piątek, 4 grudnia 2015

Apokalipsa, 50 - Być lewą ręką

Gdyż wszystko, co jest zrodzone z Boga, zwycięża świat, a to zwycięstwo, który świat zwyciężyło, to wiara nasza. Kim jest zwyciężający świat, jeśli nie wierzący, że Jezus jest Synem Boga? To on przyszedł przez wodę i krew, Jezus Pomazaniec/Chrystus. Nie przez samą wodę, ale przez wodę i krew, a (Ten) Duch o tym poświadcza, gdyż Duch jest prawdą. Gdyż trzech jest poświadczających w niebie: (Ten) Ojciec, (To) Słowo i (Ten) Święty Duch, a ci trzej są jedno.
1 Jana 5,4-7 PD

I tutaj zaczyna się gwóźdź programu. Jeden z wielu. Jest Ich trzech, ale są Jednym. Jak to?

Przekład Dosłowny pokazuje, że słowo "trzech" jest tutaj przymiotnikiem, nie liczebnikiem. Znalazłem jednak informację na witrynie poświęconej językowi nowogreckiemu*, że słowo to jest liczebnikiem, występującym w mianowniku. PD dodaje tutaj: rodzaj męski. To jak polskie "trzej". Nie "troje", nie "trzy", ale "trzej". Czyli było ich trzech i nie ma tutaj żadnej innej tajemnicy, wszystko jest jasne. I tak samo drugi raz powtórzone słowo "trzej" użyte jest dokładnie w tej samej formie, czyli oznacza dokładnie to samo, co pierwsze. Natomiast tam, gdzie mowa o "jedno", to dokładnie taka forma jest użyta: rodzaj nijaki. Nie męski. Czyli nie jest napisane, że "Ci trzej są jednym", jakby byli w jednej grupie, czy jakby Ci trzej byli jednym oddziałem, tylko że są JEDNO.

Brzmi to tak, jakby stanowili jedno i to samo w działaniu, stanowili jedność. I nawet - tak mi się skojarzyło - dość wiele razy w Biblii napotykamy określenie, że mąż i żona są jak jedno ciało, albo że Bóg i ludzie, którzy idą za Nim - najpierw w Starym Testamencie, w odniesieniu do narodu izraelskiego, a potem w Nowym - że będą jak pan młody i panna młoda, którzy stanowią jedno. Apostoł Paweł, ten który Jezusa spotkał na własne oczy już po Jego zmartwychwstaniu i pójściu do nieba, i który całym sercem poszedł za Nim - również pisał o byciu jednym, jednością, zarówno w małżeństwie, jak i w kościele, w zborze, w danej grupie ludzi, którzy również zdecydowali się podążać śladami Jezusa: żeby być jednością. Jak jedno ciało, jak jeden organizm. I nie miało to nic wspólnego z tym, że ci ludzie mieliby się stać jednym człowiekiem.

Musi więc być tak, że Bóg działa jak jedno ciało, jak jeden organizm. Inna jest rola ręki, inna nogi, inna ust. Jedna część myśli, inna trzyma, inna przemieszcza wszystko do przodu, jeszcze inna wydaje dźwięki, komunikując się z innymi, podobnymi "mechanizmami". Analogicznie - inna jest rola Boga Ojca, Umysłu całej tej operacji, całego tego wszechświata, inna Jezusa, który jakby będąc prawą ręką pomógł lewej coś udźwignąć, i inna Ducha, który mówi do nas jako "głos sumienia", który przekonuje o tym, że coś, co właśnie zrobiliśmy, było złe, nie tyle w oczach Boga, ale dla kogoś z naszego otoczenia. I że dobrze byłoby to jakoś naprawić.

A my? My w tym całym obrazie też należymy do tego ciała, do tego organizmu. Jesteśmy stworzeni na obraz Boga, jesteśmy czymś więcej niż aniołowie, Duch Boży mieszka w nas - to wszystko to są treści z Biblii, opisy na nasz temat. Wygląda więc na to, że i my należymy do tego ciała, jesteśmy nim jak lewa ręka, potrzebująca pomocy prawej. I że przez chwilę staliśmy się czymś "gorszącym", poprzez nieposłuszeństwo Ewy i Adama, a potem poprzez postępujące patologie rodzinne - to tak, jakby lewa ręka nagle zaczęła żyć własnym życiem. To choroba. Psychiczna. I zgodnie z tym, co Jezus mówił w ewangeliach, że jeśli jakaś część naszego ciała nas gorszy, to lepiej ją odciąć i wrzucić tylko ją do ognia, niż z jej powodu całemu tam trafić - tak i my, jako ta lewa ręka, zostaliśmy odcięci od tego ciała. Tyle że z wrzuceniem nas do ognia Bóg-Umysł jeszcze zwleka. Jeszcze chciałby nas odzyskać. Dlatego wysłał prawą rękę, żeby pomóc lewej. I lewa musi dać się tylko prawej poprowadzić, robić to samo, co prawa.

I to, co mówił Jezus o odcięciu tej ręki, wcale nie jest takie gołosłowne. Lucyfer również należał do tego ciała, również był jego częścią. Ale się zbuntował. Tak samo jak my. Czy raczej to my się zbuntowaliśmy tak, jak Lucyfer - w tej kolejności. Tyle że dla niego przestała już istnieć jakakolwiek nadzieja - on jest już przeznaczony na usunięcie, zniszczenie, spalenie w ogniu. Tyle że ogień będzie rozpalony później. Tak czy siak - wyobrażam sobie, że musiał to być straszliwy ból dla Boga, dla całego tego organizmu, odcięcie jednej z jego kończyn, usunięcie jednej z części ciała.

* - Źródło: http://ellinika.gnu.org.ua/pl/arithmi_01.html







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz