wtorek, 10 stycznia 2017

Wyciąganie zagubionych

Jezus im odpowiedział: Zdrowi nie potrzebują lekarza, tylko chorzy. Nie przyszedłem wzywać do nawrócenia sprawiedliwych, tylko grzeszników. (Łuk. 5,31-32 BP)

Lecz Jezus im odpowiedział: "Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników". (BT)

A Jezus odpowiadając, rzekł do nich: Nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wzywać do upamiętania sprawiedliwych, lecz grzesznych. (BW)

A Jezus odpowiedział, mówiąc do nich: Nie potrzebują zdrowi lekarza, ale ci, którzy źle się mają. Nie przyszedłem wzywać sprawiedliwych, ale grzesznych do skruchy. (NBG)

I odpowiedziawszy Jezus powiedział do nich: nie potrzebują zdrowi lekarza, ale ci co się mają źle. Nie przyszedłem wezwać/powołać sprawiedliwych, ale grzeszników do nawrócenia / zmiany myślenia. (PD)

Wszystkie te tłumaczenia brzmią podobnie: Nie przyszedłem wzywać do upamiętania/nawrócenia sprawiedliwych, ale grzeszników. I bardzo dobrze komponuje się w tekście. Tyle tylko że brzmi nielogicznie. Bo jak wzywać do nawrócenia ludzi, którzy już są sprawiedliwymi? Żeby przestali nimi być? Można powiedzieć: dlatego Jezus przyszedł, by nawoływać do nawrócenia ludzi postępujących źle.

A co, jeśli Pan Jezus nie miał w ogóle na myśli powoływania sprawiedliwych? Co, jeśli chodziło mu o to, że nie przyszedł po to, żeby wzywać sprawiedliwych, tak jak ma to zrobić, gdy przyjdzie na ziemię ponownie? Co, jeśli chciał zwrócić uwagę na to, że nie przyszedł do sprawiedliwych tym razem, jeszcze nie, ale przyszedł do tych, co pobłądzili? A do sprawiedliwych przyjdzie innym razem?

Teoretycznie mogłoby się to zgadzać, bo taki właściwie był Jego cel, i kilka razy wspomniał o tym, że przyszedł po to, by pozbierać tych zagubionych. I żeby zmienić sposób myślenia, i żeby trwać, aż przyjdzie ponownie. Dlatego odnoszę tutaj wrażenie, jakby Pan Jezus był tym razem kompletnie niezainteresowany rozmowami z kapłanami żydowskimi, bo nie mieścili się oni w Jego "targecie". Kapłani - przynajmniej ze swojego mniemania albo z powodu swojej wiedzy religijnej - już byli zbawieni, byli już tymi, co mieli być sprawiedliwymi, albo mieli wystarczająco dość wiedzy, żeby samodzielnie podjąć decyzję, żeby takim się stać. Ci zagubieni natomiast mieli mnóstwo pytań, nie potrafili znaleźć odpowiedzi, widzieli Boga w jakimś wykrzywionym zwierciadle, mieli o Nim jakieś dziwne mniemania - nie znali Go zupełnie. I z jakiegoś powodu nie mieli szansy poznać. Dlatego Jezus powiedział, że przyszedł, żeby pokazać Ojca.

Kiedy Nikodem przyszedł do Jezusa, powiedział: Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z Nim (Jan 3,2 BT). Czyli faryzeusze wiedzieli. Mieli szansę wiedzieć. Mieli wszystko pod ręką, żeby dowiedzieć się samodzielnie, żeby wysnuć odpowiednie wnioski. To, że takich wniosków nie chcieli wysnuć, to inna sprawa, kwestia ich wyboru.

Inaczej ma się sprawa z ludźmi, którzy nabrali już jakiegoś przeświadczenia do pewnych spraw, które przeszkadza im nieco spojrzeć obiektywnie na Jezusa. Jak w tej historii:

Następnego dnia Jezus postanowił udać się do Galilei. Spotkawszy Filipa, powiedział do niego: Pójdź za Mną! Filip pochodził z Betsaidy, z miasta, w którym mieszkali Andrzej i Piotr. Gdy Filip spotkał Natanaela, rzekł do niego: Znaleźliśmy Tego, o którym pisał i Mojżesz w Prawie, i prorocy. Jest to Jezus, syn Józefa z Nazaretu. A na to odpowiedział Natanael: Czyż może być coś dobrego z Nazaretu? I rzekł Filip: Chodź i zobacz! A gdy Jezus ujrzał zbliżającego się Natanaela, powiedział: Oto prawdziwy Izraelita! Nie ma w nim żadnego podstępu. Wtedy Natanael zapytał Go: Skąd mnie znasz? A Jezus na to: Zanim zawołał cię Filip, widziałem cię, jak siedziałeś pod drzewem figowym. Odpowiedział tedy Natanael: Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela! (Jan 1,43-49 BR)

Co robił Natanael pod tym drzewem figowym, zanim spotkał go Filip? Co to było, o czym Jezus dobrze wiedział, i co natychmiast przekonało Natanaela, kim jest jego rozmówca? Modlił się? Prosił Boga o coś? Stał na rozstaju jakichś rozterek i prosił Boga i jakąś pomoc, wskazówkę? Możliwe.

Czy chcielibyśmy, żeby Jezus dzisiaj znowu przyszedł, żeby tych zagubionych powyciągać z różnych pułapek? Z różnych meandrów myślowych, niewłaściwych stereotypów etc.? Dzisiaj taką rolę ma Duch Święty, tzw. "Pocieszyciel", którego Jezus przysłał. Dzisiaj mamy też wystarczająco dużo źródeł, żeby samodzielnie się przekonać i podjąć decyzję. Mamy Biblię, mamy rozmaite przekłady, rozmaite słowniki, możemy je wertować i sprawdzać informacje do woli. Jeśli tylko chcemy.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz