niedziela, 26 marca 2017

Lepsza propozycja pracy

Chcę tutaj podkreślić komizm pewnej sytuacji:

Pewna grupa ludzi była w podróży. Udawali się do miejsca, gdzie spotkają się z mnóstwem innych osób, gdzie będą mogli się bawić, jeść, pić, rozmawiać. Gdzie będzie się dużo działo. Miejsce to i ten czas będzie prawdziwą odskocznią od codziennych zajęć. Coś jak weekendowy wypad w góry, spotkanie tam ze znajomymi mieszkającymi w innych miastach. Jak zlot młodzieżowy, jak biwak poza miastem, jak impreza integracyjna.

Jeden z grupy ma wkrótce objąć ważne stanowisko. Jednak ma to nastąpić później, jeszcze nie w ten weekend, może niedługo po powrocie. Wie jednak, że w tym miejscu będą znajdować się ludzie, którzy uważają go za idiotę, którzy będą szydzić z niego, naśmiewać się. Będzie źle. I w którymś momencie zwierza się ze swojego stresu paru swoim najbliższym kumplom. Mówi, że będzie z nim źle.

Co robią kumple?

Odpowiadają mu na to wszystko:
- Ale zaraz potem, jak wrócimy, jak już zostaniesz tym ważnym gościem, to załatwisz nam robotę?

...

Coś takiego przydarzyło się Jezusowi:

Kiedy znajdowali się w drodze do Jerozolimy, Jezus szedł przed nimi. I dziwili się, a lęk ogarniał tych, co szli za Nim. I znowu wziął ze sobą Dwunastu i zaczął mówić im o tym, co miało Go spotkać:
- Oto idziemy do Jerozolimy, a Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i nauczycielom Pisma i skażą Go na śmierć, i wydadzą poganom, i wyszydzą Go, i ubiczują, i oplują, i zabiją, lecz On po trzech dniach zmartwychwstanie.
Jakub i Jan, synowie Zebedeusza, podeszli do Niego i powiedzieli: 
- Nauczycielu, chcielibyśmy, żebyś zrobił dla nas to, o co Cię poprosimy. 
On powiedział: 
- Co mam dla was zrobić?
Odpowiedzieli: 
- Spraw, abyśmy siedzieli w Twojej chwale, jeden po Twojej prawej stronie, a drugi po lewej.
(Mar. 10,32-37 BP)

...

Chciałoby się powiedzieć: o co tutaj chodzi!? Człowiek odzywa się do swoich najbliższych przyjaciół, zwierza się ze swoich obaw, potrzebuje wsparcia, jakiegoś pocieszenia, rozładowania napięcia, humorystycznego żartu, a zamiast tego chłopacy myślą o sobie, o tym, żeby dostać lepszą pracę/pozycję?

Pytanie, czy nie robimy tak na co dzień? Zamiast - podążając za Jezusem - spróbować zrozumieć, co On lubi, czego nie, czego On chce, w jaki sposób możemy sprawić Mu radość - w końcu Jezus był człowiekiem tutaj na ziemi, więc odczuwa tak samo jak każdy człowiek - zamiast tego wszystkiego skupiamy się na sobie samych, wyszukując tych wszystkich rzeczy, których potrzebujemy, o które będziemy prosić modląc się wieczorem? Czy w jakikolwiek sposób, kiedykolwiek, byliśmy zainteresowani tym, gdzie Jezus teraz jest, co robi, jak spędza czas? Jezus żył 2000 lat temu. Umarł. Wkrótce będziemy obchodzić rocznicę Jego śmierci. Ale ma to też być rocznica zmartwychwstania - Wielkanoc, noc, po której Jezus zmartwychwstał. A skoro Z-MARTWYCH-WSTAŁ, to przecież ŻYJE, prawda? Nie stał się z powrotem martwy! A skoro żyje, to gdzieś jest, gdzieś przebywa, coś robi, czymś się przecież zajmuje.

Główną zaś rzeczą w tym, co mówimy, jest to, że mamy takiego arcykapłana, który usiadł po prawicy tronu Majestatu w niebie (Hebr. 8,1 BW); Mając zatem wielkiego arcykapłana, który wszedł do nieba, Jezusa, Syna Bożego, mocno trwajmy przy wierze. Mamy bowiem nie takiego arcykapłana, który nie byłby w stanie współczuć naszym słabościom, lecz takiego, który - jeśli pominie się grzech - podobnie jak my jest obeznany z wszelkimi słabościami. (Hebr. 4.14-15 BP/BR)

Jezus jest w niebie. Jak najbardziej żywy. Czym się zajmuje? Co robi? Jeśli spodobały nam się te wszystkie historie o Nim, pochodzące sprzed dwóch tysięcy lat, to jaki On jest teraz? Jak można się z Nim skontaktować? Kiedy zadzwoni? Kiedy przyjedzie?

Mówi że przyjedzie. Tylko jeszcze nie wie kiedy. Może chce wybrać taki termin, żeby jak najwięcej ludzi było czekających na Niego, bo będzie tylko jedna szansa. To jak czekanie na przyjaciela, który jest gdzieś, w USA albo w UK - za drogo, żeby polecieć i się spotkać tak po prostu, więc trzeba czekać na dobrą okazję. Lepsze ceny, sponsora, cokolwiek. W każdym razie trzeba czekać. Na Jezus też trzeba czekać.

A tymczasem, chcąc wiedzieć, czym się Jezus teraz zajmuje, czytam list, który Jezus przekazał do spisania komuś tuż po swoim odejściu z ziemi i staram się go zrozumieć: [EWANGELIA SAMEGO JEZUSA].







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz