On zaś skierował oczy na uczniów i mówił:
- Szczęśliwi ubodzy, bo wasze jest królestwo Boże.
Szczęśliwi, którzy teraz łakniecie, bo będziecie nasyceni.
Szczęśliwi, którzy teraz płaczecie, bo będziecie się śmiali.
Szczęśliwi będziecie, gdy ludzie będą was nienawidzili i kiedy was wyłączą ze swej społeczności, i będą wam złorzeczyć, i wymażą wasze imię jako zhańbione - z powodu Syna Człowieczego. W tym dniu weselcie się i radujcie, czeka was bowiem sowita zapłata w niebie, bo ojcowie ich to samo uczynili z prorokami.
Ale biada wam, bogacze, bo macie swoją radość.
Biada wam, którzy teraz syci jesteście, bo będziecie łaknąć.
Biada [wam], którzy się teraz śmiejecie, bo smucić się będziecie i płakać.
Biada, kiedy wszyscy będą o was wyrażać się pochlebnie, bo ich ojcowie czynili to samo fałszywym prorokom.
Łuk. 6,20-26 BP
Jak to jest, że szczęśliwi - czy też, jak to inne tłumaczenia podają: błogosławieni - są wszyscy ci, którzy są ubodzy i smutni, i płaczący, i znienawidzeni, i głodni... Długo nie mogłem pojąć tego, co Jezus miał tutaj na myśli, dlaczego to, co tutaj powiedział, brzmi jak absurd.
Ale ważne jest tutaj pamiętać o dwóch rzeczach:
1. O czymkolwiek Jezus mówił, to Jego celem było zawsze kierowanie do Boga, do tego przyszłego życia, do Królestwa Boga, do Państwa Boga - jak zwał tak zwał. Jezus mówił o zbawieniu, o życiu z Bogiem, o tym życiu, które możemy zyskać, wybierając bycie z Bogiem tu i teraz, żeby - gdy umrzemy, po śmierci, zostać przez Jezusa wskrzeszonym i być z Nim w owym mieście, o którym na końcu tak pięknie opowiada Księga Objawienia.
2. Jak zauważyłem w ostatnim poście, [DO KOGO JEST SKIEROWANE KAZANIE NA GÓRZE?] - wbrew powszechnej opinii kazanie to nie było skierowane do wszystkich, dokładnie wszystkich ludzi, którzy się tam znajdowali. On zaś skierował oczy na uczniów i mówił - kiedy kierujemy na kogoś oczy podczas mówienia, to co to oznacza? Że mówimy do tej właśnie osoby czy też tych właśnie osób. Jezus patrzył na swoich uczniów, Jezus mówił do nich. Nie tylko do tych dwunastu wybranych, ale do wszystkich swoich uczniów, do całego ich tłumu. Pamiętam inną historię, gdzie Jezus wybrał spośród nich siedemdziesięciu dwóch, żeby wysłać ich parami, żeby uzdrawiali, wyganiali demony i głosili o Królestwie Boga. Rozumiem tu więc, że uczniów było jeszcze więcej, że Jezus miał z kogo tych siedemdziesięciu dwóch wybrać.
Co znaczyło, że ktoś był uczniem Jezusa? Co znaczy to dzisiaj? Bycie uczniem oznacza uczenie się materiału - w naszym rozumieniu. W czasach starożytnych bycie uczniem oznaczało także obserwowanie swojego nauczyciela, uczenie się od niego wszystkiego, co możliwe, włącznie z postawą życiową, jego filozofią, poglądami etc. Każdy ówczesny filozof miał swoich uczniów. Bycie uczniem było jak bycie naśladowcą. I to ma sens także i dzisiaj - jeśli ktoś jest uczniem podległym jakiemuś bardziej doświadczonemu zawodowcowi, autorytetowi w pewnej dziedzinie - staje się jakby jego naśladowcą.
Kto chciałby być naśladowcą Jezusa? Kto chciałby szukać nowego autorytetu, nowego wzoru do naśladowania? Kto miałby potrzebować coś takiego robić?
Szczęśliwi ubodzy, bo wasze jest królestwo Boże. Szczęśliwi, którzy teraz łakniecie, bo będziecie nasyceni. Szczęśliwi, którzy teraz płaczecie, bo będziecie się śmiali. - Otóż to. Na przykład ubodzy, smutni, nieszczęśliwi. Ludzie, którzy urodzili się w biednych rodzinach, w biednych domach, w rodzinach niepełnych, gdzie z jakiegoś powodu ciągle brakowało pieniędzy na podstawowe potrzeby. Gdzie może brak było ojca, albo obojga rodziców - z powodu ciągłej ich pracy. Gdzie brakowało pieniędzy z powodu może jakiegoś nieszczęścia w rodzinie, z jakiegokolwiek powodu. Ludzie, którzy - wyszedłszy z takiego domu - szukali dla siebie lepszej przyszłości, może bardziej stabilnej, może pełniejszej rodziny, może lepszych kwalifikacji dla siebie, może nadziei na to, że żadne nieszczęście się nie wydarzy ponownie. A nawet jeśli - to i tak wszystko, całe to ubóstwo jest tutaj mało ważne, bo tak naprawdę dzięki temu, że ktoś był biedny/smutny/nieszczęśliwy i dlatego zaczął poszukiwać czegoś lepszego - znalazł Jezusa. Znalazł nowy autorytet do naśladowania, nowego nauczyciela, spotkał się z nowym sposobem życia, rozwiązywania problemów, etc. A tym samym, w szerszym kontekście, znalazł najlepszą przyszłość dla siebie - przyszłość w Królestwie Boga.
Takiej możliwości poniekąd nie mają ci bogatsi. Dlatego, że oni mają to, czego potrzebują - dosyć chleba, dosyć dóbr materialnych, dosyć radości, smutki są może nie takie ciężkie do zniesienia, nieszczęścia są może też lżejsze do przejścia, jeśli ma się czym zapłacić za konsekwencje. Ludzie z takim stanem materialnym raczej nie czują potrzeby szukania czegoś innego, czegoś lepszego - bo oni już to mają. A przez to, że nie mają potrzeby szukania - nie szukają. A skoro nie szukają - nie znajdują Jezusa. Bo jak mieliby Go spotkać, nie szukając Go? Stąd Jezus powiedział: Ale biada wam, bogacze, bo macie swoją radość. Bo nie potrzebują już żadnego więcej pokrzepienia. Bo o wiele trudniej jest im zaakceptować fakt, że i oni potrzebują Boga.
Tak więc sądzę, że wśród uczniów Jezusa, Jego naśladowców, było wielu biednych, w jakiś sposób nieszczęśliwych, z jakiegoś powodu szukających czegoś lepszego. Lepszej przyszłości, lepszego wzoru do naśladowania, lepszej postawy życiowej, lepszej ideologii, ba może nawet lepszego przyjacielskiego ciepła. Oni wszyscy, którzy zaczęli szukać czegoś innego, czegoś lepszego, znaleźli Jezusa i zdecydowali się Go naśladować, stali się Jego uczniami. Stąd Jezus podsumował stan tych ubogich czy smutnych ludzi jako błogosławieni, szczęśliwi - bo finalnie osiągną to, czego tak poszukują.
I nie inaczej jest dzisiaj. Ludzie, którzy niczego nie poszukują, nic nie znajdują. Gdy ktoś zaczyna poszukiwania - może przejść przez wiele etapów, może napotkać wiele sposobów na życie. Bycie uczciwym lub lekko naciągać, bycie asertywnym lub posiadanie świadomości o własnych niedoskonałościach, pozytywna psychologia lub dążenie do zbawienia od grzesznych skłonności człowieka - jest wiele skrajnych możliwości do odnalezienia. Oby w tym wszystkim każdy z nas znalazł Jezusa takiego, jakim On był, oby każdy z nas rozumiał Go tak, jak On chciał być zrozumiany. Oby każdy z nas chciał stać się Jego naśladowcą i stał się.
[dalej - PRZYJACIEL SWOJEGO NIEPRZYJACIELA]
[wcześniej - DO KOGO WŁAŚCIWIE SKIEROWANE?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz