wtorek, 24 czerwca 2014

Na bocznym torze - cz. 2

To rozczarowanie wynikało chyba z czegoś innego. Chyba z tego, że wcześniej mieli zupełnie inne wyobrażenie o Bożym Królestwie. I - to, co stało się w powiązaniu z Golgotą, a potem też i ze zmartwychwstaniem Pana Jezusa, właściwie kompletnie zburzyło pojęcie nie tylko Piotra, ale też i innych uczniów o tym, jak ma wyglądać Królestwo Boże. Cała ta ich koncepcja, którą sobie wypracowali, obmyślili, przez te lata, gdy wędrowali z Jezusem - przez ten czas pewne rzeczy pewnie już wcześniej kiełkowały w ich umysłach - wszystko to, cała ta koncepcja obróciła się wniwecz.

Zapewne towarzyszyły im również pewne gorszące spostrzeżenia. Tak się dziwnie złożyło, że te właśnie spostrzeżenia związane były z nimi samymi, a więc oni byli zgorszeni nie tyle kimś, co samymi sobą.

Piotr - ten, który - jakby się mogło wydawać - będzie liderem, przywódcą, zaraz "tym drugim" po Jezusie - zawiódł na całej linii. Zarzekał się, przysięgał, że gotów jest zrobić wszystko dla Jezusa, że gotów jest nawet pójść do więzienia i na śmierć, a oto w pewnym momencie, tak jak i inni - uciekał, próbując ratować swoje życie, zupełnie nie pamiętając o swoich przyrzeczeniach, o swoich zobowiązaniach.

Popatrzmy - kiedy przyszedł ten tłum, gdzieś tam ze świątyni, tłum tych różnych strażników, żołnierzy, żeby aresztować Jezusa - Piotr gotów był spełnić to, co mówił do Jezusa - pamiętacie tę historię? Kiedy pojawili się strażnicy, to Piotr chciał walczyć, tak jak czytamy - wyciągnął nawet miecz i w czynny sposób zademonstrował, że gotów jest być z Jezusem, i okaleczył jednego z tych strażników. Ale uciekł dopiero wtedy, gdy Pan Jezus powiedział: "Piotrze, schowaj ten miecz. Czy ty sobie nie wyobrażasz, że gdybym tylko chciał, to walczyłyby tutaj o mnie całe legiony aniołów?" To właśnie wtedy Piotr uciekał, ratując swoje życie, a potem zaparł się trzykrotnie Jezusa Chrystusa; próbował udawać, że go nawet nie zna.

Ten człowiek się po prostu pogubił. Ta jego koncepcja pt. "jak Bóg będzie realizował swoje zamierzenia" legła w gruzach. To był zagubiony człowiek. Nie typowy zdrajca, nie obłudnik - dlatego kiedy czasami mówimy o tym człowieku, to czasami chyba rzeczywiście oceniamy go zbyt surowo.

04.04-06.43

[dalej]
[do początku]




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz