I wygubię po górach kaplice wasze, a porozwalam słoneczne bałwany wasze...
Kapł. 26,30 BG
Pewnego razu próbowałem przeczytać całą tę księgę. Nie zrobiłem tego ;)
Do swoich studiów biblijnych używam m.in. pewnego programu, który przy każdorazowym otworzeniu się proponuje przypadkowy tekst biblijny. Dzisiaj "otrzymałem" ten powyżej. Nie jest on jakiś szczególny, ale doskonale pasuje do moich ostatnich rozmyślań... nie spisanych na tym blogu jeszcze. Tak więc trochę nie po kolei będzie. A może zrobię to po kolei?....
(Zrobiłem).
Wracając więc do tej historii o tym karczowanym polu - to jest właśnie jeden ze sposobów, w jaki Bóg tego dokona. Wszystkie nasze "kapliczki" - czyli rzeczy dające poczucie bezpieczeństwa, których miejsce chce zająć Bóg (to On chce dawać nam poczucie bezpieczeństwa - zob. wiele artykułów wcześniej) - wszystkie te "kapliczki" On zburzy. Wszystkie "bożki", którym poświęcamy mnóstwo czasu, marnotrawiąc go, zamiast poświęcić go na uczenie się życia, natury, tego wszystkiego, co On stworzył, odkrywania tego wszystkiego, co On stworzył i "sycenia" się niesamowitością tego - On je zburzy. Zrówna z ziemią. Tak przygotuje miejsce pod tamto pole.
Kiedyś, dawno temu, choć może nawet i nie tak dawno - poczucie bezpieczeństwa dawały mi pieniądze. Gdy były - czułem się bezpieczny. Gdy ich brakło - wpadałem w panikę. To nic, że mieszkanie było opłacone do końca miesiąca, że lodówka miała zapas wystarczający do wypłaty, że samochody i telefony były zatankowane do pełna... - wpadałem w panikę. Traciłem swoje poczucie bezpieczeństwa. Długo to trwało, bolało (w sensie: trudno było to znieść), dużo mnie Bóg przez ten czas nauczył, między innymi gospodarowania tym, co mam, jednocześnie "podrzucał" kawałki biblijne skupiające całą nadzieję / sens życia na Nim. Dzisiaj mogę opowiadać o tym w czasie przeszłym. Wiadomo - nie wiem, jak się zachowam w krytycznej sytuacji, ale ufam Jemu i chcę Mu ufać. Dużo mi pokazał, dużo mnie nauczył. Nawet gdy było bardzo źle, to działy się rzeczy "naprawiające to".
Tak więc Bóg zrównał z ziemią tę moją "kapliczkę ze wzgórza", w to miejsce pokazał sposób, w jaki - zamiast do "kapliczki" - mogę "przychodzić" do Niego, spędzać czas z Nim. Ba, mogę nawet powiedzieć, że o ile potrzeba "chodzenia do kapliczki" zazwyczaj spowodowana jest sytuacją typu "bo muszę Boga o coś poprosić, bo się o coś obawiam", o tyle nawet w tej chwili nie odczuwam takiej potrzeby! Niczego się nie obawiam. Bóg wziął "obawianie się" na siebie. Pan jest pasterzem moim, niczego się nie lękam...; Czyż i wróble nie latają, nie martwiąc się o nic? Dlaczego więc wy się martwicie? Wszystko potrzebne do jedzenia i ubrania się da wam Ojciec z nieba; Dopóki Pan domu nie zbuduje - na próżno trudzą się budowniczowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz