piątek, 9 listopada 2018

Podnieść się

Nauczał raz w szabat w jednej z synagog. A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: "Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy". Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga.
Łuk. 13,10-13 BT

Różne tłumaczenia różnie nazywają przypadłość tej kobiety: niemoc, choroba, cierpienie, chorobliwe usposobienie. Porównując, w jakich znaczenia zostało użyte to słowo w innych historiach (zob. zestawienie: http://biblia.oblubienica.eu/wystepowanie/strong/id/769), to można wysnuć wniosek, że chodziło o ogólną słabość, czasami chorobę, ale też i psychiczną niewydolność: Podobnie i Duch wspiera nas w naszej słabości... (Rzym. 8,26 PD); Jeśli muszę się chlubić, to będę się chlubił z mojej słabości (2 Kor. 11,30 PD).

Pytanie jest, czy ta kobieta była zgarbiona na wskutek jakiejś fizycznej choroby, czy może tak popadła w depresję, że po prostu nie dawała rady się wyprostować. Wyprostowała się ona po tym, jak przemówił do niej Jezus: natychmiast wyprostowała się. To słowo, użyte tutaj jako "wyprostowanie", zostało użyte w Nowym Testamencie tylko cztery razy: dwa razy w historii, gdzie Żydzi przywlekli do Jezusa Magdalenę, oskarżając ją o prostytucję, żądając od Jezusa konkretnego religijnego wyroku opartego na tym, w co ówcześnie wierzyli (wg prawa Mojżesza - ukamieniowanie za cudzołóstwo). Wtedy Jezus, po tym jak przykucnął by rysować coś patykiem po piasku, podniósł się, żeby do nich mówić: A gdy tak nalegali pytając Go - podniósł się i rzekł im: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem (Jan 8,7 PD); Wtedy Jezus podniósł się i nikogo nie widząc oprócz kobiety, zwrócił się do niej: Kobieto, gdzie są ci, którzy cię oskarżali? Nikt cię nie potępił? (Jan 8,10 PD). Mamy więc tutaj fizyczne podniesienie się z kucków.

Nawiasem mówiąc - zwróciłem uwagę na to, że Żydzi często stawiali Jezusa w sytuacjach religijnie wydawałoby się oczywistych, gdzie powinien On wydać wyrok taki, jaki był słuszny w mniemaniu kapłanów, oparty na ówczesnych religijnych przepisach. To dałoby im chyba odczuć, że Jezus jest solidarny z nimi. Tyle tylko że Jezus prawie zawsze podważał sens tych przepisów, przedstawiając dobro człowieka ponad nimi, zadając kapłanom logiczne pytania, na które - jak się okazuje - sami znali dobrze odpowiedź, zupełnie różną od tego, w jaki sposób traktowały to przepisy - i w milczeniu nawet przyznawali Mu rację.

Tyle tylko że wciąż byli bardziej przywiązani do przepisów, niż do dobra drugiego człowieka.

Inną sytuacją, gdzie słowo "podnieść się" było użyte, występuje w Łuk. 21,28, gdzie Jezus przepowiada przyszłość Jerozolimy: A wydawać was będą rodzice i bracia, krewni i przyjaciele. I zabiją niektórych z was. I wszyscy was znienawidzą z powodu mojego imienia, ale wam włos z głowy nie spadnie. Przez waszą wytrwałość ocalicie wasze życie. A kiedy zobaczycie Jeruzalem otoczone przez wojska, wtedy wiedzcie, że wkrótce zostanie zburzone. Wtedy mieszkańcy Judei niech uciekają w góry, a ci, co będą w mieście, niech wyjdą z niego, ci zaś, co będą w okolicy, niechaj nie wchodzą do miasta. Bo są to dni kary, aby się wypełniło wszystko, co zostało napisane. Biada brzemiennym i karmiącym w tym czasie. Bo nastanie wielki ucisk na ziemi i gniew Boży na ten naród. I poginą od miecza, i pójdą w niewolę do wszystkich narodów, i poganie deptać będą Jeruzalem, aż się dopełnią ich czasy. I będą znaki na słońcu i na księżycu, i na gwiazdach, a na ziemi zwątpienie ludzi bezradnych wobec huku fal morskich. Ludzie będą umierać ze strachu i z oczekiwania tego, co ma przyjść na ziemię, bo "moce niebieskie" będą poruszone. Wtedy zobaczą "Syna Człowieczego, przychodzącego na obłoku" z wielką mocą i chwałą. A kiedy to zacznie się dziać, odetchnijcie z ulgą i podnieście głowy, dlatego że zbliża się wasze odkupienie (Łuk. 21,16-28 BP). Kontekst wskazuje tutaj jasno, że nie chodzi o fizyczne podniesienie się, ale o podniesienie się po szeregach złych wydarzeń. Chodzi więc o podniesienie się psychiczne, z jakiegoś ciężkiego stanu.

Zastanawiam się tutaj, na ile prawdopodobne jest, że ta kobieta została przybita jakimiś złymi wydarzeniami, których skutki już dawno stały się elementem jej codzienności i w zasadzie mogła już przywyknąć i nauczyć się zaradzać im na tyle, żeby żyć w miarę normalnie. Trwała w końcu w tym stanie przez osiemnaście lat. Tyle tylko że tak długo skoncentrowana może była na tym wszystkim złym, co jej się przydarzyło, że nie działało na nią żadne "Będzie dobrze, zobaczysz", czy też innego rodzaju pocieszenia od jej przyjaciół. W tym przypadku Jezus powiedział jej tylko, że jest wolna od tego tej niemocy, słabości, i położył na nią ręce. Ręce uzdrowiciela? Ręce przyjaciela? Nie wiem. Być może ręka przyjaciela również działa jak ręka uzdrowiciela.

To dało jej moc do podniesienia się. Do wyprostowania.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz