środa, 30 maja 2018

Głuchoniemy przez opętanie. Czy opętanie to choroba psychiczna?

A kiedy oni wychodzili, oto przyprowadzili mu głuchoniemego człowieka, opętanego przez demona. A gdy demon został wyrzucony, głuchoniemy przemówił; więc zdziwiły się tłumy, mówiąc: Nigdy takiej rzeczy nie ukazano w Israelu. Ale faryzeusze mówili: Przez przywódcę demonów wyrzuca demony.
Mat. 9,31-34 NBG

Różnie tego człowieka się nazywa. NPP (Nowy Przekład Polski, przekład wzięty z Synopsy), nazywa tego człowieka głuchym. BT, BP i BW nazywają tego człowieka niemym, niemową, większość tłumaczeń anglojęzycznych nazywa go mute albo couldn't speak/talk. Sprawdziwszy w konkordancji - w grece użyte jest to samo słowo, które w innych rozdziałach jest przetłumaczone jako "głuchoniemy". Tej wersji będę się więc tutaj trzymał, że człowiek ten był głuchoniemy. Tym bardziej że dalszy rozwój wypadków świadczy bardziej o braku umiejętności mowy niż słuchu.

Inna sprawa, że tutaj opisane jest, że ów głuchoniemy był opętany przez demona. Zarówno tutaj, jak i w kilku innych historiach. Nawet nie że był chory z powodu swoich własnych czy też swoich rodziców grzechów - po prostu miał demona. Wikipedia nt. braku zdolności mówienia jako możliwe przyczyny wymienia: uszkodzenie ośrodka mowy w mózgu lub innych organów biorących udział w procesie mowy* lub ciężkie zaburzenie psychiczne, jak np. schizofrenia**.

Tyle nt. współczesnych przyczyn. Czy przyczyny od czasów Jezusa się zmieniły? Czy Jezus uzdrawiał również te fizyczne przyczyny bycia niemową? Uzdrowił przecież kobietę z dwunastoletniego krwotoku - to musiała być sprawa fizyczna, nie psychiczna. Wygląda więc w takim razie na to, że Jezus może uzdrowić zarówno psychiczne, jak i fizyczne dolegliwości. Czyli obojętnie, czy były to zmiany w ośrodku mowy w mózgu, czy jakaś choroba psychiczna - Jezus uzdrowił to.

Jak rozpoznać człowieka, czy jest on opętany? Czy bycie pod wpływem choroby psychicznej kwalifikuje się jako opętanie? Choroba psychiczna to wynik pewnych psychicznych niedomagań, jak rozumiem - na wskutek pewnych doświadczeń, przeżyć etc. Taka np. schizofrenia, poza genetycznymi uwarunkowaniami, jest wynikiem również niekorzystnej atmosfery rodzinnej, w której dziecko wzrastało, plus nadmiar stresu, brak umiejętności radzenia sobie z tym wszystkim***. Nagminna sytuacja w naszym kraju.

W wikipedii opisane jest, że generalnie rozróżnia się opętanie, czyli poddanie się (dobrowolne lub mimowolne) obcej tożsamości spirytystycznej od choroby psychicznej****. Z drugiej strony jednak, gdy tak sobie o tym myślę, to przecież proces poddania się pod wpływ jakiemuś demonowi to nie jest jedna chwila, ale najczęściej jest to wynik całego procesu, długoletniego wzrastania w rodzaju podejmowanych decyzji, obieraniu drogi życiowej etc. - to jeśli chodzi o dobrowolne poddanie się jakiemuś demonowi. Jeśli chodzi o mimowolne dostanie się pod wpływ jakiegoś demona - to może to być wynikiem jakiegoś sposobu myślenia, w którym się wzrastało, w którym się wychowało, który został nam - jako dziecku - narzucony we wczesnych latach dzieciństwa, kiedy wszystko przyjmowaliśmy bezkrytycznie i uznawaliśmy za prawdę. I dopóki sami do tego nie dojdziemy, nie rozgryziemy i nie zmienimy - ciągle tkwimy w tym kręgu dziwnego sposobu myślenia, który nic nie rozwiązuje, niczego nie polepsza, a jedynie wpędza człowieka w jeszcze większe tarapaty. Do tego, jeśli te wszystkie złe rzeczy są już głęboko wniknięte w podświadomość i człowiek - dopóki tego nie wykorzeni - pozostaje pod wpływem owych podświadomych mniemań - czy nie można nazwać tego stanem opętania? Czy nie jest to wpływ złych demonów w naszym życiu, że tak się stało? Że nasiąknęliśmy taką ilością zła, że nawet podświadomie się nim kierujemy? Czy nie jest tak, że gdy to siedzi w nas na stałe, w podświadomości, to jakby siedział w nas jakiś demon? Szczególnie, gdy się pomyśli o osobach niestabilnych emocjonalnie, które potrafią w ciągu jednego momentu rozpętać piekło bez żadnych ograniczeń w niszczeniu wszystkiego wokół - co z jednej strony spowodowane jest ową niestabilnością, skrajnymi emocjami powstającymi praktycznie znikąd, ale z drugiej - czy to nie byłby akurat ten moment, kiedy takie osoby są podatne na bycie pod wpływem jakiegoś demona, który tylko marzy by dokonać jak największej destrukcji wszystkiego, co jest dobrze zbudowane i przynosiłoby temu Złemu bardzo korzystne efekty? Przecież furia owego największego demona właśnie przeciwko takim rzeczom jest skierowana - przeciwko wszystkiemu, co buduje ludzkość w korzystny sposób, bo wtedy udaje się nam zachować ów obraz/odbicie Boga, na którego podobieństwo zostaliśmy stworzeni. Niszcząc to wszystko, włączywszy tę niestabilną osobę - niszczy się ten obraz, to odbicie, stwarzając w zamian piekło. Piekło dla tej osoby i dla całego jej otoczenia.

O ile więc ten człowiek z cmentarza, z Gerazy, był opętany jakąś armią demonów, w wyniku czego był zdolny rozrywać łańcuchy, a ludzie się go bali, o tyle ten tutaj, głuchoniemy - miał skromnie tylko jednego demona.

Czy stan tego człowieka z Gerazy można by określić jakąś chorobą psychiczną?

Czy opętanie to nie jest jakiś rodzaj choroby psychicznej? Nawet nie występującej pod jedną postacią, ale pod wieloma różnymi postaciami, zależnie od "demona"? Przecież w jakiś sposób są to zmiany w sposobie myślenia, są to zmiany w chemicznym działaniu całego ośrodka nerwowego, są to też różne dzikie myśli nachodzące człowieka w różnorakich momentach...

* - Źródło - https://en.wikipedia.org/wiki/Muteness
** - Źródło - https://pl.wikipedia.org/wiki/Niemota
*** - Źródło - https://portal.abczdrowie.pl/przyczyny-schizofrenii
**** - Źródło - https://pl.wikipedia.org/wiki/Opętanie

[poprzednio - NIEPOSŁUSZNI NIEWIDOMI]








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz