sobota, 27 grudnia 2014

Błogosławiona armia Boga, cz. 6 - Wybrani wybrańcy

Dlaczego więc Lewici byli wybrani? Czy to dlatego, że to Bóg ich wybrał? Nie, to wyście - mówi - wyświęcili się sami! Była to ich decyzja, ich myśli, ich słowo - to zdecydowało, kim oni są.

Tak więc nasze szczęście, nasz los, nasza radość czy nasze przygnębienie - naprawdę wynikają z naszego własnego wyboru. "Los synów ludzkich jest w ich rękach", bo to my decydujemy, co robimy ze Słowem Pana i co robimy w ogóle z tym, co On powiedział.

Zadałem sobie pytanie: gdyby tak naprawdę, wtedy, za tym pytaniem, gdyby wtedy każdy stanął, to powiedzcie, czyż nie każdy mógł? Oczywiście, każdy mógł. Ale tak się nie stanął, nie stanął każdy. I powiedzcie - czy to Bóg zdecydował wtedy? Bo niektórzy mówią o niektórych wydarzeniach, że to Bóg tak chciał. Nie, moi drodzy. Właśnie Bóg chciał, żeby każdy był zbawiony. Czyż Bóg nie zrobił wszystkiego, by każdy był zbawiony? "Los synów ludzkich jest w ich rękach". Nasz los zależy od nas samych. To nasza decyzja, co z tym zrobimy.

Kiedy Lewici się zgłosili wtedy, gdy sami się wybrali, to de facto zgodzili się też z wyborem Bożym. Łatwo jest zrobić ten jeden krok, odpowiedzieć na pytanie: "Kto jest za Panem?", wystąpić z szeregu, krzyknąć "alleluja". Łatwo jest powiedzieć: "Panie, jestem za tobą, amen". Ale tam był jeszcze jeden krok. Widzicie, że Bóg jest niesamowicie konsekwentny: "No tak, stanęliście po mojej stronie. A teraz jest druga mila". I to tylko On wie, gdzie jest nasze serce, i jak jest ono gorliwe.

Czy widzicie, że Słowo Boże podaje, że właśnie od tego momentu Lewici byli szczególnym ludem, bo sami tak zdecydowali? To oznacza, że to my sami możemy zdecydować, że będziemy szczególną własnością Pana, i to my sami możemy zdecydować, że nasze życie będzie inne. Tak, to my sami możemy o tym zdecydować, to nie leży tylko w ręku Boga, a w naszym! Bo On wszystko: szczęście, miłość, dobroć - wszystko to dał człowiekowi! Ale to Ty zdecyduj o tym, żeby go wziąć. On daje prezent! Ale to Ty decydujesz, czy go rozpakować.

Jakie więc błogosławieństwa oczekiwały Lewitów? A choćby, po pierwsze: wszystkie pokolenia Lewitów służyły w świątyni, były najbliżej Boga. Między innymi w Księdze Liczb jest napisane, że "Lewici będą obozować wokół Namiotu Świątyni". Tak, w bozie były wszystkie rody, ale najbliżej byli zawsze Lewici. Bo oni byli blisko Pana. Dlaczego więc nie mieliby mieć swoich namiotów najbliżej namiotu, w którym mieszkał Bóg?

Po drugie - już w Ziemi Obiecanej - Lewici mieszkali w wyznaczonych, szczególnych miastach, zwanymi Miastami Schronienia.

Kolejny element to chyba najbardziej niesamowite błogosławieństwo, wynikające z tego, co uczynili Lewici. Księga Liczb 18, 20: I rzekł Pan do Aarona: W ich ziemi nie będziesz miał dziedzictwa, nie będzie też dla ciebie wśród nich działu. Ja jestem twoim działem i twoim dziedzictwem wśród synów izraelskich (BW). Widzicie? Fizycznie nie otrzymali żadnej części z ziem, które dostali jako Ziemię Obiecaną, bo Pan miał być ich działem. Bóg. Tak jak zaopatrzył On Abrahama, Eliasza i innych, tak samo właśnie miał zaopatrywać też Lewitów [w ciągu dalszym, w. 21, można przeczytać, że Lewici mieli otrzymywać dziesięcinę w zamian za swoją służbę w świątyni, w zamian za bycie najbliżej Boga - dop. wł.]. Tak więc im chętniej ktoś daje ze swojego serca, im więcej, tym większe błogosławieństwo otrzymuje od Boga [niekoniecznie materialne! - przyp. wł., dlaczego? zobacz mój cykl artykułów o dawaniu darów pieniężnych i błogosławieństwach z tego wynikających], z uwagi na swoją wierność.

Chciałbym przeczytać pewien tekst człowieka, który zastanawiając się nad swoim życiem i Lewitami, powiedział tak: "Gdy Bóg podzielił Kanaan między rody izraelskie, Lewici nie otrzymali żadnego działu. Bóg powiedział im po prostu: Ja jestem twoim działem. W ten sposób stali się bogatsi od wszystkich królów i władców, którzy kiedykolwiek żyli na ziemi. Jest w tym zawarta pewna prawda, mówiąca o tym, że człowiek, który ma Boga jako swój skarb, jedynie w Nim posiada wszystkie prawdziwe bogactwa. Cokolwiek by stracił - to tak, jakby nic nie stracił, ponieważ ma wszystko, Jego samego. Tak rozumiał to też Jezus, wzywając ludzi, by poszli za Nim, zostawiając wszystko, z czym związane było ich serce. Niekiedy zapraszani wymawiali się w przeróżny sposób, lecz Jego stanowisko było jednoznaczne: żaden, który przyłoży rękę do pługa i ogląda się wstecz, nie nadaje się do Królestwa Bożego. On z pewnością nie pragnął urazić nikogo, ani uczynić bezwzględnym i zimnym. Raczej słowa te miały uświadomić konsekwencje i cele takiej decyzji. Nikt nie może powiedzieć, że został podstępem wciągnięty do naśladowania Jezusa. Pójście za Jezusem oznacza uczynienie więcej, niż jednego kroku w kierunku ścieżki, którą On wyznaczył. Pójdź za mną oznacza uczynienie z Jezusa centrum naszego życia. On CHCE stać się naszym działem i drogą życia".

Wybraniec Boga odpowiada na wybranie przez Boga i czyni Boga swoim wybrańcem.

30.23-38.16
koniec


[do początku]




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz