Słyszałem kiedyś kazanie, na którym kaznodzieja udowadniał, że z Bogiem można się spierać. Ba, że Bóg nawet zaprasza do tego, by to robić. Utkwiło mi to w głowie tak mocno, że miałem w zwyczaju to robić dosyć często. Tymczasem teraz, po sprawdzeniu, okazuje się, że to był błąd.
Wszystko zaczęło się od Izajasza 50,8: Kto chce się ze mną prawować, niech się zbliży do mnie! (BW). "Prawować, czyli spierać się z Bogiem. Tak oto Bóg zaprasza, by dyskutować z Nim" - zapamiętałem z tamtego kazania. Czy faktycznie?
Pan Jahwe Mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał przyjść z pomocą strudzonemu przez słowo krzepiące. Każdego ranka budzi moje ucho, abym słuchał jak ci, którzy się uczą. Wszechmogący Pan otworzył moje ucho, a ja się nie sprzeciwiłem ani się nie cofnąłem. Podałem swe plecy chłoszczącym, a twarz tym, co mnie policzkowali. Mojej twarzy nie zasłaniałem przed obelgami i pluciem. Pan Jahwe Mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam. Blisko jest Ten, który Mnie uniewinni. Kto się odważy toczyć spór ze Mną? Wystąpmy razem! Kto jest moim oskarżycielem? Niech się zbliży do Mnie! / Kto ośmieli się spierać się ze mną? Stańmy razem do rozprawy! Kto chce się ze mną prawować, niech się zbliży do mnie! Kto chce mnie oskarżać? Niech się do mnie zbliży! Oto Pan Jahwe Mnie wspomaga! Któż Mnie potępi? Wszyscy razem pójdą w strzępy jak odzież, mól ich zgryzie. Ktokolwiek spośród was czci Jahwe, niech słucha głosu Jego Sługi! Kto chodzi w ciemności i nie jaśnieje mu promień światła, ten niech zaufa imieniu Pana i niech polega na swoim Bogu! (Iz. 50,4-10 BT+BW+BP)
Z kontekstu wynika więc zupełnie inne znaczenie tych słów. To nie Bóg mówi to do nas, ale to Izajasz mówi o sobie. To nie Bóg zaprasza nas do spierania się z Nim, ale to Izajasz mówi, że jest on wiernym pracownikiem Boga, i jeśli ktoś będzie chciał się z nim spierać, to on ma Tego Kogoś po swojej stronie. Kto więc odważy się to zrobić?...
Nie wiem, czy tamto kazanie to był jakiś błąd w sztuce, czy po prostu wdarło się potężne nieporozumienie i słowa przemawiającego odebrałem w zupełnie inny sposób, niż to było zamierzone, w każdym razie jest to jedna z takich sytuacji, gdzie człowiek jest o czymś w 100% przeświadczony, żyje według tego przeświadczenia, aż tu nagle, gdy przyjdzie do zadania pytania o powód lub źródło - okazuje się, że był to błąd. I trzeba to skorygować.
Jak więc jest?
Hiob zapytał w pewnym momencie: Job zabrał głos i [tak] odpowiedział: Oczywiście wiem ja, że tak jest, bo czy prawym okaże się człek wobec Boga? Gdyby chciał się z Nim spierać, nie odpowie mu nawet raz na tysiąc razy (Job 9,3 NBG). Czy Bóg nie odpowiada? Nawet raz na tysiąc modlitw? Otóż w tym nie masz słuszności, mówię ci; Bóg bowiem jest większy niż człowiek. Po cóż spierałeś się z nim, że na żadne twoje słowa nie odpowiada? Jednak Bóg przemawia, raz i drugi; tylko na to się nie zwraca uwagi. We śnie, w widzeniu nocnym, kiedy twardy sen ludzi opada i drzemią na swoim łożu, wtedy otwiera ludziom uszy, niepokoi ich i ostrzega, aby odwieść człowieka od złego czynu i uchronić męża od pychy (Job 33,12-16, BW+NBG). Czyli Bóg odpowiada. Tylko trzeba słuchać. Bo czasami jest tak, jak w tej historii z Eliaszem: I oto doszło go słowo WIEKUISTEGO, który do niego powiedział: Czego tu chcesz, Eliaszu? Więc odpowiedział: Żarliwie się wstawiałem za WIEKUISTYM, Bogiem Zastępów; bowiem synowie Israela opuścili Twoje przymierze, Twoje ołtarze zburzyli, Twoich proroków pomordowali, i tylko ja jeden zostałem; lecz czyhają i na moje życie, by je odebrać. Zatem Pan powiedział: Wyjdź oraz stań u góry przed obliczem WIEKUISTEGO. A oto WIEKUISTY już przechodził; więc był wielki i silny wicher, który przed WIEKUISTYM porywa góry oraz druzgocze skały; ale w wichrze nie było WIEKUISTEGO. A po wichrze trzęsienie ziemi – lecz w trzęsieniu nie było WIEKUISTEGO. A po trzęsieniu – ogień, ale w ogniu nie było WIEKUISTEGO. A po ogniu szmer łagodnego tchnienia. A gdy Eliasz to usłyszał, stało się, że otulił oblicze swoim płaszczem, wyszedł i stanął u wejścia do pieczary (1 Król. 19,9-13 NBG). Czasami jest tak, że oczekujemy spektakularnych cudów, a tymczasem Bóg często odpowiada zwyczajnie, delikatnie. A my wtedy, jak ci kapłani żydowscy za czasów Jezusa: "Daj jakiś cud! Daj jakiś cud!" - nie chcemy wierzyć, że to On mówi do nas i mówimy, że Boga nie ma. Albo że On nie słucha.
[dalej - LEKCJA POKORY]
[wcześniej - BÓG PRZEZNACZYŁ - I NIE MA DYSKUSJI?]
[do początku]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz