niedziela, 4 listopada 2018

Epileptyk nieuzdrowiony przez uczniów

I gdy przyszli do ludu, przystąpił do niego człowiek, upadł przed nim na kolana, I rzekł: Panie, zmiłuj się nad synem moim, bo jest epileptykiem i źle się ma; często bowiem wpada w ogień i często w wodę. I przywiodłem go do uczniów twoich, ale nie mogli go uzdrowić. A Jezus odpowiadając, rzekł: O rodzie bez wiary i przewrotny! Jak długo będę z wami? Dokąd będę was znosił? Przywiedźcie mi go tutaj. I zgromił go Jezus; i wyszedł z niego demon, i uzdrowiony został chłopiec od tej godziny. Wtedy przystąpili uczniowie do Jezusa na osobności i powiedzieli: Dlaczego my nie mogliśmy go wypędzić? A On im mówi: Dla niedowiarstwa waszego. Bo zaprawdę powiadam wam, gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, to powiedzielibyście tej górze: Przenieś się stąd tam, a przeniesie się, i nic niemożliwego dla was nie będzie. Ale ten rodzaj nie wychodzi inaczej, jak tylko przez modlitwę i post.
Mat. 17,14-21 BW

Kiedy przyszli do uczniów, zobaczyli wokół nich wielki tłum i nauczycieli Pisma rozprawiających z nimi. A zaraz, kiedy Go zobaczono, cały tłum ogarnęło podniecenie. I kiedy przybiegli, pozdrawiali Go. I zapytał ich: O czym rozprawiacie z nimi? Odpowiedział Mu jeden z tłumu: Nauczycielu, przyprowadziłem do Ciebie mego syna, który ma ducha niemego. I gdziekolwiek go pochwyci, rzuca na ziemię, a on się ślini i zgrzyta zębami, i drętwieje. Powiedziałem Twoim uczniom, żeby go wyrzucili, ale nie mogli. On zaś im odpowiedział: Pokolenie niedowiarków, jak długo jeszcze będę z wami? Jak długo was jeszcze będę znosił? Przyprowadźcie go do Mnie. I przyprowadzili go do Niego. Kiedy duch zobaczył Jezusa, zaraz szarpnął chłopca, który upadł na ziemię i tarzał się z pianą na ustach. I zapytał jego ojca: Od kiedy to ma? On zaś odpowiedział: Od dzieciństwa. I często rzucał go nawet w ogień czy w wodę, aby go zabić. Lecz jeśli coś możesz, ulituj się i pomóż nam. A Jezus powiedział: Jeśli możesz? Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy. Ojciec dziecka zaraz krzyknął: Wierzę, pomóż mi w moim niedowiarstwie! Kiedy Jezus zobaczył, że zbiega się tłum, rozkazał duchowi nieczystemu: Duchu niemy i głuchy, rozkazuję ci: wyjdź z niego i nigdy już do niego nie wracaj. I krzyknął, i szarpnął nim gwałtownie, i wyszedł. A chłopiec zrobił się jak martwy, tak że wielu mówiło: umarł. A Jezus ujął go za rękę i podniósł go. I wstał. A kiedy wszedł do domu, uczniowie pytali Go na osobności: Dlaczego to myśmy nie mogli go wyrzucić? Powiedział im: Ten rodzaj nie może wyjść inaczej, jak tylko przez modlitwę.
Mar. 9,14-29 BP

Łuk. 9,37-43

Po pierwsze - mamy tutaj do czynienia z demonem. Złym duchem. Opętaniem. Dziecka. Nie wiem, jak duży był ten chłopiec, ale zastanawiam się, jak to możliwe. Bo jeśli ktoś jest już nastolatkiem i dokonuje niewłaściwych wyborów, zostaje zafascynowany niewłaściwymi priorytetami - to mogę zrozumieć, że ktoś niejako przez swój świadomy wybór poddaje się pod działanie złego. Przestaje się przeciwstawiać złu - a to już w dużej mierze jak zgoda.

Ale jak to się może tyczyć dziecka? Nie jest przecież zdolne jeszcze do dokonywania świadomych wyborów. Albo jestem w błędzie?

Druga rzecz to próby uzdrowienia przez uczniów. Wydarzenie to miało miejsce co prawda - wg chronologii w Ewangelii Łukasza - jeszcze przed wysłaniem uczniów przez Jezusa, żeby uzdrawiali, ale nastąpiło to tuż po tym uzdrowieniu. To znaczy że Jezus uznał ich zdolnych do uzdrawiania. Chyba że jest jakaś znacząca różnica pomiędzy uzdrawianiem różnych ułomności a całkowitym wyganianiem demonów. Tyle że po tym, jak owych siedemdziesięciu dwóch uczniów powróciło z tej misji, to jest napisane, że mogli oni też wyganiać i demony: Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością mówiąc: "Panie, przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy nam się poddają (Łuk. 10,17 BT). Być może był to wynik owej nauki, którą z tego tutaj właśnie wydarzenia wyciągnęli?

Kiedy więc Jezus uzdrowił tego chłopca, uczniowie zafrasowani zadali mu pytanie, dlaczego oni nie mogli tego dokonać. "Powiedział im: Ten rodzaj nie może wyjść inaczej, jak tylko przez modlitwę" Mar. 9,29 BP. BG dodaje nawet: A on im rzekł: Ten rodzaj dyjabłów inaczej wynijść nie może, tylko przez modlitwę i przez post, stąd możemy mniemać, że chodzi o rodzaj diabłów, czyli w naszym języku współczesnym w tym kontekście: demonów.

Stąd modlitwa, czyli rozmowa z Ojcem, okazuje się być ważna. Jak zwykle. Jako kolejny aspekt. Stąd przychodzi dialog (wbrew prześmiewcom: modlitwa jest rozmową dwustronną. Każdy przecież wie, że sygnały werbalne w rozmowie stanowią zaledwie 10%, reszta to te niewerbalne. Kto powiedział, że Bóg nie używa znaków niewerbalnych?), stąd przychodzi pokój w serce, a z tym i moc. Moc do przeciwstawiania się złu i moc do uzdrawiania, jak widać.

Zarówno Biblia Gdańska, jak i Biblie anglojęzyczne dodają do tego post. Różnica wynika zapewnie z tego, że nie we wszystkich kopiach rękopisów ten post występuje. Czy Jezus powiedział to faktycznie czy nie - jeśli odebrać post jako wstrzemięźliwość, nie tylko wobec jedzenia ale także innych rzeczy, które łatwo nas mogą pochłonąć - to niejako zgadza się to z resztą treści Nowego Testamentu, który o wstrzemięźliwości mówi. Wzmianka o poście występuje zresztą w wersji z Ewangelii Mateusza. Powinniśmy to więc włączyć w nasz styl życia tak czy inaczej.

Nawiasem mówiąc - ostatni werset tego cytatu z Ewangelii Mateusza nie występuje w przekładach katolickich: BT, BP i NPP. Ten ostatni za powód podaje fakt, że ten werset nie występuje w każdym rękopisie. I tu zastanawia mnie fakt: jak to możliwe, że ten bardzo istotny werset, który podaje przepis na posiadanie "mocy" uzdrawiania, został z tego powodu całkowicie ominięty, a cały szereg ksiąg apokryficznych nie występujących w każdym przekładzie Biblii, a co do których pochodzenia istnieje szereg wątpliwości, czy nie zawierają zbyt dużej dozy hellenistycznej filozofii; albo teorii teologicznych opartych na pewnych niedopowiedzeniach, jak wybiórcze traktowane wersetów biblijnych, lub opieranie całej ideologii o jeden znak interpunkcyjny, który notabene - jest wynalazkiem współczesności, a nie był stosowany w czasach Jezusa - jak to możliwe, że ten istotny werset z tego powodu został całkowicie ominięty, a szereg innych są całkowicie tolerowane?

Po trzecie - tutaj bardzo zaakcentowana jest konieczność wiary w uzdrowienie. Bo zarówno ów ojciec został o tę wiarę zapytany, jak i uczniom brak wiary został wytknięty, że nie mogli demona wygonić.

[dalej - PODNIEŚĆ SIĘ]
[poprzednio - ŚLINA]






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz