40 lat.
Gdzie jest więc ta mina, te 100 drachm, ta jedna mała, pozytywna rzecz, którą Bóg daje na początku każdemu, żeby nimi obracał?
[zobacz ciąg dalszy: KTO CHCE - SZUKA SPOSOBU. KTO NIE CHCE - SZUKA POWODU]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz