niedziela, 27 maja 2018

Kobieta z inicjatywą własną

Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Bo sobie mówiła: Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa. Jezus obrócił się i, widząc ją, rzekł: "Ufaj, córko; twoja wiara cię ocaliła". I od tej chwili kobieta była zdrowa.
Mat. 9,20-22 BT

A kobieta z upływem krwi [trwającym] przez dwanaście lat, która wiele wycierpiała przez licznych lekarzy, wydała wszystko, co miała, a nic jej nie pomogło, a raczej się pogorszyło; [ta] usłyszawszy o Jezusie, podszedłszy w tłumie z tyłu dotknęła jego płaszcza. Mówiła bowiem: Jeśli dotknę choć jego płaszcza, będę uratowana. Zaraz się wysuszyło źródło jej krwi i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z tej plagi. A Jezus zaraz poznawszy w sobie, że moc z niego wyszła, zawróciwszy w tłumie mówi: Kto dotknął mego płaszcza? I mówili mu jego uczniowie: Widzisz tłum ściskających się i mówisz: "Kto mnie dotknął"? I rozglądał się, żeby zobaczyć tę, która to uczyniła. Kobieta zaś przestraszona i drżąca, wiedząc, co się z nią stało, przyszła, przypadła do niego i opowiedziała mu całą prawdę. On zaś rzekł jej: Córko, wiara twa cię uratowała. Odejdź w pokoju i bądź zdrowa od swej plagi. 
Mar. 5,25-34 NPP

A kobieta, która od lat dwunastu cierpiała na krwotok i cały swój majątek wydała na lekarzy, a żaden jej nie mógł uleczyć, podeszła z tyłu i dotknęła kraju Jego płaszcza. I natychmiast ustał krwotok. A Jezus zapytał: Kto Mnie dotknął? A że wszyscy się wypierali, Piotr powiedział: Nauczycielu, tłumy się tłoczą wokół Ciebie i popychają Cię! Ale Jezus rzekł: Ktoś Mnie dotknął, bo poczułem moc ze Mnie wychodzącą. Kiedy kobieta spostrzegła, że się nie ukryje, przyszła z drżeniem i przypadłszy do Niego wyznała wobec całego ludu, z jakiego powodu Go dotknęła i że natychmiast została uzdrowiona. On zaś jej powiedział: Córko, wiara twoja cię zbawiła. Idź w pokoju!
Łuk. 8,43-48 BP

To, co tutaj z kolei widać, to kobieta nie tylko z determinacją, ale i z inicjatywą własną. Wykorzystała okazję, że Jezus był w drodze dokądś, otoczony tłumami, przebiła się przez ten tłum, chcąc znaleźć się bliżej i bliżej Jezusa, byle tylko dotknąć Jego ubrania. Nawet nie żeby prosić Go o uzdrowienie, nawet nie żeby uzyskać na jakikolwiek moment Jego uwagę, ale tylko po to, żeby dotknąć Jego ubrania. I to wszystko.

Drugą rzeczą, którą można tutaj dostrzec: ta kobieta była gotowa przyznać się do tego, co zrobiła. Nie ukrywała się, nie starała się oddalić niezauważona, ale przyznała się Jezusowi do tego, co zrobiła, co jej się stało. Czyli to, co tutaj rozumiem: celem ewangelii jest opowiadanie, co Bóg dla nas zrobił, tak by inni ludzie też o tym się dowiedzieli, by mieli okazję uwierzyć. Ta kobieta gotowa była to robić, dlatego nie było problemem, żeby została uzdrowiona ot tak, od samego dotknięcia. A że Jezus o tym nie wiedział i odbyło się to bez Jego świadomości? Myślę, że skoro moc Jezusa pochodziła od Boga, to Bóg wiedział i na to pozwolił. Myślę też, że skoro Jezus był tak blisko z Bogiem, jak to normalny syn z normalnym ojcem jest, to Jezus mógł wiedzieć, że to nastąpi. A pytał, by dać okazję tej kobiecie do dobrowolnego przyznania się. Można przeczytać nie raz w ewangeliach, że Jezus takie rzeczy stosował.

Kolejna rzecz, którą tutaj widzę: Jezus czuł tę moc uzdrawiania w sobie. W jakiś sposób. Czuł też, kiedy ta moc była w użyciu. Jest to dla mnie bardzo interesujące. Interesujące też jest dla mnie, jak wielkie pokłady tej mocy były, jakie zapasy, i jak bardzo wyczerpujące za każdym razem musiało takie użycie być.

[poprzednio - TEN OD DZIURY W DACHU]






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz