niedziela, 7 lipca 2019

Łukasz 14.2. - Metafory o gościach zaproszonych na przyjęcia

Potem, gdy zobaczył, że zaproszeni wybierali sobie jak najlepsze miejsca, zaczął im opowiadać:
- Jeśli jesteście zaproszeni przez kogoś na wesele, nie siadaj sam na jak najlepszym miejscu, bo może się okazać, że wśród zaproszonych znajduje się ktoś bardziej uhonorowany od was, a wtedy ten, który zaprosił i jego i was, podejdzie do was i poprosi o ustąpienie miejsca. Wtedy ze wstydem będziecie musieli zająć ostatnie miejsce. Ale gdy zaproszeni pójdziecie i zajmiecie ostatnie miejsca, i przyjdzie ten, który was zaprosił, i poprosi: "Przyjacielu, usiądź bliżej" - wtedy spotka was zaszczyt wobec pozostałych zaproszonych. Każdy, kto sam się wywyższa, będzie umniejszony, a każdy, kto się umniejsza, będzie uhonorowany.

Powiedział też do tego, który Go zaprosił:
- Jeśli urządzasz jakiś posiłek albo wspólny obiad, nie wołaj przyjaciół twoich, braci czy krewnych, czy też bogatych sąsiadów, żeby móc być zaproszonym przez nich również, w zamian, co stałoby się swego rodzaju odpłatą dla ciebie. Ale gdy urządzasz jakiś wspólny obiad, zapraszaj ubogich, kalekich, ułomnych i niewidomych. I będziesz wtedy szczęśliwy, ponieważ oni nie mają dla ciebie nic w zamian. A odpłatę otrzymasz po zmartwychwstaniu sprawiedliwych/prawych.

Któryś ze współzaproszonych odezwał się na to:
- Szczęśliwy ten, kto będzie jadł chleb w Królestwie Boga.
A Jezus ciągnął dalej:
- Pewien człowiek urządził wystawny obiad i zaprosił wiele osób. O czasie rozpoczęcia wysłał on swojego pracownika domowego, żeby powiedzieć wszystkim zaproszonym, żeby już przychodzili, bo wszystko jest już gotowe. Ale tutaj zaczęły się wymówki i prośby o usprawiedliwienie: jeden, że pole właśnie kupił i musi wyjść je zobaczyć; inny, że kupił właśnie pięć par wołów i idzie je wypróbować; jeszcze inny, że właśnie się ożenił i dlatego nie może przyjść. Gdy ów pracownik wrócił i powtórzył wszystko swojemu gospodarzowi, ten zezłościł się i powiedział mu, żeby poszedł na place miasta i ulice, żeby sprosić biednych, kalekich, ułomnych i niewidomych. Pracownik wykonał to i powiedział do gospodarza, że jest jeszcze trochę miejsca. Wtedy gospodarz polecił mu, żeby wyszedł na drogi i szedł przez opłotki i namawiał koniecznie, żeby dom się zapełnił. I tak wam mówię: nikt z tych wcześniej zaproszonych nie spróbuje nawet tego obiadu.

na podstawie: Łuk. 14,7-24







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz