niedziela, 7 maja 2017

List do Galacjan 2.1 - Paweł w Jerozolimie

Czternaście lat później udałem się znowu do Jerozolimy, razem z Barnabą, wziąłem ze sobą też Tytusa. Udałem się tam z powodu objawienia/wizji. W odrębnym spotkaniu z największymi myślicielami wyłożyłem tę ewangelię, którą głoszę pomiędzy różnymi narodowościami, żeby się nie okazało, że biegnę albo biegłem na próżno. Ale nawet Tytus, który był ze mną, Grek, nie był zmuszony do tego, żeby się obrzezać. To "wymaganie" rozeszło się od niektórych kłamliwych współbraci, którzy wkradli się, żeby wyszpiegować tę wolność, którą mamy w Jezusie Chrystusie, żeby nas znowu zniewolić. Ale nawet na chwilę nie ustąpiliśmy im czy podporządkowaliśmy się, aby prawda dobrej nowiny przetrwała u was.

Natomiast ci myśliciele - nie ma znaczenia dla mnie to, kim oni byli w przeszłości, ponieważ Bóg nie robi różnicy między ludźmi - nie postawili przede mną żadnych nowych wymagań, ale przeciwnie:  zobaczywszy, że zostało mi powierzone głoszenie ewangelii dla nieobrzezanych, tak samo jak Piotrowi dla obrzezanych. Bo ten, który uczynił z Piotra wysłannika do obrzezanych, uczynił również i mnie wysłannikiem do pogan. A kiedy Jakub, Kefas i Jan, spostrzegani jako filary, zrozumieli, jaką łaskę otrzymałem od Boga, podali dłonie na spotkaniu mi i Barnabie, jako zgodę, że my mieliśmy iść do pogan, a oni do obrzezanych. Mieliśmy tylko pamiętać o ubogich i na to położyłem nacisk, żeby tak zrobić.

na podstawie: Gal. 2,1-10








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz