niedziela, 11 marca 2018

Dojrzewanie w wieku lat czterdziestu

Mojżesz zdobył w Egipcie wszechstronne wykształcenie, odznaczając się siłą słowa i czynu. Gdy skończył czterdzieści lat, zapragnął odwiedzić swoich braci Izraelitów. Zobaczył wtedy, jak któregoś z nich krzywdzono. Wziął go w obronę i pomścił udręczonego, zabijając Egipcjanina. Sądził bowiem, że znajdzie zrozumienie u swoich rodaków, że przez niego Bóg chce ich wybawić. Oni jednak nie zrozumieli go. Następnego dnia zjawił się wśród nich, gdy się kłócili między sobą, a usiłując ich pogodzić, powiedział: "Ludzie! Braćmi jesteście. Czemu krzywdzicie się wzajemnie?" Wtedy ten, który wyrządził krzywdę bliźniemu, odepchnął go i powiedział: "Któż ustanowił cię zwierzchnikiem i sędzią nad nami? Czy mnie też chcesz zabić, jak wczoraj zabiłeś Egipcjanina?" Usłyszawszy te słowa Mojżesz uciekł i zamieszkał jako cudzoziemiec w ziemi Madian, gdzie urodziło mu się dwóch synów. Kiedy upłynęło czterdzieści lat, na pustyni góry Synaj w płomieniu krzaka ognistego ukazał mu się anioł.
Dzieje 7,22-30 BP

Tak o Mojżeszu opowiadał Szczepan.

Zajęło Mojżeszowi czterdzieści lat, by zostać wykształconym, dojrzałym mężczyzną. Wszelkie więc próby zrozumienia wieku ludzi z tamtych czasów, mierzone za pomocą obecnej miary, mijają się z celem. Dziś za ludzi wykształconych i dojrzałych uważa się trzydziestolatków. Wtedy czas biegł zupełnie inaczej. Dzisiaj trzydziestolatkowie najczęściej mają już pracę, żonę, dzieci i kredyt na dom. Wtedy Mojżesz - wygląda na to - ledwie był absolwentem studiów. Nie miał jeszcze rodziny, i będąc czterdziestolatkiem - dopiero wtedy zaczął eksplorację świata: zapragnął zobaczyć się ze swoimi rodakami.

Mam wrażenie zresztą, że sam - dopiero co ukończywszy lat czterdzieści - dojrzałem.

Mało tego - ów dojrzały wiek Mojżesza nie oznaczał, że mógł podejmować dojrzałe decyzje. Właśnie podjął jedną, która zmieniła jego życie do cna, zmuszając go do ucieczki z kraju, gdzie - jako człowiek wykształcony i niejako związany z rodziną królewską - mógł osiągnąć wiele. Zamiast tego został pasterzem: A Mojżesz był pasterzem trzody swego teścia Jetro, kapłana midianickiego. (Wyj. 3,1 BP). Przez czterdzieści lat! Najlepsze, najbardziej produktywne lata swojego życia, Mojżesz spędził jako dozorca nad owcami. Niezbyt udana puenta.

Tak to można odebrać.

Ale osobiście widzę tutaj też inną stronę medalu: między ludźmi, w pałacu, w Egipcie, Mojżesz stał się tak rozbuchany, że nie było dla niego problemem zabicie człowieka tylko w wyniku "problemu z personelem".

A nawiasem - mimo tego nie stanowiło dla Boga problemu, by wybrać go do jego późniejszej misji.

Tyle że najpierw Mojżesz spędził kolejne 40 lat w ciszy i spokoju. Siedząc gdzieś na pustyni, patrząc na te same owce co dnia, strzyżąc wciąż te same sztuki, codziennie opiekując się każdą sztuką z całego stada: sprawdzając, czy któraś nie zachorowała, dając wodę, wstając codziennie rano by je nakarmić, kładąc się tuż po tym, jak stado znalazło się w bezpiecznym schronieniu. Potężna lekcja odpowiedzialności za wiele indywidualnych osobowości, która przydała się, gdy Mojżesz stanął na czele innego "stada", by je również wyprowadzić i karmić każdego dnia. Lekcja łagodności, bo przecież Mojżesz nie mógł zabijać każdej owcy, z którą miał problem. Musiał być do nich cierpliwy. I w cierpliwy sposób znajdywać rozwiązania nieprzewidzianych sytuacji. Ta łagodność przydała mu się też później, gdy szły za nim setki innych niesfornych indywidualności.

Kolejne czterdzieści lat, spędzone u Jetry, stało się inną formą dojrzewania. Tak samo jak z jabłkiem, które najpierw dojrzewa na drzewie, a potem leżakuje przez zimę gdzieś w piwnicy, gdzie nabiera jeszcze lepszego smaku. Dojrzewanie, które nadaje łagodności, cierpliwości, spokoju.

[dalej - SPOTKANIE Z BOGIEM]
[poprzednio - W CZEPKU URODZONY]
[do początku]






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz