piątek, 3 maja 2019

Jak wyjść do ludzi w praktyce

Idźcie, oto posyłam was jak jagnięta między wilki. Nie noście sakiewki ani torby, ani sandałów. I nie pozdrawiajcie nikogo w drodze. Kiedy wejdziecie do jakiegoś domu, powiedzcie najpierw: Pokój temu domowi. A jeśli będzie tam syn pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli zaś nie, powróci do was. Zostańcie w tym domu, jedząc i pijąc to, co mają. Bo wart jest robotnik swojej strawy. Nie przenoście się z domu do domu. A gdy wejdziecie do jakiegoś miasta i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą, i uzdrawiajcie w nim chorych. I mówcie: przyszło do was królestwo Boże! A gdy wejdziecie do jakiegoś miasta i nie przyjmą was, wyjdźcie na ulicę i powiedzcie: Strząsamy wam nawet pył, który przylgnął do naszych stóp w waszym mieście. To jednak wiedzcie: Nadeszło królestwo Boże.
Łuk. 10,3-11 BP

Wskazówki, które Jezus dał tym wybranym siedemdziesięciu uczniom (czy też siedemdziesięciu dwóm, czy też siedemdziesięciu parom uczniów), są całkiem praktyczne. Pokazuje to, jak bardzo praktycznym Jezus był. Nie był oderwany od ziemi, żyjąc tylko religią, misją etc. Naprawdę znał życie.

Choć tutaj, nawiasem mówiąc, aż chciałoby mi się napisać, że "znał życie na tyle, na ile trzydziestolatek mógł je poznać" - bo tak napisałbym patrząc na to z perspektywy czterdziestolatka. Ale tego nie wiem. Jezus nosił na sobie odpowiedzialność za taką ilość ludzi, których ja nigdy w życiu przez całe moje życie nie spotkam. To czyni człowieka bardziej dojrzałym.

Wracając do tematu: wpierw Jezus uprzedził ich, że wysyła ich jak jagnięta pomiędzy wilki. I w związku z tym żeby nie mieli ze sobą żadnej sakwy, torby czy nawet sandałów. Dlaczego? Może dlatego, żeby nie paść ofiarą jakiegoś przydrożnego rabunku? Żeby dać im większe szanse na dotarcie do celu bez żadnego uszczerbku na zdrowiu? Żeby nie ryzykować jakiejś szkody cielesnej choćby jednego z nich w powodu jakichś głupich sandałów? Z tego samego też powodu, żeby nikogo nie pozdrawiali po drodze, nie wdawali się z nikim w żadną rozmowę, która po takich pozdrowieniach mogłaby wyniknąć, żeby uniknąć jakichś dyskusji prowadzących do polityki czy religii... I znowu - żeby zwiększyć ich szanse dotarcia do celu. Tak to widzę.

Potem - Wejdźcie do jakiegoś domu i powiedzcie najpierw: "Pokój temu domowi". Wybadanie sytuacji. Czy ów dom jest zamieszkany przez dobrych ludzi, czy też nie. Dobrzy ludzie ugoszczą.

Zostańcie w tym domu (...) Nie przenoście się z domu do domu. Praktyczna wskazówka. Jeśli gdzieś zostaje się dobrze przyjętym, to warto tam zostać, rozmawiać, i zapewnie - wzorem danym później przez apostołów (zob. Dzieje Ap.) - również pracować dla tego domu, czy dla tego miasta. Nie zmieniać co chwilę. Nie skakać jak z kwiatka na kwiatek, chaotycznie, bez ładu i składu. Jeśli gdzieś jest grunt, który przyjmuje dobrze ziarno, to dlaczego nie zostać tam i siać i dbać o nie tak długo, dopóki ono nie wyrośnie? Dlaczego siać raz tu raz tam, nie bacząc później czy to przynosi efekt czy nie?

Taka mała wskazówka dla niektórych dzisiejszych ewangelizatorów.

A gdy wejdziecie do jakiegoś miasta i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą. Tak. Nie wybrzydzać, że to niedobre, a to nie smakuje, że łóżko niewygodne etc. Od niewygodnego łóżka i jedzenia rzeczy niezupełnie zgodnych z własnymi preferencjami kulinarnymi nikt jeszcze nie umarł. Czasami zdecydowanie zachowujemy się jak nadmiernie rozpieszczone dzieciaki.

... i uzdrawiajcie w nim chorych - jak już napisałem wcześniej - nie siedzieć bezczynnie, ale działać, pracować.

A gdy wejdziecie do jakiegoś miasta i nie przyjmą was, wyjdźcie na ulicę i powiedzcie: Strząsamy wam nawet pył, który przylgnął do naszych stóp w waszym mieście. To jednak wiedzcie: Nadeszło królestwo Boże. Tutaj kolejna wskazówka - jeśli gdzieś jesteśmy nieprzychylnie widziani, to "nic na siłę". Bóg nie przymusza, Bóg daje wybór. I to jest przykład dla nas - jeśli ktoś wybiera nas, trzeba z nim/nimi być, wspierać, uczyć. I to się chyba nawet tyczy wszystkich sfer życia, nie tylko sposobu ewangelizacji. Natomiast jeśli jesteśmy niechciani - to choćby stawali na głowie, nic nam to nie pomoże. Ludzie negatywnie do nas nastawieni nigdy nie będą nas słuchać, zawsze znajdą argumenty przeciwko nam i temu, co sobą reprezentujemy.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz