Dlaczego Jan Chrzciciel mówił o przyjściu Jezusa czy tzw. Sądzie Ostatecznym (oba są związane ze sobą czasowo, a ponieważ nie o tym jest ten post, to nie będę się nad tym teraz rozwodził) jako o gniewie - tego nie wiem.
Natomiast zastanowiło mnie coś innego. Nazwanie ludzi żmijami - dlaczego bycie nazwanym żmiją miało być jak obelga?
Wg jednego z blogów* - żmije są jadowite (choć nie wszystkie mają jad wystarczająco silny, żeby zrobić cokolwiek człowiekowi), żmije są symbolem niewdzięczności (na skutek bajki o chłopie, który zamarzniętą żmiję znalazł, ogrzał za pazuchą, a ta, gdy już się ogrzała, ukąsiła go), kojarzą się z dwulicowością i kłamstwem (bo pierwsze, co człowiek sobie przypomina, myśląc o żmiji, to jej rozdwojony język). Czy takie samo mniemanie o żmijach mieli starożytni? Po tym, w jakim kontekście używał tego określenia Jan Chrzciciel czy Jezus - wygląda na to, że tak.
W tamtym czasie, choć tak prawdę mówiąc - tamten czas nie był pod względem niczym szczególnym, bo dzieje się tak i dzisiaj również - z jednej strony ludzie żyli wg religii, wg prawa narzuconego przez religię, a z drugiej strony próbowali szukać wyjść z sytuacji, jak to prawo przechytrzyć i uczynić sobie życie lżejszym. A potem, z "trzeciej" strony - w kwestiach religijnie wątpliwych czy niejasnych, wymagających samodzielnych decyzji i logicznego myślenia - ustanawiali "przepisy precyzujące", interpretacje, które narzucały jeszcze więcej granic. A potem znowu szukano sposobów uniknięcia tych narzuconych przepisów. Zagmatwane. Otóż Żydzi wówczas mieli swoją Torę - odpowiednik naszej Biblii, potem mieli Misznę - komentarz do Tory o tym jak przestrzegać poszczególnych praw, a potem, w rozciągłości pomiędzy trzecim wiekiem przed Chrystusem aż do drugiego wieku po Chrystusie - powstawała Gemara, uzupełnienie Miszny. Obie części tworzyły Talmud, żydowski katechizm. Wszystkie te opowieści z ewangelii, gdzie to Jezus wytykał kapłanom, że oddają dziesięcinę nawet z mięty i kopru, czyli najdrobniejszych rzeczy - czyli że pod względem religijnym byli drobiazgowi aż do przesady - ale zapomnieli, jaki jest sens tego wszystkiego, że gruntem całej religii jest miłosierdzie wobec drugiego człowieka - wszystko to pokazuje dwulicowość tych ludzi. Z jednej strony - religijni aż do przesady, trzymający się przepisów i komentarzy do przepisów, a z drugiej - totalnie nie pamiętający albo nie rozumiejący ich sensu, ich znaczenia, ich celu. Być może właśnie dlatego Jan Chrzciciel nazwał ich narodem żmiji - dwulicowych i fałszywych.
Więc teraz przynieście owoce tego, co jest konsekwencją nawrócenia. Kwintesencją tej religii jest bycie dobrym dla drugiego człowieka, nawet pomimo tego, że on dobry dla nas wcale nie jest. Bo tak właśnie dobry jest dla nas Bóg, mimo że my dla Niego - nie zawsze. Mimo, że ma się ochotę na zemstę, na wetknięcie komuś szpili - to nie jest to, czego Bóg nas uczy. Jeśli ktoś się nawraca (zmienia swój sposób myślenia), przyjmuje religię, przyjmuje Boga, postanawia słuchać Boga - trzeba to robić. A skutkiem takiego nawrócenia są konsekwencje - występuje żal za swoje postępowanie, który w odczuwaniu jest bardzo niewygodny. Owszem - najłatwiej byłoby tego żalu nie odczuwać, usprawiedliwić się byle powodem, zwalić winę na kogoś innego, albo znaleźć środek zastępczy, coś typu jak: o, zrobię coś dobrego tutaj, to może tam Bóg mi przebaczy. Nie. Nie robimy dobrych rzeczy, żeby Bóg nam przebaczył. Bóg nam przebacza tak czy siak. To nasza świadomość tego, że Bóg nam przebaczył, że nas chce, pomimo naszych wielu wad, sprawia, że chcemy zrobić coś dobrego. W tym - naprawić wyrządzoną komuś krzywdę, przyjąć odpowiedzialność za to, co się stało, za popełniony błąd, zachować się jak dorosły człowiek. To znaczy przynieść owoc tego, że się jest człowiekiem dorosłym. Przy czym nie mówię tutaj o wieku, ale o sposobie myślenia, o podjęciu się odpowiedzialności.
Co ciekawe - niemal wszystkie polskie przekłady mówią, jakoby Jan mówił do ludzi "plemię żmijowe" albo coś w tym stylu. Tymczasem zerknąwszy do Przekładu Dosłownego Jan nazywa ich: "płody żmij". Czyli nie to, że ci ludzie są żmijami, dwulicowi, niewdzięczni etc., ale że są oni jakby owocami, efektami postępowania żmij, i w takim efekcie mają wypaczony sposób myślenia, wypaczony sposób postrzegania pewnych rzeczy odnośnie Boga. A żmijami Jezus później nazwał samych kapłanów, którzy tych wszystkich niewłaściwych rzeczy ludzi nauczali.
Tak więc tutaj stoi jakby w opozycji - jesteście owocem postępowania żmij, ale teraz nawróćcie się, zmieńcie swój sposób myślenia i przynieście owoce takie, jakie następują po zmianie sposobu myślenia.
I - jakby nie patrzeć - sposób postrzegania Boga przez dzisiejszych ludzi jest również wypaczony przez postępowanie wielu ludzi przynależących do Kościoła Katolickiego, tak że wielu ludzi jest zbulwersowanych i w Boga wierzyć nie chce, utożsamiając Go z tym właśnie kościołem. Czyli - wygląda na to, że sytuacja jest identyczna, jak dwa tysiące lat temu.
* - Źródło: http://zmijk.blogspot.no/2013/12/oslizge-msciwe-do-tego-smiertelnie.html.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz