poniedziałek, 23 czerwca 2014

Anioł - wysłannik Boga

Ale anioł Wiekuistego zawołał z Nieba i powiedział: Abrahamie, Abrahamie! A on rzekł: Oto jestem. Więc powiedział: Nie wyciągaj twojej ręki na chłopca oraz nic mu nie rób; gdyż teraz wiem, że jesteś bogobojnym i z Mojego powodu nie oszczędzałeś twego syna, twojego jedynaka. Zaś Abraham podniósł swoje oczy i spojrzał, a oto jakiś baran, co był w gęstwinie, uwiązł swoimi rogami. Więc Abraham poszedł, wziął barana oraz złożył go na całopalenie, zamiast swojego syna Abraham nazwał też imię owego miejsca: Wiekuisty Ukazuje; stąd mówią po dzień dzisiejszy: Na Górze Wiekuistego będzie ukazane. A anioł Wiekuistego po raz drugi zawołał z Nieba na Abrahama. I powiedział: Przysięgam na Siebie - powiada Wiekuisty - ponieważ to uczyniłeś i nie oszczędzałeś twego syna, twojego jedynaka, że pobłogosławię cię i rozmnożę twoje potomstwo jak gwiazdy nieba, jak piasek, co jest na brzegu morza... 
Rodz. 22,11-17 NBG

Zaś w czasie dziennego upału, kiedy siedział [Abraham] u wejścia do namiotu na polu Mamre, ukazał mu się Wiekuisty. Więc podniósł swoje oczy i spojrzał, a oto stanęli przed nim trzej mężowie; a kiedy ich zobaczył, pobiegł sprzed wejścia do namiotu na ich spotkanie oraz pokłonił się do ziemi. I powiedział: Panie! Jeśli znalazłem łaskę w twoich oczach, nie przejdź obok twojego sługi. (...) Odpoczniecie pod drzewem. A ja przyniosę kęs chleba i posilicie wasze serce. (...) Wziął śmietankę, mleko oraz cielę, które przyrządził i postawił przed nim, a sam stanął przy nich pod drzewem, zatem jedli. Powiedzieli także do niego: Gdzie twoja żona Sara? Więc odpowiedział: Oto jest w namiocie. Nadto powiedział [anioł]: Wrócę do ciebie około bieżącego czasu, a oto twoja żona Sara będzie miała syna. A Sara słuchała u wejścia do namiotu, które było za nim. Zaś Abraham i Sara byli starzy (...). Zatem Sara roześmiała się w duszy, mówiąc: Czyżbym miała doznać rozkoszy po moim zwiędnięciu? Przecież mój pan jest starcem. A Wiekuisty powiedział do Abrahama: Czemu to Sara się śmiała, mówiąc: Czyżbym rzeczywiście miała rodzić, kiedy się zestarzałam? (...) Ale Sara się zapierała, mówiąc: Nie śmiałam się, ponieważ się obawiała; lecz on powiedział: Nie, bo się śmiałaś. (...) Potem owi mężowie wstali oraz stamtąd skierowali wzrok ku Sedomowi; a Abraham szedł z nimi, aby ich odprowadzić. Zaś Wiekuisty powiedział: Miałbym zataić przed Abrahamem, co chcę uczynić?
Rodz. 18,1-17 NBG

A wieczorem przybyli do Sedomu dwaj aniołowie
Rodz. 19,1 NBG

Zaś Wiekuisty spuścił na Sedom oraz Amorę deszcz siarki i ognia z nieba 
Rodz. 19,24 NBG

Anioł Wiekuistego był z Abrahamem cały czas, gdy próba z jego synem była w toku. Nie było go widać, ale ostatecznie został usłyszany.

Do Abrahama przyszło też innego razu trzech mężczyzn, którzy udawali się do Sodomy (Sedomu). Rozmawiali z nim, rozmawiali też o Sarze, dobrze też wiedzieli, że Sara w którymś momencie w swoim sercu szyderczo się zaśmiała. Czy Jezus nie miał tego samego? Czy on też nie wiedział, kiedy ktoś coś mówi w swoim sercu, w swoich myślach? Wiedział. Wiedział o tym dobrze i to widać w historii z Samarytanką, z Magdaleną przyprowadzoną na ukamieniowanie za cudzołóstwo etc.

Tych trzech mężczyzn wybierało się do Sodomy, a dotarło tam dwóch. Przy czym napisane jest też, że to byli aniołowie. Słowo anioł oznacza posłańca. Czyli dotarli tam wysłannicy od Boga. Albo... Czy to możliwe, że to On sam tam był? Biorąc pod uwagę logiczny ciąg zdarzeń: tamci mężczyźni byli u Abrahama i zostało napisane, że to Wiekuisty z nim rozmawiał, i wybierali się oni do Sodomy. A potem zostało napisane, że do Sodomy dotarli aniołowie/wysłańcy.

I przy zdarzeniu z Izaakiem jest to samo: niby że słyszalny był głos anioła/posłańca, a zaraz potem - że to mówi Wiekuisty.

Czy Bóg może być jednocześnie sobą i aniołem/posłańcem? Jeśli wyobrazić sobie anioła w ten właśnie sposób - nie jako jakąś świetlistą zjawę z aureolą nad głową i wątłymi skrzydłami na plecach, ale jako normalnego wysłannika, jak kuriera, który przywozi nam jakiś dar, prezent, paczkę - to myślę, że tak. Czy Bóg może wysłać gdzieś samego siebie i nazwać się "wysłannikiem od Boga", wysłannikiem od siebie samego? A dlaczego nie? Czy nie krążą ludowe historie o mądrych królach, władcach, którzy przebierali się w jakiś stary płaszcz z kapturem i krążyli wśród ludzi, by posłuchać, o czym mówią zwykli ludzie? A czy Jezus - Syn Boga, Jego współ-... (nawet nie wiem, jak to nazwać; ale to jak w małżeństwie - czy do urzędu pójdzie mąż, czy żona - to wszystko jedno, oboje są upoważnieni do załatwienia sprawy, z tym że każde z nich robi to na swój sposób), czy Jezus nie był też wysłannikiem od Boga? Czy Jezus - zanim został nazwany "Jezusem", istniejący gdzieś tam, od początku dziejów, razem z Bogiem, Syn Boga - wysłany na ziemię dla przejęcia na siebie skutków grzechu - czy też nie był takim aniołem? Wysłannikiem? Myślę więc, że może Bóg sam siebie wysłać.

Stąd wychodzi mi parę konkluzji:

1. Ilekroć w Biblii jest napisane, że przemawia anioł - tak naprawdę mowa o "wysłanniku", czyli "kimś normalnym", a nie jakimś skrzydlatym motylo-człowieku. I tak naprawdę równie dobrze może to przemawiać sam Bóg. Sam Ojciec.

2. Tak naprawdę to nikt nigdy nie wie, kiedy jakiś anioł/wysłannik od Boga/sam Bóg jest gdzieś koło niego. Tak jak koło Abrahama, gdy przyprowadził Izaaka na tę górę. Dopóki się nie odezwie, lub coś się nie stanie takiego, że gdzieś - kątem oka - będzie widać interwencję takiego anioła/wysłannika/samego Boga - nawet nie widać, że ktoś obok nas jest. Czuwa. Strzeże nas. Na niektóre rzeczy pozwala. I cieszy się za każdym razem, ilekroć nasze serce zwróci się we wdzięczności do Boga, albo nasze czyny wyraźnie wskażą na podobieństwo do Niego - jakiś gest dobra, miłości, współczucia.

Więc tak naprawdę to Bóg może być wszędzie koło nas. Nikt nie jest przez Niego opuszczony. Nigdy.

A takich zdarzeń, gdy w jakiś sposób "miałem szczęście" - bo brakowało zaledwie jednego metra, jednej mili-części sekundy do tragedii, albo wręcz - ktoś mnie wyciągnął - szarpiąc za plecak - niemal spod kół jadącego TIRa - a wokół nie było żywego człowieka - przeżyłem kilka. I to mówię o takich, o których wiem! A ile jest rzeczy, w których ktoś nam pomógł, a my nie mamy o tym zielonego pojęcia!

Bóg jest niesamowity.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz