piątek, 30 marca 2018

Wezwanie Boga. I wątpliwości Mojżesza.

Ruszaj więc teraz! Wyślę cię do faraona, a ty wyprowadź z Egiptu mój lud, synów Izraela. Wtedy Mojżesz rzekł do Boga: Kim to ja jestem, żebym miał iść do faraona i wyprowadzić z Egiptu synów Izraela? [Bóg] odrzekł: Ja będę przecież z tobą! (...) A Mojżesz rzekł do Boga: Jeśli zatem udam się do synów Izraela i powiem im: "Bóg waszych ojców przysłał mnie do was", a oni mnie zapytają: "Jakie jest Jego imię?" - co mam im odpowiedzieć? Bóg odrzekł Mojżeszowi: JESTEM, KTÓRY JESTEM! I dodał: Tak odpowiesz synom Izraela: "JESTEM przysłał mnie do was". I dalej mówił Bóg do Mojżesza: Tak powiesz do synów Izraela: TEN, KTÓRY JEST, Bóg waszych ojców, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka, Bóg Jakuba posłał mnie do was. Takie ma być moje Imię na zawsze, takie upamiętnienie mojej [Osoby] z pokolenia w pokolenie. Idź, zgromadź starszyznę Izraela i powiedz im: "Ukazał mi się Jahwe, Bóg waszych ojców, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, i powiedział: Pilnie baczę na was i na to, co was spotyka w Egipcie. Dlatego postanowiłem: Wywiodę was z udręki egipskiej do ziemi Kanaanitów (...), do ziemi mlekiem i miodem płynącej". 
Wyj. 3,10-17 BP

Bóg powołał Mojżesza. Ale jeśli komuś się wydaje, że takie powołanie to taka prosta sprawa, to nawet na przykładzie Mojżesza, jednego z największych przywódców wszechczasów chyba, widać, że tak nie jest. Bo po jednej stronie wezwania/rozmowy stoi Bóg, potężny, wszystko-mogący, mający moc zrobić cokolwiek Mu się spodoba i cokolwiek uzna za słuszne, o tyle po drugiej stronie stoimy my - ludzie. Bo Mojżesz, jak każdy najzwyczajniejszy człowiek, miał wątpliwości: Kim to ja jestem, żebym miał iść do faraona i wyprowadzić z Egiptu synów Izraela?. Wychowywany na dworze faraona przez pół swojego życia, potem kryminalista, potem emigrant, ukrywający się przed wymiarem sprawiedliwości, i wreszcie - pasterz i zwyczajna głowa rodziny przez kolejne pół swojego życia. I to on, jako pasterz, miałby pójść do faraona? Do miejsca, gdzie z miejsca może zostać skazany za zabicie Egipcjanina? Brzmi jak pomysł niedorzeczny.

Tymczasem Bóg wydaje się zupełnie ignorować ziemskie obawy Mojżesza. Zarówno to jego poczucie skromności, pokory, jakie uzyskał będąc wieloletnim pasterzem, jak i jego obawę o bycie aresztowanym. [Bóg] odrzekł: Ja będę przecież z tobą! - to wydaje się być lekarstwem i odpowiedzią Boga na wszystko. Oczywiście my, jako ludzie, nie mamy najmniejszego pojęcia, do czego możemy być zdolni, albo w czym mamy uczestniczyć, albo że faktycznie mamy być tylko jednym małym narzędziem, śrubokrętem, w planie, który Bóg ma już przygotowany. Bóg podał Mojżeszowi gotowe odpowiedzi na pytania, które może mu zadać Szacowne Grono z narodu żydowskiego. Może nie brzmią one przekonywająco dla nas samych, ale Bóg znał tamtych ludzi i wiedział, jaka odpowiedź jest im potrzebna, by zaakceptowali Mojżesza z tą misją.

To tak samo jak dzisiaj - czasem się zdarza, że gdy przychodzimy gdzieś do pracy tylko z czystym CV, pracy nie dostaniemy. Ale jeśli poleci nas dobry kolega, pracujący w tej firmie, który jednocześnie powie swojemu szefowi o naszych dobrych kwalifikacjach - mamy pracy niejako z polecenia. "Załatwioną" - jak to się lubi u nas nazywać.

W ten sam sposób zadziałało to tutaj - Bóg dał Mojżeszowi dobre polecenie, aby dostał tę "pracę".

Tyle że na tym wątpliwości Mojżesza się naturalnie nie kończą: Na to powiedział Mojżesz: "A jeśli nie uwierzą i nie usłuchają słów moich, mówiąc, że Jahwe nie ukazał mi się wcale?" Wówczas Jahwe zapytał go: "Co masz w ręku?" Odpowiedział: "Laskę". Wtedy rozkazał: "Rzuć ją na ziemię". A on rzucił ją na ziemię, i zamieniła się w węża. Mojżesz zaś uciekał przed nim. Jahwe powiedział wtedy do Mojżesza: "Wyciągnij rękę i chwyć go za ogon". I wyciągnął rękę i uchwycił go, i stał się znów laską w jego ręku. "Tak uczyń, aby uwierzyli, że ukazał się tobie Jahwe, Bóg ojców ich, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba" (Wyj. 4,1-5 BT). Do nas oczywiście ten argument nie trafia. Ale też nie my mieliśmy być targetem tutaj, ale ta starszyzna izraelska. Bóg dał Mojżeszowi możliwość zrobienia tego "cudu", aby ją przekonać, plus jeszcze jeden cudowny "numer" z ręką pokrytą trądem i jeszcze jeden, z wodą z rzeki zamienioną w krew (Wyj. 4, 6-9). Gdybyśmy to my mieli być targetem dzisiaj, prawdopodobnie otrzymalibyśmy jakiś numer z chodzeniem na wodzie albo wskrzeszeniem umarłego - coś, co w naszej świadomości faktycznie jest ewidentnym cudem. Pominąwszy iluzjonistyczne sztuczki.

Ale to nie był koniec, Mojżesz znalazł kolejną wymówkę: A Mojżesz rzekł do Pana: Proszę, Panie, nie jestem ja mężem wymownym, nie byłem nim dawniej, nie jestem nim teraz, odkąd mówisz do sługi swego, jestem ciężkiej mowy i ciężkiego języka. I rzekł Pan do niego: Kto dał człowiekowi usta? Albo kto czyni go niemym albo głuchym, widzącym albo ślepym? Czyż nie Ja, Pan? Idź więc teraz, a Ja będę z twoimi ustami i pouczę cię, co masz mówić (Wyj. 4,10-12 BW). I wraz z kolejną odpowiedzią Boga, że będzie z nim, i że to On będzie czuwał nad tym, co Mojżesz miał mówić, stracił on możliwość dalszego zwlekania.

Tylko że Mojżesz nadal oponował: Lecz Mojżesz rzekł: "Wybacz, Panie, ale poślij kogo innego" (Wyj. 4,13 BT). Ach ta natura ludzka...

[dalej - BÓG MA GOTOWE ROZWIĄZANIA]
[poprzednio: CZTERDZIEŚCI LAT OCZEKIWANIA]
[do początku]






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz