Czasem się zastanawiałem, dlaczego wielu modląc się, zawsze robi to "w imieniu Jezusa", "przez Jezusa". Dlaczego nie bez żadnego "wstawiennictwa"?
Kapłan, aby wejść do świątyni, przed Boga, musiał być czysty (Wyj. 30,18-21). A ponieważ od czasów nowotestamentowych to wierzący są "kapłanami" (1 Ptr 2,9; Ap. 1,6) - nie w sensie oddawania ofiar, lecz możliwości przyjścia przed Boga, tak bardzo to skracając i uogólniając - toteż i wierzący-kapłani powinni być czyści. Ponieważ do czystości nam daleko, musimy (powinniśmy? dobrze by było?...) korzystać z pośrednictwa Tego, Który Jest Czysty - Chrystusa: "krew Jezusa, (...) oczyszcza nas z wszelkiego grzechu" (1 Jana 1,7; 3,3).
O tym, co to znaczy, że "krew oczyszcza", napiszę innym razem. Czasem mam wrażenie, że to wyrażenie stało się utartym sloganem i mało kto zastanawia się nad jego znaczeniem.
Nawiasem - kapłan też mógł zgrzeszyć i Pan Bóg to przewidział (Kpn 4,3). Ale jednocześnie mógł zostać rytualnie "oczyszczony" w czasach starotestamentowych, a w tych nowszych: "A jeśliby kto zgrzeszył, mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa" (1 Jana 2,1).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz