Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przeznaczenie w Biblii. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przeznaczenie w Biblii. Pokaż wszystkie posty

sobota, 7 maja 2016

Cel przeznaczenia

Wygląda więc na to, że jakaś forma przeznaczenia istnieje. Tyle że jest ona dość elastyczna. Jak pokazują przykłady apostoła Pawła, czy Izraela walczącego na pustyni z aniołem, czy Abrahama wywierającego wpływ na Boga, żeby oszczędził miasto, jeśli będzie w nim choćby pięć sprawiedliwych/wierzących w Niego osób - mimo, że z Bogiem się nie dyskutuje, nie spiera, bo jeśli coś widzimy jako mylne, to najpewniej nie mamy pełnego przeglądu sytuacji, takiego, jaki ma Bóg - to jednak w jakiś sposób można swoje "przeznaczenie" - przyporządkowanie do ludzi będących z Bogiem lub przeciwko Niemu - zmienić.

Jaki cel ma owe "przeznaczenie"? Nie jest to coś w stylu, że komuś przeznaczone jest zginąć w młodym wieku, a komuś innemu pojąć za żonę czy męża jakąś tam określoną osobę. Są to opcje. Życiowe opcje, jakich do wyboru jest wiele, i każdy wybiera swoją, zważywszy na sobie znane - logiczne lub uczuciowe - powody. Każdy kieruje się czymś innym, ma inne kryteria, ma inne priorytety.

Jedyne formy przeznaczenia, jakie istnieją - jak pokazują poprzednie posty - dotyczą naszej przynależności do Boga. Tzn. jedni są Mu przynależni, są przeznaczeni do tego, by z Nim być, a inni - są jakby tłem, tłumem, na tle którego Jego cuda mają być bardziej widoczne. To tak samo jak ze światłem - płomień zapałki w dzień będzie widoczny z bardzo małej odległości, podczas gdy w nocy, podczas ciemności, gdy innego światła brak - z bardzo dużej, w bardzo dużym kontraście. Jaki to ma cel? Ano taki, że jeśli ktoś z owego tłumu z własnej woli zapragnie być jak to światło, być bliżej Boga, to ta opcja jest dla niego otwarta. Nie ma czegoś takiego jak definitywne przeznaczenie. Jeśli ktoś wybiera bycie z Bogiem - to dlaczego nie? Dlaczego Bóg miałby odmówić? Z kolei jeśli ktoś z "przeznaczonych" wcześniej do tego, by z Bogiem być, decyduje się z Bogiem nie być - Bóg tę decyzję szanuje. Akceptuje. Nie chce, ale co ma zrobić? Zmusić? Zamknąć w niewoli? Jak Franz w piwnicy? Każdy ma otwarte opcje, to działa w obie strony.

I na koniec, na zamknięcie tej serii, parę ostatnich tekstów odnośnie naszego przeznaczenia, jeśli wybierzemy przeznaczenie bycia z Bogiem:

Ef. 1,3-6: Uwielbiony (niech będzie) Bóg i Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa. On z wyżyn niebieskich obsypał nas wszelkim błogosławieństwem duchowym w Chrystusie. W Nim wybrał nas przed stworzeniem świata, abyśmy byli święci i bez zarzutu w Jego obecności. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, dla ukazania wspaniałości swojej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym. (BP+NBG+BT)

Ef. 2,3-5.8-10: Pośród nich także my wszyscy niegdyś postępowaliśmy według żądz naszego ciała, spełniając zachcianki ciała i zdrożnych myśli. I byliśmy potomstwem z natury zasługującym na gniew, jak i wszyscy inni. Ale Bóg, co jest bogaty w miłosierdzie, przez swoją wielką miłość, którą nas umiłował, i nas, którzy umarliśmy przez upadki, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni! (/bowiem łaską jesteście ocaleni od śmierci).  (...) Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował / do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy je pełnili. (BT+BP+NBG+BW)

1 Tes. 5,9-10: Gdyż Bóg nie przeznaczył nas na gniew, lecz na osiągnięcie zbawienia przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Tego, który za nas umarł, abyśmy czy czuwamy, czy śpimy razem z nim żyli. (BW+NBG)

[koniec serii]
[wcześniej - LEKCJA POKORY]
[do początku]






piątek, 6 maja 2016

Lekcja pokory

Dalej Biblia mówi:

To, co istnieje, już zostało nazwane imieniem; wiadomo, czym jest człowiek i że nie prawować mu się z mocniejszym od siebie! Bo wiele jest słów, które tylko mnożą marność; jakaż z nich korzyść dla człowieka? Któż to wie, co jest w życiu dobre dla człowieka podczas dni jego znikomego życia, które przeżywa jak cień? Któż zdradzi człowiekowi, co się będzie działo po nim pod słońcem? (Kazn./Koh. 6,10-12 BP). Nie jest tu co prawda mowa bezpośrednio o spieraniu się z Bogiem, ale z czymś lub kimś mocniejszym. Lekcja pokory.

Słowa Boga: Biada temu, co się spiera ze swoim Stwórcą - skorupa między glinianymi skorupami ziemi. Czyż glina powie do swego mistrza: Co czynisz? Przecież twoja robota się nie trzyma. Biada temu, który powiada do ojca: Czemu płodziłeś? Albo do niewiasty: Czemu się męczyłaś porodem? Tak mówi WIEKUISTY, Święty Israela i jego Stwórca: Mnie pytajcie o przyszłość, mnie pozostawcie troskę o mych synów, o dzieło rąk moich! To Ja uczyniłem ziemię i na niej stworzyłem człowieka. Ja własnoręcznie rozpiąłem niebo i rozkazuję wszystkim jego zastępom (Iz. 45,9-12 NBG+BP+BT). To samo zresztą Bóg odpowiada osobiście Hiobowi w Job 40, a to, co jemu odpowiedział, i to, co do tej pory przeczytałem na ten temat - sądzę, że wystarczy: Izali ten, co wiedzie spór z Wszechmogącym, uczyć go będzie? a kto chce strofować Boga, niech na to odpowie (Job 40,2 BG).







wtorek, 3 maja 2016

Spieranie się z Bogiem

Słyszałem kiedyś kazanie, na którym kaznodzieja udowadniał, że z Bogiem można się spierać. Ba, że Bóg nawet zaprasza do tego, by to robić. Utkwiło mi to w głowie tak mocno, że miałem w zwyczaju to robić dosyć często. Tymczasem teraz, po sprawdzeniu, okazuje się, że to był błąd.

Wszystko zaczęło się od Izajasza 50,8: Kto chce się ze mną prawować, niech się zbliży do mnie! (BW). "Prawować, czyli spierać się z Bogiem. Tak oto Bóg zaprasza, by dyskutować z Nim" - zapamiętałem z tamtego kazania. Czy faktycznie?

Pan Jahwe Mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał przyjść z pomocą strudzonemu przez słowo krzepiące. Każdego ranka budzi moje ucho, abym słuchał jak ci, którzy się uczą. Wszechmogący Pan otworzył moje ucho, a ja się nie sprzeciwiłem ani się nie cofnąłem. Podałem swe plecy chłoszczącym, a twarz tym, co mnie policzkowali. Mojej twarzy nie zasłaniałem przed obelgami i pluciem. Pan Jahwe Mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam. Blisko jest Ten, który Mnie uniewinni. Kto się odważy toczyć spór ze Mną? Wystąpmy razem! Kto jest moim oskarżycielem? Niech się zbliży do Mnie! / Kto ośmieli się spierać się ze mną? Stańmy razem do rozprawy! Kto chce się ze mną prawować, niech się zbliży do mnie! Kto chce mnie oskarżać? Niech się do mnie zbliży! Oto Pan Jahwe Mnie wspomaga! Któż Mnie potępi? Wszyscy razem pójdą w strzępy jak odzież, mól ich zgryzie. Ktokolwiek spośród was czci Jahwe, niech słucha głosu Jego Sługi! Kto chodzi w ciemności i nie jaśnieje mu promień światła, ten niech zaufa imieniu Pana i niech polega na swoim Bogu! (Iz. 50,4-10 BT+BW+BP)

Z kontekstu wynika więc zupełnie inne znaczenie tych słów. To nie Bóg mówi to do nas, ale to Izajasz mówi o sobie. To nie Bóg zaprasza nas do spierania się z Nim, ale to Izajasz mówi, że jest on wiernym pracownikiem Boga, i jeśli ktoś będzie chciał się z nim spierać, to on ma Tego Kogoś po swojej stronie. Kto więc odważy się to zrobić?...

Nie wiem, czy tamto kazanie to był jakiś błąd w sztuce, czy po prostu wdarło się potężne nieporozumienie i słowa przemawiającego odebrałem w zupełnie inny sposób, niż to było zamierzone, w każdym razie jest to jedna z takich sytuacji, gdzie człowiek jest o czymś w 100% przeświadczony, żyje według tego przeświadczenia, aż tu nagle, gdy przyjdzie do zadania pytania o powód lub źródło - okazuje się, że był to błąd. I trzeba to skorygować.

Jak więc jest?

Hiob zapytał w pewnym momencie: Job zabrał głos i [tak] odpowiedział: Oczywiście wiem ja, że tak jest, bo czy prawym okaże się człek wobec Boga? Gdyby chciał się z Nim spierać, nie odpowie mu nawet raz na tysiąc razy (Job 9,3 NBG). Czy Bóg nie odpowiada? Nawet raz na tysiąc modlitw? Otóż w tym nie masz słuszności, mówię ci; Bóg bowiem jest większy niż człowiek. Po cóż spierałeś się z nim, że na żadne twoje słowa nie odpowiada? Jednak Bóg przemawia, raz i drugi; tylko na to się nie zwraca uwagi. We śnie, w widzeniu nocnym, kiedy twardy sen ludzi opada i drzemią na swoim łożu, wtedy otwiera ludziom uszy, niepokoi ich i ostrzega, aby odwieść człowieka od złego czynu i uchronić męża od pychy (Job 33,12-16, BW+NBG). Czyli Bóg odpowiada. Tylko trzeba słuchać. Bo czasami jest tak, jak w tej historii z Eliaszem: I oto doszło go słowo WIEKUISTEGO, który do niego powiedział: Czego tu chcesz, Eliaszu? Więc odpowiedział: Żarliwie się wstawiałem za WIEKUISTYM, Bogiem Zastępów; bowiem synowie Israela opuścili Twoje przymierze, Twoje ołtarze zburzyli, Twoich proroków pomordowali, i tylko ja jeden zostałem; lecz czyhają i na moje życie, by je odebrać. Zatem Pan powiedział: Wyjdź oraz stań u góry przed obliczem WIEKUISTEGO. A oto WIEKUISTY już przechodził; więc był wielki i silny wicher, który przed WIEKUISTYM porywa góry oraz druzgocze skały; ale w wichrze nie było WIEKUISTEGO. A po wichrze trzęsienie ziemi – lecz w trzęsieniu nie było WIEKUISTEGO. A po trzęsieniu – ogień, ale w ogniu nie było WIEKUISTEGO. A po ogniu szmer łagodnego tchnienia. A gdy Eliasz to usłyszał, stało się, że otulił oblicze swoim płaszczem, wyszedł i stanął u wejścia do pieczary (1 Król. 19,9-13 NBG). Czasami jest tak, że oczekujemy spektakularnych cudów, a tymczasem Bóg często odpowiada zwyczajnie, delikatnie. A my wtedy, jak ci kapłani żydowscy za czasów Jezusa: "Daj jakiś cud! Daj jakiś cud!" - nie chcemy wierzyć, że to On mówi do nas i mówimy, że Boga nie ma. Albo że On nie słucha.

[dalej - LEKCJA POKORY]
[wcześniej - BÓG PRZEZNACZYŁ - I NIE MA DYSKUSJI?]
[do początku]






poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Bóg przeznaczył - i nie ma dyskusji? (Hiob cz. 9)

Job zabrał głos i [tak] odpowiedział: Oczywiście wiem ja, że tak jest, bo czy prawym okaże się człek wobec Boga? Gdyby chciał się z Nim spierać, nie odpowie mu nawet raz na tysiąc razy. Serce Jego jest mądre i siła potężna, kto zdoła Mu się przeciwstawić i ocalić siebie? 
Job 9,1-4 BP

Tutaj pociągnę wątek dwutorowo, posługując się przykładem Hioba. Przypomniawszy krótko: człowiek, który był jednym z najbardziej wpływowych ludzi w swojej okolicy, w swoim czasie, bogaty, z mnóstwem stad, a więc dużym majątkiem, z dużą rodziną, a więc spełniony społecznie, co wówczas było bardzo dobrze postrzegane w oczach wszelkich sąsiadów - nagle stał się nikim. Majątek przepadł, dzieci zginęły w domu walącym się podczas jakiejś imprezy, a on sam dostał choroby porażenia końcówek nerwowych, w związku z czym musiał wyglądać jak Jabba.

I po zarzucie niedostatecznej pobożności, jaki postawił mu Bildat (patrz: ostatni post z cyklu "Historia Hioba"), Hiob przyznaje, że faktycznie, może. Bo czy, gdy zaczyna się zadawać pytania Bogu, to czy człowiek pozostałby czystym, gdyby to Bóg zaczął również pytać? Nie ma takiego człowieka na całej Ziemi, ani jednego. Gdyby to Bóg zaczął pytać, to nikt by się nie ostał. Gdyby to Bóg zaczął stawiać zarzuty nam, jak to często my, ludzie, mamy w zwyczaju robić wobec Niego - nikt z nas nie mógłby się w pełni wytłumaczyć, usprawiedliwić. On jest jednak na tyle mądry, by wiedzieć, jakiego rodzaju pytania nam zadawać i o jakim czasie, by raczej zmotywować nas do lepszego działania, niż pogrążyć w czarnej rozpaczy z powodu wyrzutów.

On słońcu może rozkazać, aby nie wschodziło, On gwiazdy zamyka pieczęcią. On sam niebiosa rozpina i przechadza się po morskiej głębi. On stworzył Niedźwiedzicę i Oriona, Plejady i Gwiazdozbiór Południa. On czyni rzeczy wielkie, niezgłębione i cudowne, których zliczyć nie sposób. (...) Zabiera, co chce, a któż go zmusi do zwrotu? Któż mu powie: Co czynisz? (...) Jakże ja mógłbym odeprzeć Jego zarzuty, jakich dobrać słów, aby z Nim rozmawiać? Jemu - choćbym miał słuszność - nie wolno odpowiedzieć, owszem, się sędziemu memu upokorzę. Gdybym Go wzywał oraz gdyby mi odpowiedział - jeszcze nie uwierzyłbym, że wysłucha mojego głosu. (...) Jeżeli chodzi o siłę mocarza, oto On ją ma, a jeżeli o sąd, to kto go pozwie? Choćbym miał słuszność - moje własne usta musiałyby mnie potępić, i choćbym się czynił niewinnym - jednak On wykazałby mi przewrotność. (Job 9,7-10.12.14-16.19-20 BP+BW+NBG+BG)

W jakimś stopniu Hiob ma tutaj rację. Dyskutować z Bogiem? Dyskutować z kimś, kto jest Najmądrzejszy? Dyskutować o niesłuszności jakichś wydarzeń z kimś, kto ten świat stworzył, kto zorganizował "zasady ruchu", całą fizykę, aby nic z niczym się nie zderzało czy nie kolidowało? To jak uczeń, który z całą swoją nikłością wiedzy i doświadczenia chciałby prowadzić dojrzałą dyskusję ze swoim najmądrzejszym profesorem czy mistrzem. Nie można. Tzn. można - w swojej zarozumiałości, ale lepiej jest zaufać doświadczeniu, wiedzy, popatrzeć, jak się to wszystko będzie rozwijać dalej, aby się przekonać, że Mistrz jest mistrzem i zawsze ma rację.

Z drugiej strony Hiob - akurat tutaj - był przerażony. Po tym, co mu się przytrafiło, chyba każdy musiałby walczyć z myślą, że Bóg się na niego uwziął czy coś w tym stylu. Ale o tym w dalszej części historii o Hiobie.

Natomiast czy sam Bóg jest jak dyktator? Czy nie zaprasza On, by się z Nim spierać, zadawać pytania?

Spierał się z Nim Abraham, gdy Bóg powiedział mu, że ma zamiar zniszczyć Sodomę i Gomorę:
- "Czy, gdy znajdziesz tam pięćdziesięciu wierzących, odpuścisz?"
- "Ok, gdy znajdę tam pięćdziesięciu, odpuszczę".
- "Nie gniewaj się, że znowu nalegam, ale być może nie będzie pięćdziesięciu, może będzie dziesięciu - czy wtedy odpuścisz?"
- "Ok, przy dziesięciu też odpuszczę".

Czy ktoś jeszcze?

PRZEZNACZENIE W BIBLII:

HISTORIA HIOBA:







wtorek, 19 kwietnia 2016

Przeznaczenie w Biblii

Gdyż Bóg nie przeznaczył nas na gniew, lecz na osiągnięcie zbawienia przez Pana naszego Jezusa Chrystusa
1 Tes. 5,9 BW

W zasadzie wg Przekładu Dosłownego werset ten brzmi: Gdyż nie umieścił nas Bóg ku gniewowi, ale ku pozyskaniu dla siebie zbawienia przez naszego Pana, Jezusa Pomazańca. Zamierzałem sprawdzić, w jakich kontekstach zostało użyte słowo "przeznaczyć", tyle że... ono nie występuje w tym wersecie w ogóle. Biblia Poznańska tak tłumaczy ten sam tekst: Bóg nie chce naszej zagłady, lecz zbawienia w Panu naszym Jezusie Chrystusie. Wygląda więc, że tylko te dwa tłumaczenia: Biblia Warszawska i Biblia Tysiąclecia używają tutaj słowa "przeznaczyć" i  - jeśli ktoś weźmie to zbyt dosłownie - może zbudować na tym słowie całą teorię o przeznaczeniu w Biblii.

Bo - jak do tej pory - okazuje się, że jakaś forma przeznaczenia jest, ale nie permanentna. To znaczy: można być wybranym jako ten, który przeznaczony jest na zbawienie, albo jako ten "do gniewu", za pomocą którego albo w kontraście do którego mają się okazać cuda Boga, tyle że jest to układ bardzo elastyczny i w każdej chwili może się on zmienić, zależnie od naszych własnych decyzji, zależnie od naszego własnego postępowania.

Czy występuje w takim razie w tekście greckim słowo "przeznaczyć"?

Dzieje 4,27-28 PD: Zgromadzili się bowiem naprawdę przeciwko Twojemu świętemu chłopcu/synowi, Jezusowi, którego namaściłeś/pomazałeś/naznaczyłeś: Herod oraz Poncjusz Piłat, razem z poganami i ludami Izraela, aby uczynić to, co Twoja ręka i Twoje postanowienie już wcześniej ustaliły, że ma się stać / przeznaczyły do wydarzenia się. To, że pewne wydarzenia dzieją się zgodnie z postanowieniem Boga, że dzieją się według tego, co Bóg im przeznaczył, to nie ulega żadnej wątpliwości. Każdy, który choć trochę czytał Księgę Daniela, musi przyznać, że to, w jaki sposób została tam opisana historia świata, począwszy od Persów aż po czasy obecne, w czasie około 500 lat przed narodzeniem Jezusa - jest to absolutnie niesamowite. Prawdę powiedziawszy - to właśnie studia nad Księgą Daniela, jako pierwsze nad Biblią, przekonały mnie, że jest to księga natchniona przez Kogoś, kto ma kontrolę nad całą historią świata. A jeśli Tam jest Ktoś, kto zna historię świata na parę tysięcy lat wcześniej, to zna również mnie, wiedząc o mnie sporo rzeczy.

Rzym. 8,28-30 PD: Wiemy natomiast, że wszystko współpracuje z miłującymi Boga ku dobremu, z tymi, którzy są powołani według wcześniejszego postanowienia, ponieważ ci, których wcześniej poznał i przeznaczył na bycie podobnym do postaci Jego Syna, Jego pierworodnego wśród wielu braci. Ci, których przeznaczył, tych też zawezwał/powołał, a ci, których zawezwał, tych też uznał za sprawiedliwych, a ci, których uznał za sprawiedliwych - tym oddał chwałę (opromienił chwałą - BP). Czyli są tutaj ludzie, którzy są wcześniej wybrani, a ich wybranie zostało już wcześniej postanowione. Jak ów bieg historii. Jest to bardzo interesujące, że to wybranie dokonuje się dużo wcześniej, jeszcze zanim się człowiek urodzi. I że faktycznie nie następuje ono z jakiegokolwiek powodu, który moglibyśmy w logiczny sposób wyjaśnić, ale tak po prostu - Bóg wybiera, według sobie znanych kategorii, i tak jest. I jest się wybranym, a jeśli wybranym, to i powołanym - rozumiem tu więc, że nawet jeśli człowiek wychowa się jako niewierzący, to w końcu Bóg w jakiś sposób przemawia do tego człowieka, wybiera go na Swojego ucznia, naśladowcę. Tak samo, jak to zrobił Jezus ze swoimi uczniami. A jeśli ktoś jest wybranym i powołanym, to jest też opromienionym chwałą - cokolwiek to znaczy. Albo - jest się "niewybranym", czyli tym człowiekiem stworzonym dla kontrastu, żeby objawiła się chwała Boża, żeby na nim albo z jego powodu Bóg dokonał jakiegoś cudu. I - wybranym albo niewybranym nie jest się na stałe - zarówno wybrani mogą spaść z piedestału, jak cały naród izraelski swego czasu, jak i niewybrani mogą zostać powołani, mogą zostać wybrani w zastępstwie za kogoś innego albo ot tak, po prostu. Czyli to, co Bóg postanowi, to następuje, aczkolwiek można z Nim negocjować pewne rzeczy, a On staje się elastyczny. Jeśli zechce. Jeśli będzie to miało sens.








środa, 13 kwietnia 2016

Wybrani, nie wybrani - czy nieodwołalnie?

Jest więc możliwe, że są ludzie, którzy wybrani są przez Boga jako ci, których On polubił jako kogoś specjalnego, i są tacy, którzy - również przez Boga, jak pokazują poprzednie posty plus rozmaite przytaczane przez apostoła Pawła historie - są z góry stworzeni jako uparci, jako niewierzący, tylko po to, by pojawił się kontrast, albo by na tych niewierzących pokazał się jakiś Boga cud. Tak było z historią wyjścia narodu izraelskiego z Egiptu - jest napisane, że Bóg celowo zatwardził serce faraona, żeby on nie zgadzał się na emigrację praktycznie darmowej siły roboczej z jego kraju. Co było tego efektem? Plagi, cuda, i historie opowiadane przez Izraelitów długo, długo po tym wydarzeniu.

Czy w takim razie ktoś, kto znalazł się w gronie owych niewierzących, wybranych jako kontrast, jest tylko narzędziem? Jest nikim? Nie ma prawa głosu? Nie ma szans, by w Boga uwierzyć, nawet jeśliby chciał?

Rzym. 11,8.11-12 BP: Tak też napisano: Bóg im dał ducha zamroczenia, takie oczy, aby nie widzieli, takie uszy, aby nie słyszeli, i to aż do dnia dzisiejszego. Pytam więc: Czyż tak się potknęli, że upadli? Na pewno nie! Ale wskutek ich przestępstwa poganie uzyskali zbawienie, aby w ten sposób wzbudzić w nich zazdrość. A jeśli ich przestępstwo stało się powodem bogactwa dla świata, a mała liczba wierzących spośród nich stała się bogactwem dla pogan, to o ileż większym bogactwem będzie ich pełna liczba.

Akurat tutaj pisał Paweł o Izraelitach, którzy pierwotnie byli wybranym narodem (tak, tymi wybranymi), ale finalnie mało kto z nich w Jezusa uwierzył. A kiedy apostołowie głosili Dobrą Nowinę, oni wręcz apostołów wyklinali. Paradoks, prawda? Ci, którzy byli wybranymi, nagle stali się czarnymi owcami. Z tego powodu Bóg skierował apostołów na zewnątrz, poza "naród wybrany", do tzw. pogan. Do tych, którzy niby tymi czarnymi owcami mieli być, ale stali się tak głodni ewangelii, że w końcu ją dostali. A ci, którzy mieli ją dostać w pierwszej kolejności - pogardzili nią. Bo to nie było to, czego oczekiwali.

Tak więc, tak nawiasem, myśląc również o starych tematach, jest to możliwe, że starotestamentowe błogosławieństwa miały być swego rodzaju czary-mary dla innych, okolicznych narodów, aby był widoczny kontrast między tymi, którzy w Boga wierzą, a tymi, którzy wierzą w jakieś drewienka, obrazki czy posążki.

Ale: A jeśli ich przestępstwo stało się powodem bogactwa dla świata, a mała liczba wierzących spośród nich stała się bogactwem dla pogan, to o ileż większym bogactwem będzie ich pełna liczba. - to, co tutaj Paweł pisze, to to, że Izrael nie został całkowicie wyklęty. Paweł wierzył, że i dla Izraela przyjdzie czas na to, by uwierzyć: o ileż większym bogactwem będzie ich pełna liczba. Analogicznie oznaczałoby to, że ci niewierzący, którzy są poza kręgiem "wybranych", nie są skazani na niebyt raz na zawsze. Może są zamroczeni na chwilę, może ich serca zostały zatwardzone na chwilę, a potem wrócą, uwierzą. Może to trwać miesiące, może to trwać lata, czasem pół życia, czasem prawie całe życie. Łotr na krzyżu obok Jezusa nawrócił się dosłownie na minuty przed śmiercią. Czy był wybranym? Nie nam rozsądzać. Był czy nie był, nawrócił się, a Jezus go nie odrzucił, wręcz powiedział, że będą w raju razem. Więc go przyjął.

Działa to więc w dwie strony. Ci, którzy wybrani są jako kontrast, czyli do bycia niewierzącym, mają szansę uwierzyć. Natomiast ci, którzy są wybrani jako Ci Wybrani - ich stan nie trwa na zawsze. Jeśli będą się uparcie opierać z własnej woli, w końcu z wybranych staną się odrzuceni. Jak naród Izraelitów w tamtym czasie:

A jeśli zaczyn jest święty, to i ciasto; a jeśli korzeń jest święty, to i gałęzie. Jeśli zaś niektóre z gałęzi zostały odłamane, a ty, będąc z dzikiego drzewa oliwnego, zostałeś w nie wszczepiony oraz stałeś się współuczestnikiem korzenia i tłustości drzewa oliwnego, to nie wynoś się ponad gałęzie. Jeśli natomiast chcesz okazać swą wyższość, to wiedz, że nie ty dźwigasz korzeń, lecz korzeń ciebie. Powiesz więc: Wycięto gałęzie, aby mnie wszczepić. Słusznie! Odłamane zostały na skutek ich niewiary, ty natomiast stoisz dzięki wierze. Nie unoś się pychą, ale trwaj w bojaźni. Jeżeli bowiem nie oszczędził Bóg gałęzi naturalnych, może też nie oszczędzić i ciebie. Przyjrzyj się więc dobroci i surowości Bożej. Surowość [okazuje się] wobec tych, co upadli, a dobroć Boża wobec ciebie, jeśli tylko wytrwasz [w kręgu] tej dobroci; w przeciwnym razie i ty będziesz wycięty. A i oni, jeżeli nie będą trwać w niewierze, zostaną wszczepieni. Bo Bóg ma moc wszczepić ich ponownie. Bo jeżeli ty, odcięty z dzikiego z natury drzewa oliwnego, zostałeś wszczepiony wbrew naturze w szlachetne drzewo oliwne, o ileż pewniej zostaną wszczepieni w swoje drzewo oliwne ci, którzy z natury do niego należą. (Rzym. 11,16-24; mix BW, NBG, BP, BT)

[dalej - PRZEZNACZENIE W BIBLII]
[wcześniej - WYBRANI DO MIŁOŚCI ALBO DO GNIEWU?]
[do początku]






poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Wybrani do miłości albo do gniewu?

To znaczy, że nie dzieci cielesne są dziećmi Bożymi, lecz dzieci obietnicy liczą się za potomstwo. Albowiem tak brzmi słowo obietnicy: W oznaczonym czasie przyjdę i Sara będzie miała syna. Ale nie tylko to, gdyż dotyczy to również Rebeki, która miała dzieci z jednym mężem, praojcem naszym Izaakiem. Bo gdy one jeszcze się nie urodziły ani też nie uczyniły nic dobrego lub złego, by się okazało, że zamiar Boży urzeczywistnia się według wyboru, zależnie nie od uczynków, lecz od woli Tego, który powołuje - gdy powiedziano jej, że starszy służyć będzie młodszemu, jak jest napisane: Jakuba umiłowałem, a Ezawem wzgardziłem. 
Rzym. 9,8-13; mix: BW+BT+BP

To znaczy, że nie jesteśmy dziećmi Boga, bo jesteśmy jakimiś specjalnymi ludźmi, potomkami Jezusa, aniołów, czy wychowani w jakiejś wzorowej rodzinie. Jesteśmy dziećmi Boga, bo tak Bóg postanowił, wybrał nas. Patrząc na dalszy ciąg tekstu: Jakuba umiłowałem, a Ezawem wzgardziłem - można stwierdzić, że jedni są wybrani, specjalnie umiłowani, otoczeni względami, a inni muszą sobie radzić sami. I w tym przypadku nie można powiedzieć, że Bóg wzgardził Ezawem z powodu jego własnego wyboru, a Jakuba umiłował z powodu... z powodu jakiegokolwiek. Z powodu dążenia do sukcesu? Dążenia do przejęcia palmy pierwszeństwa w rodzinie, która w naturalny sposób powinna przynależeć do Ezawa, jako najstarszego w rodzeństwie? Czy może z powodu całej późniejszej historii Jakuba? Historii jego życia? Nie. Bóg umiłował Jakuba bardziej niż Ezawa jeszcze zanim ci dwaj się urodzili.

Czy to nie jest niesprawiedliwe? Czy nie powinno być tak, że każdy rodzic kocha swoje dzieci tak samo? W inny sposób, ale z podobnym natężeniem? Czy nie moglibyśmy oczekiwać tego tym bardziej od Idealnego Boga? Czy w takim razie jest dla nas jakaś nadzieja? Widząc kogoś super-wzorowego, widząc, jak on jest blisko Boga, i znając nas samych, z wieloma niepoprawnymi skłonnościami, wciąż walczącymi z jakimiś negatywnymi cechami naszego charakteru - czy możemy oczekiwać, że to właśnie my jesteśmy wybrani, jak tamten Jakub? Że moglibyśmy być wybrani, jak on?

Czy los może się odmienić? Tak, jak odmienił się dla apostoła Pawła - najpierw zajadły ideologiczny Żyd, będący kimś gorszym niż komornik, będący jak ZOMO, ścigający każdego, ktokolwiek w jakikolwiek sposób zdradził się, że sympatyzuje za Jezusem - czyli jakby typowy człowiek "wybrany do gniewu", a potem: wybrane naczynie do zaniesienia imienia Boga przed narody/pogan (zob. Dzieje 9,15)? Czy może być tak, że najpierw jesteśmy złymi ludźmi, a potem zapragniemy czegoś lepszego, zapragniemy spokoju sumienia, zapragniemy przyjąć to wszystko, co oferuje Jezus - i że można to zrobić ot tak? Z naszego wolnego wyboru?

W jakich kategoriach Bóg więc dokonuje swoich wyborów? W jaki sposób wybiera nas? W jaki sposób dzieje się to, że jedni są wybrani czy powołani, a inni nie? Co, jeśli ktoś jest wybrany/powołany, ale nie chce, opiera się, a inny, który wybrany/powołany nie jest, decyduje się, chce podążać za Bogiem? Czy to nie jest niesprawiedliwe tak dzielić ludzi z samego założenia?

Cóż więc powiemy? Czyż Bóg postępuje niesprawiedliwie? Na pewno nie! Mówi bowiem do Mojżesza: Miłosierdzie/łaskę okażę temu, komu zachcę okazać miłosierdzie/łaskę, zlituję się nad tym, nad kim zechcę się zlitować. Tak więc zbawienie dokonuje się nie dzięki czyjemuś pragnieniu lub zabiegom, lecz dzięki miłosierdziu/zmiłowaniu Bożemu (Rzym. 9,14-16; mix BP+BT+BW). Tak mówi apostoł Paweł: zbawienie jest nie dzięki naszemu wyborowi, nie dzięki czyimś wysiłkom, by być lepszym człowiekiem lub nie, ale ono po prostu jest. Dar od Boga. Niezależnie od nas samych. Jak wiatr, jak pogoda, jak słońce. I można je przyjąć, można się nim cieszyć, jak słońcem, jak wiosną, a można tego nie chcieć. I na przykład wybrać nocne życie, by nie widzieć słońca. Albo nie wychodzić z betonowego osiedla, by nie widzieć wiosny. Albo nie modlić się do Boga, by przypadkiem nam nie odpowiedział. Bo jeszcze by się okazało, że jest, że istnieje, że odpowiada.

No dobra, to z tymi, których Bóg sobie wybrał, umiłował, upodobał, zdecydował się okazać im szczególne względy. Co z innymi? Czy nie mają oni szans?

A co jeśli Bóg chcąc okazać gniew i dać poznać Jego mocne strony, zniósł w wielkiej cierpliwości/wyrozumiałości naczynia [pełne] gniewu, które są wykańczane/udoskonalane ku zgubie/zatraceniu, i aby objawiło się / dało się poznać bogactwo Jego chwały na naczyniach [pełnych] miłosierdzia/litości, które wcześniej przygotował ku chwale, jako których nas zawezwał, nie tylko Judejczyków, ale i pozostałych narodów / pogan? (Rzym. 9,22-24 PD). A co, jeśli nawet apostoł Paweł nie znał dokładnej odpowiedzi? I że pozostaje nam nie wnikać, co planuje nasz Boss, nasz Dyrektor, ale po prostu zaufać Mu, że On wie najlepiej? Tak samo, jak nie wnikamy, jakie plany względem firmy, w której pracujemy, ma nasz szef, dyrektor, spółka. A co, jeśli Bóg również bywa zagniewany z powodu czynów czy wyborów części ludzi, ludzi doskonalących się nie w standardach, które stworzył Bóg, ale swoich własnych, innych, jakby były lepsze od tych, które przez Boga zostały ustalone? Ale On tego gniewu nie okazuje, jest cierpliwy. Czeka na coś. A na zasadzie kontrastu widać może tym bardziej tych, którzy za Nim idą. I co, jeśli jedni są właśnie stworzeni do bycia źródłem gniewu, aby tym bardziej było widać tych drugich? Na zasadzie, że nie widać jasności, jaka jest jasna, dopóki nie postawi się jej obok ciemności? Co, jeśli jedni ludzie są przeznaczeni do bycia jednymi, a drudzy do bycia drugimi? Trudno byłoby się z tym pogodzić.

[dalej - WYBRANI, NIEWYBRANI - CZY NIEODWOŁALNIE?]
[wcześniej - WYBRANIE I POWOŁANIE]
[do początku]







sobota, 9 kwietnia 2016

Wybranie i powołanie

Wiedząc, bracia umiłowani przez Boga, o wybraniu was, że Dobra Nowina nie stała się w was jedynie w Słowie, ale i w mocy, i w Duchu Świętym... (1 Tes. 1,4-5 PD). - Wybrani są również umiłowani przez Boga.

Dlatego, bracia, tym bardziej postarajcie się uczynić swoje powołanie i wybranie mocnym, to bowiem czyniąc nie potkniecie się nigdy, w ten sposób hojnie zostanie wam zaopatrzone/zapewnione wejście do wiecznego Królestwa Tego Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa (2 Pio 1,10-11 PD). Powołanie i wybranie? A czym tutaj jest powołanie?

Gdyż wszystko do życia i pobożności dała nam w darze Jego Boska potęga, przez poznanie Tego, co was powołał dzięki swej wspaniałości oraz doskonałości. Dlatego dał nam w darze największe oraz kosztowne obietnice, abyście pośród nich stali się współuczestnikami Boskiej natury, gdy uciekliście od tego, co jest na świecie w pragnieniu deprawacji (2 Pio 1,3-4 NBG). Piotr pisze tutaj o powołaniu, o Tym, który powoływał ludzi, o Jezusie. Najpierw człowiek był powoływany, potem człowiek poznawał Tego, który go powołał - niczym uczniowie Jezusa, którzy również najpierw zostali przez Niego powołani do bycia Jego uczniami, naśladowcami, a ci - w ciągu paru najbliższych lat - poznawali Go dobrze. Kontynuując ten tok myślowy dalej: poznawanie Go wystarczyło za wszystko, co nam jest potrzebne do życia na ziemi i do życia z Bogiem (tzw. pobożności - jakoś nie lubię tego słowa). I dalej - powołani dostali w darze największe obietnice. Fajnie. Jakie? ...abyście pośród nich stali się współuczestnikami Boskiej natury, uciekłszy od zepsucia, co jest na świecie w wyniku deprawacji. Nie są to obietnice o bogactwie materialnym, o błogosławieństwach Boga, o jakiejś super-ekstra pomocy od Boga, dotyczącej spraw życiowych. To obietnice dotyczące naszej bytności razem z Nim.

[dalej - WYBRANI DO MIŁOŚCI ALBO DO GNIEWU?]
[wcześniej - "WYBRANIE WASZE" CZY "WASZ WYBÓR"?]
[do początku]






czwartek, 7 kwietnia 2016

"Wybranie wasze" czy "wasz wybór"

Wiedząc, bracia umiłowani przez Boga, że zostaliście wybrani...
1 Tes. 1,4 BW

... że zostaliście wybrani Wy, że jesteście jacyś specjalni, a reszta to jacyś gorsi, którzy nigdy WYBRANI nie będą...

Czy tak mówi Biblia? Owszem, tak sugeruje Biblia Warszawska. Tak można by wnioskować. Ale czy to faktycznie prawda?

Zacznijmy więc od początku:

Paweł, Sylwan i Tymoteusz do Kościoła Tesaloniczan w Bogu Ojcu i Panu Jezusie Chrystusie. Łaska wam i pokój! Zawsze dziękujemy Bogu za was wszystkich, wspominając o was nieustannie w naszych modlitwach, pomni przed Bogiem i Ojcem naszym na wasze dzieło wiary, na trud miłości i na wytrwałą nadzieję, w naszym Panu Jezusie Chrystusie. Wiemy, bracia przez Boga umiłowani, o wybraniu waszym, bo nasze głoszenie Ewangelii wśród was nie dokonało się przez samo tylko słowo, lecz przez moc i przez Ducha Świętego, z wielką siłą przekonania. (...) A wy, przyjmując słowo pośród wielkiego ucisku, z radością Ducha Świętego, staliście się naśladowcami naszymi i Pana, by okazać się w ten sposób wzorem dla wszystkich wierzących w Macedonii i Achai. Dzięki wam nauka Pańska stała się głośna nie tylko w Macedonii i Achai, ale wasza wiara w Boga wszędzie dała się poznać, tak że nawet nie trzeba nam o tym mówić. Albowiem oni sami opowiadają o nas, jakiego to przyjęcia doznaliśmy od was i jak nawróciliście się od bożków do Boga, by służyć Bogu żywemu i prawdziwemu i oczekiwać z niebios Jego Syna, którego wzbudził z martwych, Jezusa, naszego wybawcę od nadchodzącego gniewu.
1 Tes. 1-10 BT

W takim to tekście osadził apostoł Paweł swoją wzmiankę o wybraniu. Z tym że - wg Przekładu Dosłownego* - nie użył tutaj formy "zostaliście wybrani", lecz "wybranie". Nie jestem specem od greki, nie umiem jej nawet dobrze czytać, posługuję się przekładem translinearnym dla ułatwienia sobie życia, ale podczas moich poszukiwań już wiele razy natknąłem się na słowa, które ze swojej greckiej formy zostały przetłumaczone na język polski jako "zostaliście wybrani/zrobieni/uznani/coś-tam/jakiś-tam-inny-czasownik". I tutaj ta forma NIE występuje. Występuje za to forma rzeczownikowa słowa "wybranie" + osobowa forma zaimka "was".

Tak. W tym momencie użyta forma osobowa zaimka przeważa szalę. O ile wcześniej sądziłem, że może mowa o "wybraniu waszym", jak to niektóre tłumaczenia podają, co można rozumieć również jako "waszym wyborze", czyli osobistym wyborze każdego człowieka, o tyle teraz okazuje się, że rozumieć tak tego nie można. Nie w tym przypadku. Forma osobowa zaimka to wyklucza. Forma osobowa zaimka to "wy", "wasze" to forma dzierżawcza. Musiało więc w tym tekście chodzić Pawłowi o "wybraniu was", czyli pewne osoby zostały szczególnie wybrane, czy to na podstawie czyjegoś widzi-mi-się, czy na podstawie konkretnych kryteriów - mam nadzieję, że to się okaże.

* - Źródło: http://biblia.oblubienica.eu/interlinearny/index/book/13/chapter/1/verse/4

[dalej - WYBRANIE I POWOŁANIE]
[wcześniej - WSKAZANI / WYZNACZENI DO ŻYCIA WIECZNEGO?]







poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Wskazani / wyznaczeni do życia wiecznego?

Poganie słysząc to radowali się i wielbili słowo Pańskie, a wszyscy, przeznaczeni do życia wiecznego, uwierzyli.
Dzieje 13,48 BT

Przeznaczeni do życia wiecznego, powołani, sporządzeni - różnie przekłady brzmią, ale sens wydaje się być podobny: są ludzie, którzy do życia wiecznego są przeznaczeni. To znaczy że co, że są inni, którzy przeznaczeni nie są?

Znajdźmy najpierw to słowo w innych miejscach Nowego Testamentu:
- A jedenastu uczniów poszło do Galilei, na górę, gdzie wskazał im Jezus (Mat. 28,16 PD) - tutaj wskazana została owa góra. Jezus ją wybrał jako jedno z wielu miejsc, po czym wskazał swoim uczniom jako cel. Sens jest jasny.
- ... gdyż i ja jestem człowiekiem pod władzę wyznaczonym, mającym pod sobą żołnierzy... (Łuk. 7,8) - tutaj należy się dość obszerne wyjaśnienie:

Otóż wszystkie przekłady mówią tutaj coś w stylu: jestem podległym władzy, mam władzę nad sobą etc. Biblia Gdańska mówi tutaj: człowiek pod mocą postanowiony - czyli zupełnie inny sens. Mowa nie o byciu podległym władzy, ale na mocy władzy wybranym. Nowa Biblia Gdańska mówi jeszcze inaczej: o wyznaczeniu pod władzę, o wybraniu w celu sprawowania władzy. Patrząc na Przekład Dosłowny - z jednej strony trzyma się on wersji "człowiek podległy władzy", a z drugiej strony podaje, że słowo "władza" w greckim oryginale użyte jest w bierniku. A więc nie chodzi o "bycie pod władzą", lecz o "bycie pod władzę". A to oznacza o bycie przeznaczonym, wybranym w celu sprawowania władzy. Cały ten tekst brzmi więc: Gdyż i ja jestem człowiekiem wyznaczonym pod władzę, mającym pod sobą żołnierzy, i mówię jednemu: idź, a on idzie, a innemu: chodź, a on przychodzi.... A to wszystko w sytuacji proszenia Jezusa o wygonienia demona z jego pracownika, bo wierzył, że tak, jak żołnierze wykonują jego własne rozkazy, tak samo demony wykonują rozkazy Jezusa.

Tak więc wybranie, wyznaczenie, przeznaczenie tutaj oznacza, że ten dowódca został wybrany przez kogoś innego do sprawowania dowództwa nad jego żołnierzami. I ci żołnierze muszą go słuchać. Idąc dalej: oznacza to, że człowiek ten miał odpowiednie predyspozycje do bycia dowódcą. Był człowiekiem szanowanym, nie jakimś gamoniem. Był inteligentnym, sprytnym, potrafił myśleć szerzej niż pozostali, ogarniał całokształt obrazu sytuacji, myśląc z jednej strony o posunięciach walczącego wroga, jak i znając możliwości własnych ludzi - planując posunięcia własnego oddziału. Był zdolnym do podejmowania decyzji, nawet jeśli wiązało się to z ponoszeniem kosztów. Był zdolny wybierać, które koszty wybrać. Był zdolny ponosić odpowiedzialność za swoje decyzje, nie musiał pytać się co chwilę kogoś innego o to, co ma robić. Wszystko to oznacza, że miał odpowiednie predyspozycje. I dlatego został wybrany do tej funkcji.

Podobnie zostało napisane o Pawle: A Pan powiedział do mnie: Powstań i idź do Damaszku, a tam zostanie ci powiedziane wszystko, co ci wyznaczono, abyś uczynił (Dzieje 22,10).

- Wyznaczywszy mu więc dzień, przyszli do niego w gościnę... (Dzieje 28,23) - tutaj została dokładnie określona data, wybrana ta najlepsza, najlepiej pasująca. Ale tak w zasadzie to dzień był to jak każdy inny. Każdy ma dwadzieścia cztery godziny, każdy ma noc, poranek i wieczór - wszystkie są takie same. Tylko data została wybrana.
- Każda dusza niech będzie poddana sprawującym rządy władzom, bo nie ma władzy, jak tylko od Boga, a te władze, które są, są ustanowione przez Boga (Rzym. 13,1) - ustanowione, wyznaczone, postanowione. W każdym razie świadomie przez Boga wybrane, według jakichś kryteriów.
- Proszę was natomiast, bracia: wiecie, że dom Stefanasa jest pierwszym owocem Achai, którzy do posługi świętym wskazali siebie samych (1 Kor. 16,15) - tutaj wskazanie odbyło się raczej nie na podstawie kryteriów, choć może i tak, ale bardziej z dobrej woli osób, które same siebie wybrały/przeznaczyły się do jakiegoś zadania.

Tak więc wygląda na to, że być przeznaczonym do czegoś to inaczej:
- bycie wskazanym,
- bycie wyznaczonym do jakiejś funkcji (tutaj: do życia wiecznego) na podstawie pewnych predyspozycji, które Bóg widzi;
- bycie wyznaczonym spośród wielu takich samych, podobnych, na podstawie najlepiej pasujących kryteriów;
- czyli jednym słowem z dwóch powyższych punktów - posiadanie pewnych predyspozycji, najlepiej pasujących do wykonania czegoś;
- bycie ustanowionym, osadzonym na jakimś stanowisku bądź innej funkcji, znowu z jakiegoś powodu,
- dobrowolne wskazanie, postanowienie, wyznaczenie.

To ostatnie akurat nie bardzo pasuje do naszej sytuacji tutaj, ale reszta oznaczałaby, że ci wszyscy, przeznaczeni do życia wiecznego, o których zaraz potem jest napisane, że uwierzyli, po pierwsze: byli na podstawie jakichś kryteriów wybrani do życia wiecznego, mimo że jeszcze sami o tym nie wiedzieli i nie wierzyli, a uwierzyli zaraz potem; a po drugie: czyżby dostępność życia wiecznego miało być przeznaczeniem dla jednych, a dla innych już nie? Predestynacja? Nauka o odgórnym przeznaczeniu człowieka?...

[dalej - "WYBRANIE WASZE" CZY "WASZ WYBÓR"]