Ale mam ci do zarzucenia trochę, że pozwalasz kobiecie Izabel, nazywającą siebie prorokinią, nauczać i wprowadzać w błąd moich pracowników, by popełniali nierząd, i jedli mięso ofiarowane jakimś bóstwom/wizerunkom...
Obj. 2,20 PD
Jezus miał do zarzucenia ludziom w zborze/społeczności wierzących ludzi w Tiatyrze poważną rzecz. Miał im do zarzucenia to, że pozwolili, by wśród nich prym wiodła kobieta promująca zwodnicze zwyczaje. Bo jeśli pozwala się komuś na nauczanie innych, to czyż nie oddaje się mu pewnej laski pierwszeństwa? Tak więc wygląda to tak, jakby pozwolili jej być przewodniczącą ich grupy. Osobie, która promowała kompromis z otoczeniem, kompromis z miejscowymi zwyczajami, pozwalając na popełnianie cudzołóstwa - jak to nazywa Biblia, a nazywając to po imieniu współczesnym językiem - pozwalając na uprawianie seksu z kapłankami w świątyni, sekszenie się, wyżywanie się seksualne. Nie z żoną, nie z jedną partnerką, bez pielęgnacji owego specyficznego związku między dwojgiem ludzi, ale ot tak, jak w dzisiejszym pierwszy lepszym pubie - ot przyjść, "wyrwać coś", wyżyć się seksualnie i do widzenia. Tak, wiem, że współczesnym ludziom to pasuje. Ale to Bóg jest konstruktorem naszych ciał, naszej psychiki, i to On wie najlepiej, czego potrzeba nam do prowadzenia poprawnego socjalnego życia, stąd ustanowił sześć dotyczących go zaleceń. Jak producent w instrukcji obsługi.
Tak więc kobieta ta namawiała pozostałych, żeby - może w ramach uzyskania błogosławieństwa w interesach - poddać się owym miejscowym zwyczajom. Bo przecież Bóg nie chciałby, żebyśmy byli biedni? Albo żeby ci, którym Bóg błogosławi, powinni być przecież bogaci? A jeśli nie będziemy współdziałać z cechami rzemiosł, to nasze obroty będą wciąż mizerne... Idźmy więc na jakiś kompromis - zapisujmy się do cechów, uczestniczmy w ich ucztach - dzisiaj powiedzielibyśmy: w imprezach integracyjnych, w spotkaniach biznesowych - róbmy wszystko to samo co oni. Bo przecież nie musimy okazywać naszej religijności w pracy, prawda? Bądźmy sobie religijni prywatnie, ale nie w pracy.
Kto wie, jakich argumentów użyła owa Izabela. Ale takie argumenty, jak te powyżej, może usłyszeć każdy z nas. "Bądź sobie religijny w domu, ale w pracy bądź jak wszyscy inni". Idź na kompromis. Osiągnij coś w życiu. Miej wyższe obroty w firmie.
Tymczasem trzeba pamiętać, że w życiu tak naprawdę tylko jedno jest najważniejsze: być z Jezusem. Teraz i potem. Szukać Królestwa Bożego. Znaczy się - mówiąc normalnym językiem, nie starodawnym językiem Biblii - poszukiwać, studiować, drążyć temat, być ciekawskim na temat wszystkiego, co dotyczy Państwa Boga, i jak to zrobić, żeby się tam znaleźć i móc żyć komfortowo. I gdy mówię "komfortowo", to mam tu na myśli nie długie limuzyny, bogato wyposażone wille etc., ale tak, żeby życie w tym samym świecie co Bóg, w tej samej rzeczywistości co On, w Jego pobliżu - nie obciążało naszej psychiki, nie było dla nas męczące. Bo jeśli jest coś, co lubimy robić, ale w życiu byśmy nie zrobili tego w Jego obecności - to jak wówczas wytrzymamy bardzo długi czas w obecności samego Boga bez robienia tego?
Jeśli więc esencją życia chrześcijanina jest trzymanie się sposobu życia, jaki pokazał nam Jezus, i tej ideologii, która ma na celu, abyśmy my sami stale szlifowali swój charakter, by być lepszymi ludźmi, ale nie tylko dla nas, ale i dla innych - by innym żyło się z nami łatwiej, by inni widzieli w nas kogoś jak "aniołów", by inni widzieli nasz spokój i opanowanie, że życie z Bogiem jest łatwiejsze - jeśli to wszystko jest esencją dla chrześcijanina, to jak to pogodzić z wyuzdanymi zwyczajami ludzi nie mających zbyt wiele zasad moralnych, albo jak to pogodzić z dążeniem do bycia bogatym za wszelką cenę? Skoro dla innych ludzi tak bardzo ważne jest, by postępować tak, by zdobyć jak najwięcej pieniędzy albo władzy albo czegokolwiek, co jest dla nich celem, i cały swój czas podporządkują temu właśnie - to dlaczego my, chrześcijanie, mielibyśmy współuczestniczyć w ich dążeniach, porzucając przy tym nasze własne, ukierunkowane na bycie z Bogiem?
[dalej - NIEDOBRA JEZEBEL?]
[wcześniej - POŚWIĘCIĆ PRACĘ DLA BOGA?]
[do początku]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz