Maria też nie miała lekko. Maryśka właściwie - bo w tym czasie była młodziutką dziewczyną. I choć zaszła w ciążę nie wiadomo z kim, nie wiadomo jak, i choć ona sama nie miała wątpliwości, co to jest za ciąża, to jednak ludzie wokół... Mała wioska, wszyscy się znają, a tu okazuje się, że młoda dziewczyna zaczyna tyć. Tyć??? Wprawne oko starszych kobiet (a niektóre z nich to typowe "wiejskie baby") od razu rozpoznaje rodzaj "otyłości"... I jak tu żyć w takiej wiosce? Mąż sam jest ciążą zaskoczony (dotąd nie współżyli jeszcze ze sobą - takie zwyczaje wtedy były), sam nie wie, czy się przyznać do niej, czy nie. A jak ją potraktowali rodzice? Młodziutka dziewczyna, ledwie za mąż wyszła, jeszcze nie współżyła, a tu TAKA CIĄŻA??? Może ją jakiś rzymski żołnierz zgwałcił?... Tylko że ona do tego się nie przyznaje, mówi, że anioła spotkała... Piła???
W takiej sytuacji to, że Maria podczas spotkania z Gabrielem, który jej powiedział, skąd i czyja ta ciąża, odpowiedziała mu: "Niech się stanie według woli Jego" - zakrawa na heroizm. Dobrowolnie zgodzić się na nieznaną ciążę w małej wiosce? W ortodoksyjnej religii, gdzie za takie ciąże kamieniowano?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz