Zwyciężającemu i trzymającemu się aż do końca moich dzieł dam władzę nad narodami/poganami i będzie pasł ich laską żelazną, pokruszy ich jak naczynia gliniane, tak jak i ja otrzymałem to / dostałem taką możliwość od mojego Ojca, i dam mu też gwiazdę poranną. Kto ma ucho, niech słucha, co Duch mówi do zborów/zgromadzeń ludzi.
Obj. 2,26-29 PD
Tak więc ten, który będzie zwyciężał nad sposobem bycia Izabel, żeby nie chodzić na kompromisy zaprzeczające sensowi bycia z Bogiem, żeby nie przeć na przód świata - w sensie: zdobywania większego samochodu, władzy, sławy, więcej klientów w interesach - jeśli to wszystko miałoby być okupione jakimś kompromisem z przekonaniami, które się utrzymuje - tak więc ten otrzyma władzę nad narodami. Ale że nie o taką władzę tutaj chodzi, w sensie takim, jak to dzisiaj rozumiemy, ale raczej o władzę jako o moc wpływania na ludzi - o tym pisałem już w poście [WŁADZA NAD POGANAMI?]. Jak? Właśnie poprzez żelazną laskę ([LASKA ŻELAZNA]), czyli tym charakterem - konkretnym, wytrwałym, z zasadami. Taki człowiek pokruszy owe narody jak naczynia gliniane - jak łatwo jest skruszyć jakieś gliniane doniczki - każdy chyba wie. Tak, jak Jezus to zrobił, gdy był tu na Ziemi - kapłani wiele razy próbowali się do niego dobrać, złapać go na szerzeniu jakichś dziwnych idei, herezji - można by powiedzieć - ale On zawsze wyszedł z tego obronną ręką, dzięki mądrości, którą miał. Na końcu, żeby Go skazać na śmierć, musieli spreparować fałszywe dowody - nie dali rady inaczej.
Kolejną obietnicą dla takiego zwyciężającego jest danie mu gwiazdy porannej. Skoro poprzednie "nagrody" są utrzymane bardziej w sensie wewnętrznych wartości człowieka, to czym tutaj jest ta gwiazda poranna?
1. Gwiazda Poranna, Jutrzenka - tak nazywana jest Wenus*, z racji tego, że najdłużej ją nad ranem widać. Gdy słońce wstaje i niebo staje się już tak jasne, że nie widać gwiazd, Wenus jest wciąż widoczna.
2. Wikipedia sugeruje (pod tym samym linkiem, co w ostatnim przypisie), że według tradycji chrześcijańskiej tym mianem była nazywana Maria z Nazaretu. Tyle że owa tradycja chrześcijańska często jest zwodnicza, o czym można się przekonać studiując pochodzenie niektórych z tradycji (np. [DZIEŃ ZMARŁYCH]). Zwodnicza - czyli mam tutaj na myśli, że mnóstwo chrześcijańskich zwyczajów ma korzenie w czasach, gdy chrześcijanami była tylko garstka ludzi w Galilei. Nie jest to nic złego, w końcu jest to nasza historia, historia każdego z narodów, ślad po tym, w co wierzyli nasi przodkowie tysiąc lat temu i dawniej. Nie uważam jedynie za słuszne sztuczne przemianowywanie tych tradycji na chrześcijańskie, bo wtedy ani one nie są tradycyjne, ani chrześcijańskie.
Wracając konkretnie do tematyki Marii - Biblia w żadnym miejscu nie nazywa jej Gwiazdą Poranną. Zrobił to papież, bazując na filozofiach ludzi żyjących przed nim. Ładnie z jego strony, tyle że prawdziwą chrześcijańską tradycją jest sama Biblia, a Biblia Gwiazdą Poranną nazywa Jezusa, który nas zbawił, który nas wygrzebał od śmierci, która została ustanowiona jako sposób na usunięcie grzechu. Nie kogokolwiek innego. A grzech trzeba było usunąć. Tak samo jak my usuwamy śmieci z naszego domu. Brudne, popsute rzeczy się usuwa. Tak samo śmierć miała być sposobem na usunięcie grzechu. Tyle że grzech rozprzestrzeniał się szybciej, niż śmierć następowała. W każdym razie Jezus, który z grzechem nie miał nic wspólnego, przyjął na siebie tę samą konsekwencję jak my wszyscy - śmierć - po czym obudził się, wstał, powiedział: "Wygrałem", a potem zaprosił nas wszystkich, każdego z nas, Ciebie i mnie, żebyśmy skorzystali z Jego sukcesu i z nagrody, jaka za ten sukces została dana: koniec ze śmiercią. Nawet jeśli umrzemy tutaj, po tych siedemdziesięciu paru latach życia tutaj, to nie jest śmierć - to sen w oczekiwaniu na czas, kiedy Jezus przyjdzie. Wtedy się rozegra rozdzielenie ludzi, którzy są tak zepsuci i muszą być usunięci, umartwieni, bo nie przyjęli wcześniej żadnej z szans na naprawienie, i ludzi, którzy również byli zepsuci i mieli być usunięci, ale przyjęli szansę na naprawienie się i zrobili, co się dało.
3. Mamy też coś jeszcze mocniejszego - słowa prorockie, co do których dobrze czynicie, że się do niego kierujecie, jak do lampy świecącej w mrocznym miejscu, dopóki dzień nie zaświta i jutrzenka / gwiazda / brzask nie wzeszłaby w sercach waszych (2 Pio 1,19 PD). Czymkolwiek jest tutaj to, o czym Piotr pisze, jakakolwiek gwiazda, jutrzenka czy coś - z kontekstu wnioskuję, że chodzi mu o brzask, o blask światła przychodzący po ciemnej nocy. W tym przypadku - nawet jeśli zdarzyło się nam mieć ciemne serce, ale pozwoliliśmy sobie posłuchać się Słowa Boga, Biblii - do naszego ciemnego serca przyjdzie światło. Malowniczy, malujący rozjaśniającą się ciemność na różne kolory brzask.
Przy czym wg pierwszych zdań Ewangelii Jana to Jezus jest tym światłem.
4. O tajemnicy siedmiu gwiazd, które zobaczyłeś w mojej prawej ręce, i siedmiu złotych świeczników: siedem gwiazd do aniołowie siedmiu zborów... (Obj. 1,20 PD) - tutaj gwiazdami nazwani są aniołowie. Konkretni aniołowie. W innych miejscach Apokalipsy mowa również o innych gwiazdach/aniołach, które/którzy spadają z nieba. O tym później.
Nawiasem - byłoby bardzo ciekawie, gdyby okazało się, że te wszystkie gwiazdy wokół nas to aniołowie. Wiem, trudno to sobie wyobrazić, bo nasze umysły są naładowane fizyką, naukami o energii, o reakcjach chemicznych zachodzących w tych gwiazdach, wszystkimi tymi naukami opartymi na bazie trzech wymiarów i trudno jest nam wyobrazić sobie inną wersję wydarzeń. Ale co, jeśli w tym czwartym wymiarze, czy piątym czy innym, te gwiazdy są tylko jak serca aniołów albo coś w tym rodzaju? Co, jeśli ponad tym niebem, które widzimy, istnieją zupełnie inne wymiary, których dzisiaj nie jesteśmy w stanie pojąć, a gwiazdy są tylko ich najjaśnieszymi punktami, które potrafimy dostrzec w naszych trzech wymiarach? Nie mówię tego zupełnie serio. Zadaję tylko pytania, z możliwością zaakceptowania najbardziej zwariowanych odpowiedzi, jeśli tylko znajdą one logiczne uzasadnienie. Logiczne i dające się pogodzić z tym, czego można się dowiedzieć z Biblii.
5. Ja, Jezus, posłałem mojego anioła, aby o tym wszystkim złożył wam świadectwo dla zborów / poświadczył to przed zborami. Ja jestem Korzeń i Ród Dawida, Gwiazda Lśniąca i Poranna (Obj. 22,16 PD). Ot dlatego właśnie napisałem wcześniej, że to nie Maria jest tą gwiazdą. Maria nie zrobiła nic dla nas. Maria zrobiła to, co robi do dzisiaj każda matka - urodziła dziecko i wychowała je najlepiej, jak tylko umiała. Każda matka na przestrzeni dziejów, również i każda żyjąca matka dzisiaj jest jak Maria - rodzi dziecko i wychowuje je najlepiej, jak tylko potrafi. To, że Maria urodziła, będąc dziewicą - owe hołubione "niepokalane poczęcie" - nie ma tutaj żadnego znaczenia. To nie stało się z jej wyboru, nie miała na to żadnego wpływu. To Bóg ją wybrał.
Zupełnie inaczej było z Jezusem - to On wybrał, by urodzić się na Ziemi jako człowiek. Choć wcale nie musiał. Wg Ew. Jana Jezus istniał od samego początku, stojąc przy boku Boga. Ale zdecydował się zostać człowiekiem. Zdecydował się przybrać ową naszą trójwymiarową postać, bardzo ograniczoną, z ograniczonym słuchem, wzrokiem i umysłem. Zdecydował się zostać takim, jak my wszyscy. A potem nie zniechęcał się - w każdej chwili mógł zawołać Ojca o pomoc, o armie aniołów. Zwłaszcza tuż przed śmiercią. Żeby Go stamtąd wyciągnęli. Nie zrobiliby tego? Jasne, że tak. Tymczasem On wybrał dociągnąć tę swoją misję ratunkową do końca. Stał się człowiekiem, słuchał takich samych drwin jak każdy człowiek, w którymś momencie stał się takim samym popychadłem jak każdy człowiek bez solidnej podstawy, bez solidnego oparcia, a na koniec przyjął taką samą karę, jak ci wszyscy przestępcy w tamtych czasach. Dla nich. Żeby umrzeć tak samo, jak oni. Żeby dać im szansę zrozumienia, że jest taki sam, jak nawet najgorszy człowiek na Ziemi.
A potem wygrał.
Tak, zdecydowanie Jezus jest tym najjaśniejszym punktem na naszym niebie, nie Maria.
* - Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Gwiazda_Poranna.
[dalej - SIEDEM DUCHÓW, WIELE PYTAŃ]
[wcześniej - LASKA ŻELAZNA]
[do początku]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz