środa, 13 listopada 2019

Co robić, gdy ma się złe myśli

Gdy zaś przyszedł już na miejsce, powiedział do nich: Módlcie się, żebyście nie ulegli pokusie. Wtedy sam oddalił się od nich na rzut kamienia i upadłszy na kolana, modlił się mówiąc: Ojcze, jeśli chcesz, weź ode Mnie ten kielich, lecz niech się dzieje Twoja wola, nie moja. Wówczas ukazał się anioł z nieba i umacniał Go na duchu.
Łuk. 22,40-43 BWP

Z jednej strony Jezus jakby pouczył uczniów, że aby nie ulec jakiejś pokusie, najlepiej jest się modlić.

Z drugiej strony - akurat On sam miał wtedy pokusę, żeby to wszystko od siebie odsunąć. Żeby nie przechodzić tego całego upokarzania, które Go czekało, żeby nie przeżywać tej całej męczarni umierania na krzyżu i tego - co jako dla człowieka - było nieznane już po śmierci na krzyżu. Wiedział, że to nastąpi, bo o tym mówili prorocy już kilkaset lat przed Nim.

Powiedział więc swoim uczniom akurat to, co sam przeżywał. Pokazał im na swoim własnym przykładzie. I tym opisem Łukasz wyjaśnił, jak to działa: tutaj przybył do Jezusa jakiś posłaniec z nieba, czy też anioł, żeby Go wzmocnić.

Dzisiaj mechanizm jest taki sam. Jeśli ma się złe myśli, to najlepiej działa rozmowa z Bogiem. Anioła co prawda nie zobaczymy, bo odkąd Jezus udał się do nieba, mamy na ziemi Jego ducha, znanego pod popularną nazwą "Duch Święty". Dzisiaj to nie anioł nas wzmacnia, ale Jezus sam, używając Swojego Ducha.

I to działa. Każdy, kto modlił się kiedyś szczerze, głęboko z serca, nie za pomocą jakichś wyrecytowanych formułek, ale używając własnych słów, wypowiadając własne myśli i obawy - mógł odczuć wsparcie, pokój w sercu tuż potem.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz