"Dawno temu my też często pozbywaliśmy się naszych śmieci paląc je. Stare liście, papiery, kartony, suche gałęzie, gazety i podobne. Początkowo wszystko było w swojej formie, ale później, gdy ogień już to strawił, nigdy potem nie mogliśmy już rozpoznać tych rzeczy, które tam były. To znaczy - więcej już o nich nie było potrzeby pamiętać. Ten ogień sprawił, że one zniknęły, zamieniły się w proch, przestały istnieć.
Tutaj Jezus powiedział, że lepiej jest mieć jedną rękę, niż dwie, ale być wyrzuconym w taki właśnie ogień, piekło. Jeśli dobrze to rozumiem - jeśli ktoś byłby wyrzucony w taki ogień, to tak jakby już nigdy więcej tego kogoś nie rozpoznać, nie pamiętać o nim, jakby ten ktoś po prostu zniknął, zamienił się w proch, przestał istnieć.
Jest to twarde stwierdzenie, z powodu grzechu/upadku, który sprawia, że jeśli ten ktoś nie odrzuci tego, co sprawia, że upada, wtedy ten ktoś "zniknie" cały".
A ja tutaj tylko dodam pytanie - Jezus pewnego razu powiedział, że złe wychodzi z serca człowieka. Czy w takim razie to odcięcie ręki, o którym mówi Jezus, dałoby pożądany skutek, skoro w sercu człowieka nadal byłoby to samo?...
[późniejsze rozmyślania na ten temat]
[późniejsze rozmyślania na ten temat]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz