poniedziałek, 9 czerwca 2014

List Jakuba, 3.1., Język jest jak ogień

Niewielu z was powinno być nauczycielami, moi drodzy, bo wiecie, że my, nauczyciele, poddani będziemy o wiele surowszemu sądowi. My wszyscy się często potykamy. Jeśli ktoś się nie potyka i nie popełnia błędów w tym, co mówi, jest doskonały i jest w stanie utrzymać ciało na wodzy. Wkładamy przecież koniowi w usta uzdę, żeby był nam posłuszny i w ten sposób możemy "sterować" całym koniem. O tak, nawet duży statek, prowadzony przez silne wiatry, może być sterowany przez mały ster dokładnie tam, gdzie sternik tego chce.

Tak samo jest z językiem. To jest tylko malutka część naszego ciała, ale chwali się on swoją wielką mocą. Tak! Mały ogień może sprawić duży pożar w wielkim lesie. Więc też i język jest jak ogień, jak świat złośliwości między naszymi kończynami. Zaraża on całe ciało i stawia bieg życia w stan ognia, w pożar, sam rozpalony przez ogień z piekła.

Wszystko w przyrodzie, zarówno dzikie zwierzęta jak i ptaki, gady i ryby - mogą być oswojone, i są oswojone przez ludzi, samych stanowiących część natury. Ale języka nie ma mocy oswoić żaden człowiek - zmiennego, i z duchem, którego ma, pełnego "darów" przynoszących śmierć. Za jego użyciem chwalimy naszego Pana i Ojca, z jego użyciem przeklinamy też innych ludzi, którzy są stworzeni na obraz Boga. Z tych samych ust pochodzi więc pochwała i przekleństwo. Tak nie może być, moi drodzy! Czy świeża i zbutwiała woda wypływają z tego samego źródła? Moi drodzy, czy drzewo figowe rodzi oliwki czy może krzew winogrona rodzi oliwki? Tak samo mało prawdopodobne, żeby słone źródło dało pitną wodę.

na podstawie: Jak. 3,1...12

[dalej]
[do początku]



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz