Wtedy Paweł i Barnaba powiedzieli im z całą otwartością: Wypadało głosić słowo Boże najpierw wam, ponieważ jednak odrzucacie je i sami uważacie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan.
Dzieje 13,46 BR
To, że Słowo Boga miało być głoszone najpierw Judejczykom, to wiadomo. Nawet Jezus tak twierdził. To oni mieli być tymi, którzy - po przyjęciu Boga - mieli stać się przykładem dla świata. Tymczasem Judejczycy nauki Jezusa odrzucali, zarówno słysząc je od samego Jezusa, jak i słysząc je od innych uczniów. Nauki o zmartwychwstaniu? Że prorocy przepowiadali to od dawnych czasów? Nie, biedny cieśla nie pasował do górnolotnych wyobrażeń.
Ale dlaczego Paweł stwierdził, że Żydzi sami uważali się za niegodnych do życia wiecznego? Sprawdzam, co znaczy słowo "godny" w Biblii, w jakich sytuacjach zostało użyte:
- godzien jest robotnik swojego wyżywienia (Mat. 10,10 PD) - czyli robotnik zasługuje na swoją zapłatę;
- a do którego miasta lub wioski wejdziecie, dokładnie się dowiedzcie, kto jest w nim godzien i pozostańcie, dopóki nie pójdziecie dalej (Mat. 10,11) - czyli kto w tym mieście jest najbardziej dostojny czy religijny, czy pobożny, albo szanujący Boga? albo prościej: kto najbardziej zasługuje na bycie gospodarzem uczniów Mistrza?
- i jeśli ten dom byłby godzien, niech wasz pokój przyjdzie do niego (Mat. 10,13) - czyli na to wygląda, że jeśli ten dom zasługuje. Ale jak to miałoby się do Jezusowej nauki, że na miłość bliźniego, na pozostanie w pokoju nie trzeba zasługiwać? Że trzeba tylko chcieć go przyjąć od Boga?
- i kto nie bierze swojego krzyża i nie idzie za mną, ten nie jest mnie godzien (Mat. 10,38) - czyli żeby być godnym Jezusa, trzeba po prostu iść za Nim, zaprzeć się samego siebie, a żyć dla Boga tak, jak to Jezus zrobił. Pełnić Jego misję.
- wydawajcie więc owoce godne opamiętania (Łuk. 3,8) - wygląda na to, że tutaj słowo "godne" użyte jest bardziej w sensie "adekwatne": wydawajcie owoce adekwatne do opamiętania, adekwatne do stanu, w którym się znaleźliście;
- oni zaś przybywszy do Jezusa prosili Go usilnie, mówiąc: godny on jest, abyś mu to sprawił (Łuk. 7,4) - widzę tutaj sens: zasługuje on na to;
- ten natomiast, który nie znał / nie wiedział, a zrobił coś godnego batów (Łuk. 15,19) - zasługującego na baty;
- jest wiele innych tekstów, gdzie słowo "godny" można by odebrać jako "zasługujący";
- powinniśmy zawsze dziękować Bogu za was, bracia, jak to jest słuszne, że wasza wiara niezmiernie wzrasta... (2 Tes. 1,3) - tutaj z kolei słowo to zostało przetłumaczone jako "słuszne", tyle że nie bardzo ma to jakikolwiek związek z tematem tego postu.
Generalnie więc według większości przypadków wyrażenie "niegodni do życia wiecznego" oznaczałoby, że Żydzi czuli, że na to życie wieczne nie zasługują. Dlaczego? Ponieważ Prawo Mojżesza twardo ograniczało ich codzienne życie. Może nie tyle Prawo Mojżesza, ale też te wszystkie narosłe wokół niego interpretacje, czyli komentarze kapłanów pt. jak rozumieć ten lub tamten przepis. W związku z czym powiedzenie im, że mogą być wolni i mogą być dziećmi Boga było jak powiedzenie im: te całe wasze starania, żeby wypełnić wasze religijne prawo, jest do niczego. Nic wam nie daje. Powoduje to tylko, że widzicie siebie samych wciąż w gorszym świetle. I że nawet nie potraficie mieć nadziei na poprawę, bo nie potraficie myśleć w kategoriach innych niż w oparciu o Prawo Mojżesza i dotyczących go interpretacji.
Dlatego pójście do ludzi, którzy CHCIELI słuchać, którzy nie byli ograniczeni żadnymi wyobrażeniami, których umysły były niczym czysta kartka papieru - owszem, wypełnione innymi bzdurami, ale otwarte na to, co dawała możliwość bycia z Bogiem. Na Jego łaskę, na Jego dar, na życie od Niego, na życie z Nim. Wszystko dzięki Jezusowi. Nowi ludzie, w biblijnym języku: poganie, byli w stanie zmienić swój sposób myślenia. Dla Żydów ich przywiązanie do ich religijnego życia stało się tutaj - paradoksalnie - zbyt dużą przeszkodą, zbyt dużym ograniczeniem. Bo nie byli zdolni wyrzec się swoich życiowych przyzwyczajeń na rzecz życia z Bogiem.
Nie trzeba więc uważać się za niegodnego do bycia z Bogiem. Za niezasługującego na bycie z Bogiem. To nie jest konieczne. Bóg daje nam swoją obecność, swoją przyjaźń, swoje towarzystwo - bez względu na nasze dotychczasowe życie. Istotna tutaj jest zdolność i wola pójścia za Nim. Dlaczego my mielibyśmy pójść za Nim, a nie On za nami? Bo to On stworzył tę planetę, to Jego dom, a my jesteśmy gośćmi, których tutaj zaprosił. I jak to zazwyczaj goście respektują zasady domu gospodarza, tak dobrze byłoby gdybyśmy i my szanowali zasady domu Boga. A On mówi: weź swój krzyż i idź za mną. Weź wszystko, co cię obciąża, i radź sobie z tym wszystkim w taki sposób, w jaki Jezus pokazał, że sobie poradzić można. Minimalistycznie, bez przywiązywania się do jakichś materialnych rzeczy, myśląc o innych ludziach, myśląc o pokazaniu im Boga. Tak by i oni uwierzyli w Niego, i zechcieli być takimi posłańcami posłanymi do kolejnych, dalszych kręgów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz