- Jeśli ktoś przychodzi do mnie i nie wybiera mnie ponad ojca swojego i matkę, i żonę, i dzieci i całego swojego rodzeństwa, i ponad całe swoje życie, nie może być moim uczniem. Kto też nie dźwiga swojego krzyża, a idzie za mną, nie może być moim uczniem. Bo kto z was, chcąc zbudować coś, nie usiądzie najpierw i nie obliczy, czy ma na wykończenie? Żeby nie stało się tak, że gdy położy fundament i nie był w stanie budynku dokończyć, żeby nie śmiali się z niego wszyscy, którzy to widzą, śmiejąc się: "Ten człowiek zaczął budować, ale nie był w stanie dokończyć".
- Albo który król, idąc na bitwę z innym królem, czy nie usiądzie najpierw i nie będzie planował, czy jest wystarczająco silny, by z dziesięcioma tysiącami wyjść naprzeciwko dwudziestu tysiącom? A jeśli nie jest, to czy nie wysyła do niego poselstwa z pytaniem o warunki pokoju, póki tamten jest jeszcze daleko? Tak też więc żaden z was, który nie rozstanie się wcześniej ze wszystkim, co do niego należy, nie może być moim uczniem.
- Sól jest dobra. Ale jeśli sól zwietrzeje, to czym ją samą można przyprawić? Nie nada się taka ani do ziemi, ani do nawozu, wyrzuca się ją. Kto ma uszy do słuchania, niechże słucha.
na podstawie: Łuk. 14,25-35
[poprzednio - METAFORY O GOŚCIACH ZAPROSZONYCH NA PRZYJĘCIA]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz