sobota, 26 grudnia 2015

Apokalipsa 61 - Anioł Stróż

Kolejnym tekstem o Duchu Świętym, który chcę "przekopać" jak grządki wiosną na ogródku, powywracać do góry nogami i zobaczyć nową, świeżą jego stronę, jest Jan 14,16-17: [Jezus mówi:] A ja poproszę Ojca i innego Opiekuna/Pocieszyciela da wam, aby pozostał z wami na ten czas; Tego Ducha tej prawdy, którego świat nie może przyjąć, bo Go nie widzi ani Go nie zna. Wy natomiast znacie Go, bo przebywa On przy/u was i w was też pozostanie (PD).

Miejsce, w którym nazwano Ducha Boga pocieszycielem albo opiekunem (w Przekładzie Dosłownym podano dwa różne znaczenia tego samego słowa), w Biblii Poznańskiej oddane jest słowem "obrońca". Słownik Stronga dostępny przy Przekładzie Dosłownym oddaje to słowo za pomocą opisu "beside-caller"*, czyli ktoś, kto jakby wstawia się za nami zza naszych własnych pleców. Ktoś taki jak adwokat. W definicji Słownika Stronga dostępnego na Bible Hub** zostało oddane to jako adwokat, pomocnik, ktoś robiący coś dla nas łatwiejszym, asystent prezesa - powiedzielibyśmy dzisiaj. Ktoś, kto podsuwa notatki albo terminy albo pamięta wszystko za nas, gdy my tego nie zapamiętujemy. NKJV tłumaczy to jako "pomocnik", NRSV - jako "adwokat".

Generalnie więc chodzi o to, że Jezus obiecał nam nie tyle opiekuna, ile bardziej osobistego asystenta, adwokata, który będzie nas wspomagał w różnych rzeczach, co do których nie mamy mocy. Nazywając przy okazji Ducha Bożego Duchem Prawdy. To warto zapamiętać, bo możliwe, że będzie to miało związek z owymi siedmioma duchami z Apokalipsy, od których zaczęło się całe to rozgryzanie tego tematu.

Co jeszcze można wywnioskować z tego tekstu - gdy Jezus wyraźnie, konkretnie mówi o Duchu Boga, to mówi też, że to duch, którego znamy, którego mamy przy nas / u nas - czyli niejako mamy z Nim bezpośredni kontakt, jest On blisko nas, jak jakiś anioł stróż; a także to, że W nas pozostanie. Tutaj wyraźnie użyto słowa, które oznacza "w". Czyli nie tylko mamy z Nim bezpośredni kontakt, i stoi On przy nas jak ten anioł stróż, ale także jest w nas samych. Tak jak to zresztą apostoł Paweł napisał w Liście do Koryntian, że Duch Boga mieszka w nas samych, z tego tytułu jesteśmy jakby świątynią Boga. Każdy jeden z nas.

Wracając do określenia, którego apostoł Jan używa wobec Ducha Boga: obrońca, adwokat - okazuje się, że tylko on tego określenia używa, żaden inny z pisarzy nowotestamentowych, i zawsze odnosi to do Ducha Boga:

Jan 14,25-26 PD: [Jezus mówi:] Tamte (słowa) mówiłem u/przy was, natomiast Opiekun/Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec wyśle w moim imieniu - On nauczy was wszystkiego i przypomni wszystko, co wam powiedziałem. I tutaj znowu - Duch, którego Przekład Dosłowny nazywa Opiekunem albo Pocieszycielem, Biblia Poznańska nazywa Obrońcą, Bible Hub i NKJV: Pomocnikiem, a NRSV: Adwokatem. Czyli znowu można stwierdzić, że wg Jana Duch Święty ma być dla nas jako nasz adwokat albo asystent, który przypomina o wszystkim, co zdarzyło się kiedyś tam, o czym my zapomnieliśmy, a co jest potrzebne wiedzieć akurat teraz. Jak na filmach, jak np. w "Diabeł ubiera się u Prady". Nie chcę sprowadzać Ducha Świętego do takiej roli, do roli służalczej, bo to jest Duch Boga przecież, ale pamiętajmy o tym, że Jezus uczył nas służyć jedni drugim, pomagać sobie nawzajem, a On sam dał najlepszy tego przykład: im ktoś "wyżej" jest w hierarchii, albo im ktoś bardziej jest uhonorowany inteligencją, sprytem etc., to tym bardziej powinien "służyć" swoimi przywilejami innym ludziom - żeby uczynić ich życie łatwiejsze, pomóc im przemóc różne niezrozumiałe sprawy, problemy, żeby oni cieszyli się tą pomocą, tymi rozwiązaniami. Żebyśmy byli jak aniołowie dla nich. Żeby oni widzieli w nas aniołów, żeby zamarzyli o tym, by przebywać w towarzystwie innych takich "aniołów", żeby zapragnęli przebywać w towarzystwie Największego Anioła, czyli Tego, który nas tego wszystkiego uczy.

Jan 15,26 PD (+ określenia z innych przekładów): Natomiast gdy przyjdzie Opiekun/Pocieszyciel (Obrońca, Pomocnik, Adwokat), którego przyślę wam od Ojca, Duch Prawdy, który od wychodzi Ojca - ten poświadczy o mnie. Duch Prawdy wychodzi więc od Ojca Jezusa, od Stworzyciela. Co to znaczy, że "wychodzi"? Nie znaczy to to samo co "pochodzi". Oznacza to dosłownie, że wychodzi cały czas, jakby był cały czas "wychodzący". Czyli to tak - wybaczcie mi tu nadmierną fantazję, której się oddam, żeby to porównać - to jest jak Boga duch, Boga dusza, jak jakaś aura rozchodząca się wciąż wokół Niego, mająca swoje ciągłe źródło w Bogu. Wyobrażam to sobie jak to czasem w bajkach rysunkowych jest pokazane, że wokół kogoś rozchodzi się jakaś energia, moc - tak bym to przyrównał. Przy czym wciąż nie twierdzę, że Duch Boga to Jego moc - nie. Zdecydowanie podtrzymuję to, że Duch Boga to Jego dusza, Jego wewnętrzny duch, Jego spokój, Jego sumienie - czyli wszystko to, co i my mamy. Nie powinno to dziwić, jeśli będziemy pamiętali o tym, że wg Księgi Rodzaju Bóg stworzył człowieka na swoje własne podobieństwo. Czyli jeśli chodzi o życie duchowe - mamy dokładnie ten sam mechanizm działania, co Bóg; nasza dusza - w sensie: sumienie, wewnętrzna osobowość, charakter, sposób dokonywania wyborów - działa dokładnie w ten sam sposób, co dusza Boga.

Jan 16,7: [Jezus:] Ale mówię wam prawdę: jest to korzystne dla was, żebym odszedł (w kontekście śmierci na krzyżu), bo jeśli nie odszedłbym, to Opiekun/Pocieszyciel (Obrońca, Pomocnik, Adwokat) nie przyjdzie do was. Natomiast jeśli bym odszedł, to przysłałbym Go. Nie potrafię zrozumieć dlaczego niemożliwe było, żeby na Ziemi jednocześnie był Jezus i Duch Boga? Czy to możliwe, że skoro w którymś innym miejscu - pisałem o tym w jednym z poprzednich postów - Duch Boga był nazwany również Duchem Jezusa - czy to możliwe więc, że będąc tutaj, na Ziemi, Jezus był ograniczony swoim ciałem, tym samym ciałem, które posiadamy my wszyscy, natomiast po zmartwychwstaniu wszystkie te ograniczenia wynikające z posiadania normalnego organizmu zniknęły, zwłaszcza po wzbiciu się w niebo, a stąd - wysnuwając kolejny logiczny wniosek - skoro Bóg i Jezus są jednego ducha, i Duch Boga jest zarazem tym samym Duchem Jezusa, to czy to możliwe, że właściwie to sam Jezus jest obecny przy nas - swoją duszą, swoim sercem, swoim duchem, całą swoją wewnętrzną osobowością? I że - jakkolwiek by tego Ducha nazwać: Pocieszyciel, Opiekun, Obrońca, Pomocnik, Adwokat, Anioł Stróż - jest to po prostu sam Jezus, który całą swoją duszą stoi za naszymi plecami, dając nam jeszcze większe "plecy"?

Jak dotąd to każdy przypadek użycia tego słowa (Opiekun, Pocieszyciel, Obrońca, Pomocnik, Adwokat), spisany przez Jana, to słowa samego Jezusa. A jak to widział sam apostoł Jan, gdy to słowo użył poza kontekstem wypowiedzi Jezusa? 1 Jana 2,1: Dzieciaczki moje, piszę wam to, abyście nie grzeszyli, a jeśliby ktoś zgrzeszył, to mamy u Ojca Opiekuna/Pocieszyciela (Orędownika - BW, BG; Wspomożyciela - NBG; Obrońcę - BP; Rzecznika - BT; Adwokata - Bible Hub, NKJV, NRSV) - Jezusa Chrystusa/Namaszczonego sprawiedliwego.

Eureka! Apostoł Jan używa wobec Jezusa dokładnie tego samego słowa, co Jezus wobec Ducha Boga! Choć słowo to tłumaczone jest w bogatszy sposób w różnych tłumaczeniach, niż w poprzednich przypadkach, to w greckim tekście znajduje się tutaj wciąż to samo słowo - parakletos.

Jak dla mnie jest to wielka osobista eureka. Oznacza to, że sam Jezus obecny jest przy nas cały czas, całą swoją duszą, całym swoim duchem, całym swoim sercem, a i nie tylko przy nas, ale cokolwiek przeskrobiemy niedobrego - według zasad życia, które określił Bóg w Dekalogu - Jezus jest naszym osobistym adwokatem przed Bogiem, i nawet jeśli ktoś inny oskarża nas, że zrobiliśmy to czy tamto, co nie było zgodne z Bożymi ideałami, z Jego duszą, Jego duchem - tak Jezus mówi: "Tak, ale on przyjął Mojego ducha, zdecydował się na to, i zdecydował się iść za Bogiem, podążać za Jego ideałami, za Jego standardem życia. A ja zapłaciłem już tę karę, która za zrobienie czegoś niezgodnie z owymi zasadami została wyznaczona: umarłem. Przyjąłem na siebie śmierć. Żeby on nie musiał tego przyjmować na siebie. Ja go wziąłem pod Moje skrzydła, pod Moją opiekę, pod Moją obronę, a on cokolwiek robi - robi to w Moim imieniu. Tak więc cokolwiek zrobił złego - Ja za to zapłaciłem, Ja wziąłem za to odpowiedzialność, Ja poniosłem za to konsekwencje, za co on ma nadal czyste konto. Tak jakby nadal niczego nie zrobił".

Tak, widzę teraz Jezusa jako mojego osobistego Anioła Stróża.

* - Źródło: http://biblia.oblubienica.eu/wystepowanie/strong/id/3875
** - Źródło: http://biblehub.com/greek/3875.htm

[dalej - OJCIEC WSZYSTKICH DUCHÓW]
[wcześniej - ŚMIETANA I MIXOL]
[do początku]






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz