Obj. 2,24-25 PD
Po pierwsze, to co tutaj widzę, to rada dla wszystkich innych, którzy dali radę się odseparować od tego wszystkiego, do czego namawiała Izabel, którzy się ostali, którzy jakimś wysiłkiem woli nie dali się zwariować, że można być "chrześcijaninem umiarkowanym" - czyli wierzyć w Boga, iść za Jezusem, postępować wg Jego rad, a jednocześnie żyć pełnią życia, jakie oferuje miasto w piątkowe i sobotnie wieczory, mieć układy w biznesie, iść za modą odnośnie tradycji i zwyczajów etc.
I rada dla tych, którzy nie poznali głębi/głębokości szatańskich. Co to oznacza? Z tego, co widać w Słowniku Stronga*, to greckie słowo "głębia/głębokość" jest używane mniej więcej w tych samych kontekstach, co polskie odpowiedniki. A więc zarówno stosownie do wymiarów, jak i do głębi - czyli czegoś, czego na pierwszy rzut oka nie widać, ponieważ nie jest na zewnątrz, jest przykryte czymś innym, trudno do tego dotrzeć. Jak na przykład głębia oceanu. Albo głęboki sens jakiejś myśli, tezy - trzeba się dobrze zastanowić, żeby dotrzeć do sedna.
Jak więc zrozumieć te głębię szatańską, głębię Szatana? Czy to chodzi o powody, dla których Szatan działa? O sedno jego istnienia? O sedno sposobu, w jaki próbuje on walczyć z Bogiem? I z każdym człowiekiem, który przy Bogu stoi? Jeśli mowa o tych, którzy "nie poznali głębi szatańskich/Szatana" - czy to mowa na przykład o tych, którzy widzą, że w sposobie postępowania Izabeli i jej podobnych coś jest nie tak, ale nie wiedzą dobrze co, i tylko ufają temu, co rozumieją, i trzymają się tego, co rozumieją? W tym dobrym znaczeniu - trzymają się rad Jezusa, sposobu postępowania Jezusa, odrzucając sposób postępowania Izabeli, nawet nie rozumiejąc, dlaczego jest on nieprawidłowy. Czyli to tak, jakby to było o ludziach, którzy - mimo że pewnych rzeczy nie potrafią zrozumieć, dlaczego tak się dzieje i dlaczego lepiej trzymać się od tego z daleka - trzymają się z daleka, tylko dlatego, że Jezus tak powiedział. Tylko dlatego, że są posłuszni, że chcą być posłuszni. I wobec niezdolności rozumienia pewnych rzeczy muszą wybrać: komu posłuszni chcą być. I wybrali Jezusa.
A może chodzi o ludzi, którzy się tak nie zatracili w tym sposobie postępowania, jaki lansowała Izabela. Którzy nie zaszli tak daleko w tej "integracji". Którzy nie zeszli całkowicie na psy - mówiąc subiektywnie. Ale ten sposób rozumowania nie zgadza mi się całkowicie z ogólnym postępowaniem Boga - Bóg daje przecież szansę każdemu, bez względu na to, co w swoim życiu naskrobał. Czy to złodziej ciasteczek, czy plotkara, czy morderca niewinnych ludzi, jak Saul/Szaweł przed spotkaniem Jezusa, czy prostytutka, jak Magdalena, wyuzdana lub nie - wszyscy dostają szansę od Jezusa, od Boga. Nikt nie jest potraktowany w sensie: "sorry, dla ciebie jest już za późno, odejdź stąd". Nikt, kto żałuje za swoje złe postępowanie, nie jest przez Boga odtrącany. Dopóki pracuje w człowieku sumienie, dopóki pracuje Duch Święty, którego zadaniem jest przecież przekonywać świat o tym, że postępuje źle, gdy postępuje źle, dopóty mamy szansę wrócić do Boga. Nawet trzy minuty przed śmiercią, jak ów łotr na krzyżu obok Jezusa.
Tak więc wydaje mi się, że chodzi raczej o to pierwsze wytłumaczenie, mimo że to drugie samo aż się wciska jako to poprawne, i też wygląda lepiej. Ale nie jest zgodne z resztą tego, o czym Biblia uczy.
Tak więc dla ludzi, którzy nie są w stanie pojąć, o co chodzi Szatanowi, albo tym, którzy toczą ciężką wewnętrzną walkę z tym, w jaki sposób pozostać wiernym Jezusowi i nie dać się zwariować z kompromisami ze światem w imię lepszego życia - dla tych ludzi Jezus ma jedną radę, wskazówkę, pocieszenie: Nie nakładam na was innego ciężaru. Trzymaj się tego, co wiesz, co znasz, w co wierzysz w tej chwili i będzie dobrze. Dopóki nie przyjdę.
* - Źródło: http://biblia.oblubienica.eu/wystepowanie/strong/id/899.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz