wtorek, 7 lipca 2015

Obudzić się pomimo śmierci

O dziewiątej godzinie Jezus zawołał donośnym głosem: "Eloi, Eloi, lema sabachthani", co znaczy: "Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?" Usłyszawszy to, niektórzy z obok stojących mówili: Patrz! Eliasza woła! A ktoś podbiegł, zwilżył gąbkę octem, zatknął na trzcinę i dawał Mu pić, mówiąc: Poczekajcie, zobaczymy, czy Eliasz przyjdzie Go zdjąć. 
Mar. 15,34-36 BP

Niewiarygodne... Sześć godzin po ukrzyżowaniu, trzy godziny po zapadnięciu dziwnej ciemności w środku dnia - znalazł się jeszcze ktoś, kto drwił z Jezusa...

Z drugiej strony warto uprzytomnić sobie okrucieństwo tego rodzaju kary śmierci - nie dosyć, że kostki i nadgarstki/dłonie były poprzebijane ogromnymi ćwiekami i cały ciężar ciała wisiał na nich właśnie, to jeszcze trwało to... sześć godzin! A potem Piłat i tak był zdziwiony, że Jezus umarł tak szybko. Czyli zazwyczaj trwało to jeszcze dłużej.

Jednym słowem - Jezus znosił potworne cierpienie, będąc kompletnie przekonanym, że na nie nie zasłużył. Nic nie zrobił. Nie był królem żydowskim, nie był żadnym buntownikiem przeciwko cesarzowi rzymskiemu, mógł obronić się w każdej chwili. Mógł zejść z tego krzyża w każdym momencie, i zaleczyć swoje rany na rękach i nogach. Miał taką moc. I mógł żyć dalej.

Tyle że Jego celem nie było życie dalej. Jego celem było stanie się umarłym, zgodnie z tym, za co Go skazano, okazując tym samym respekt do władzy świeckiej do samego końca, a potem - zmartwychwstanie. Powrót ze stanu martwoty do ponownego życia. Obudzenie się, pomimo śmierci. Przejście do końca ludzkiego życia, włącznie ze śmiercią, a potem zmartwychwstanie i rozpoczęcie tego właściwego życia, Tam. Jako prekursor. A ponieważ to nie On był winny, to nie dla niego Biblia mówiła, że "karą za grzech jest śmierć", bo to nie On dopuścił się jakiegokolwiek zła, jakiegokolwiek grzechu, ale mimo wszystko wziął to na siebie - za nas - toteż przetrwał tych 6 okrutnych godzin, wisząc powieszonym na krzyżu, utrzymując się tylko na krwawiących ranach na dłoniach i nogach, znosząc ten ból - tylko po to, by dać nam prawo powołać się na Jego osiągnięcie. By dać nam prawo powołać się na niego, że On pokonał śmierć, przeszedł ją, ma ją już za sobą, i dał każdemu z nas prawo, by powołać się na nią.

Kiedy? Na sądzie.

Po to, byśmy - tak jak On - mogli ponownie powstać, obudzić się do nowego życia, tego docelowego, do którego zostaliśmy stworzeni.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz