środa, 9 grudnia 2015

Apokalipsa, 52 - Duch Boga, Jezusa, człowieka i świata

A aniołowi/posłańcowi zgromadzenia w Sardes napisz: To mówi ten, który ma siedem duchów Boga i siedem gwiazd. Znam twoje poczynania, że masz imię, że (niby) żyjesz, ale jesteś martwy. 
Obj. 3,1 PD

Ciąg dalszy rozmyślań nad Duchem Boga, żeby zrozumieć owych "siedem duchów" z powyższego tekstu.

1 Pio. 1,10-12: Tego zbawienia/wyzwolenia poszukiwali i pilnie badali/dociekali prorocy, którzy prorokowali/mówili z Bożego natchnienia o tej łasce względem was, badając/dociekając na jaką lub jakiego rodzaju porę wskazywał w nich Duch Pomazańca/Chrystusa, zapowiadający Pomazańca/Chrystusa cierpienia, a potem chwałę. Im zostało objawione/pokazane, że to nie im samym, ale nam służyło to, co zostało oznajmione wam przez tych, którzy w Duchu Świętym, przysłanym z nieba, głosili dobrą nowinę/ewangelię. Pragną zobaczyć to też i aniołowie. Tutaj Piotr nazywa Ducha również Duchem Chrystusa. W czasie, gdy to pisał, Jezus był już w niebie, więc to, czy to był "Duch przysłany z nieba", czy "Duch Chrystusa" - nie wyklucza się wzajemnie. Faktem jest, że w czasach, gdy prorocy przepowiadali przyjście Chrystusa i Jego śmierć jako złoczyńcy (Izajasz, Dawid) - imienia Jezusa nawet nie było na ziemi. Aczkolwiek znany był Mesjasz, na którego czekano, i to Jezus był tym Mesjaszem. Tak więc można tutaj zobaczyć ciągłość czasową, istnienie Chrystusa, Ducha Syna Boga jeszcze zanim pojawił się On na Ziemi.

Czy Duch Chrystusa i Duch Boga to ten sam duch? Prorocy zawsze, gdy zaczynali mówić jakieś przesłanie do ludzi, zaczynali mówić słowami: "Tak mówi Pan", albo "Wyrocznia Pana mówi". Dla nich to był Bóg Stworzyciel. Piotr pisze, że to był Duch Chrystusa. Chrystus był Synem Boga, działający JEDNO i to samo ze swoim Ojcem. Można więc powiedzieć, że obaj - jako dwie różne osoby, jeśli ktoś chce tak widzieć - mają takiego samego ducha. Czy też tego samego. Czasem można zauważyć, że cała rodzina, czy cała inna grupa ludzi, współpracująca razem, ma tego samego ducha pracy / ducha podejścia do życia. Tak więc i tutaj można stwierdzić, że i Ojciec, i Syn, mają tego samego ducha, tę samą duszę. Ich działania stanowią JEDNO, idą w jednym kierunku - co Jezus zresztą często podkreślał, będąc na Ziemi.

1 Kor. 2,10-11: Natomiast nam Bóg objawił to za pomocą Jego Ducha, bo duch (tutaj, dla odróżnienia, nie jest mowa o Tym Duchu, o jakimś specjalnym Duchu, który ma swoją nazwę własną, ale ogólnie o duchu, o podmiocie, o rzeczowniku, który jest określony słowem "duch") bada wszystkie głębokości Boga. Bo kto zna ludzi, człowieka, jeśli nie ten duch ludzki, który w nim jest? To samo dotyczy Boga - nikt nie zna Go lepiej, niż Duch Boży. Tutaj można by się chwilę zastanowić nad związkiem, który apostoł Paweł wykazał - tak samo, jak Bóg ma swojego ducha, tak i człowiek ma swojego ducha. Nic dziwnego - zostaliśmy stworzeni jako podobni do Boga. Ale w takim razie nasuwa mi się tutaj pewna niezgodność - jeśli nazwać Ducha Boga kolejną osobą, odrębną od Boga Ojca, to konsekwentnie rzecz biorąc - wg powyższego tekstu - każdy człowiek również powinien występować w dwóch osobach: człowiek i jego duch. Plus jego dziecko = trójca. A im więcej dzieci, tym więcej człowieka.

Nie, to zakrawa nieco na bzdurę. Trzeba zostawić to tak, jak jest - Bóg ma swojego Ducha, który jest Jego jakby wnętrzem, duszą, "sumieniem", i tak samo człowiek ma swojego ducha, swoje sumienie, swoją duszę. I nie tworzyłbym tutaj z tego żadnych kolejnych osób.

Ciąg dalszy tego tekstu mówi: Natomiast my otrzymaliśmy nie ducha świata, ale Ducha Boga, abyśmy poznali to wszystko / dowiedzieli się o tym wszystkim, co przez Boga zostało nam podarowane i o czym też wam mówimy - nie w uczonych słowach ludzkiej mądrości, ale w słowach, których nauczył nas Duch Święty, zestawiając duchowe rzeczy duchową miarą / w duchowy sposób. Jednak człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy Ducha Bożego, bo dla niego to głupota/głupstwo, i nie może poznać/rozpoznać/nauczyć się, że to powinno być duchowo rozsądzane (1 Kor. 2,12-14). Przede wszystkim - co znaczy "człowiek zmysłowy"? Patrząc po pozostałych tekstach, gdzie to określenie zostało użyte (1 Kor. 15,44-46; Jak. 3,15; Judy 1,19*), można się domyślić, że chodzi o kogoś, kto nie potrafi myśleć w kategoriach duchowych, kto opiera się tylko i wyłącznie na tym, co są w stanie dostrzec jego zmysły: oczy, uszy, dotyk, smak, powonienie. Nic więcej, co nie jest rozpoznawalne przez któryś z tych zmysłów, dla człowieka "zmysłowego" nie istnieje. Czyli generalnie mamy tutaj do czynienia z całym współczesnym światem, poza bardzo nielicznymi wyjątkami.

Patrząc też na ten tekst z innej strony - gdy Paweł pisał o "duchu świata", w przeciwieństwie do "Ducha Boga" - nie może być tak, że jedną z tych rzeczy będziemy rozumieć jako odrębną osobę, a drugą jako rzecz abstrakcyjną, ulotną, nierzeczywistą. Konsekwencja każe widzieć to w taki sam sposób. Skoro więc mowa o duchu świata - czyli właściwie modelu myślenia większości świata, opartym tylko i wyłącznie na zmysłach, bez żadnego duchowego "zaplecza" - to każdy wie, o czym mowa, i każdy potrafi to sobie wyobrazić, co Paweł miał tutaj na myśli, używając określenia "duch świata". W taki sam sposób można postrzegać Ducha Boga - jako przeciwieństwo ducha świata - zupełnie inny model myślenia, zupełnie inny fundament wartości, zasad, inne priorytety życiowe, inne podejście do otoczenia. To wszystko możemy otrzymać, gdy Bóg da nam Swojego Ducha, i pod wpływem Jego Ducha pozostaniemy.

* - Zestawienie: http://biblia.oblubienica.eu/wystepowanie/strong/id/5591

[dalej - DUCH ŚWIĘTY MÓWI]
[wcześniej - DUSZA BOGA]
[do początku]





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz