niedziela, 16 sierpnia 2015

Przygotowani dla Boga. Czyli co?

On sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza, by zwrócić serca ojców do dzieci, a nieposłusznych do rozsądku sprawiedliwych - by stawić przed Panem gotowy lud.
Łuk. 1,17 PD

Ten tekst jest o Janie Chrzcicielu, jeszcze przed jego narodzeniem - tak anioł zapowiedział Zachariaszowi, ojcu Jana Chrzciciela - kim Jan zostanie. Powstało tutaj moje pytanie: co to znaczy, że miał on "stawić przed Panem gotowy lud"? Gotowy - czyli jaki?

Prześledziłem występowanie użytego tutaj słowa - "gotowy" - w Nowym Testamencie*:

Został On przecież uznany za godnego o tyle większej chwały od Mojżesza, o ile większym uznaniem od domu cieszy się jego budowniczy. Każdy dom jest - jak wiadomo - przez kogoś budowany, Bóg natomiast jest tym, który zbudował wszystko (Hebr. 3,3-4 PD).

Postawiony/zbudowany bowiem został przybytek... (Hebr. 9,2 PD).

W związku z takim urządzeniem / takim sposobem wybudowania przybytku... (Hebr. 9,6 PD).

Dzięki wierze Noe, ostrzeżony o tym, czego jeszcze nie widziano, przejęty (przestrogą) zbudował arkę dla ocalenia swego domu (Hebr. 11,7 PD).

... gdy Bóg cierpliwie czekał za dni Noego, kiedy budowano arkę... (1 Pio 3,20 PD).

W zasadzie w każdym innym przypadku, z wyjątkiem sytuacji, gdy dotyczy to Jana Chrzciciela, słowo to tłumaczone jest w sensie budowania czegoś od podstaw, konstruowania, sposobu skonstruowania/konstruowania, "constructing" w języku angielskim:

Stąd, gdyby nieco sparafrazować ów pierwszy werset, brzmiałby on mniej więcej tak: On sam, Jan Chrzciciel, pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza, by zwrócić serca ojców do dzieci, a nieposłusznych do rozsądku sprawiedliwych - by stawić przed Panem lud gotowy, nowo zbudowany, na nowo skonstruowany.

Jak to odebrać? Otóż funkcją Jana Chrzciciela było przygotować ludzi na przyjście Jezusa. Jezus przyszedł po to, by zbawić ludzi, uratować ich/nas od tej najgorszej konsekwencji grzechu, przestąpienia Prawa Boga - wiecznej śmierci (w przeciwieństwie do wiecznego życia, i w odróżnienia od tej zwykłej śmierci, która czeka nas po 70-80 latach życia). Jak więc Jan Chrzciciel przygotowywał ludzi na Jego przyjście? Przekonując ich o tym, że to Prawo przestąpili. Że zrobili coś złego wobec Boga.

To jak w poradni rodzinnej - doradca przekonuje jednego z małżonków, że mimo, że mu się wydaje, że nic złego nie zrobił, to jednak zrobił coś, co źle wpłynęło na drugiego małżonka. I że trzeba to zmienić, aby to drugie mogło to wybaczyć.

Tak samo jest z Bogiem. On wybacza. Nawet tysiąc razy to samo. I dzięki Ci, Boże, za to. Ale na pewno miło byłoby Mu, gdybyśmy sobie pewne rzeczy uświadomili i nie robili Mu więcej przykrości. On też jest jak osoba. Nasz przyjaciel. Konstruktor. Zna nas najlepiej, rozumie, czasem coś zasugeruje. Dużo może tolerować. Ale czy to oznacza, że bez końca można Mu wyrządzać przykrości?

Tak więc kiedyś, tuż przed przyjściem Jezusa, tę funkcję spełnił Jan Chrzciciel. A Dzisiaj?

Lecz Ja [Jezus] mówię wam prawdę: Lepiej dla was, abym Ja odszedł. Bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel/Opiekun do was nie przyjdzie, natomiast jeśli odejdę - poślę Go do was. A On, gdy przyjdzie, przedstawi światu dowody w sprawie grzechu, sprawiedliwości i sądu... (Jan 16,7-8 PD).

Dzisiaj tę funkcję pełni Duch Święty, ów Opiekun/Pocieszyciel obiecany przez Jezusa. Przygotowuje nas na przyjście Jezusa. Znowu. Jak kiedyś Chrzciciel. Konstruuje nas na nowo. Nasze charaktery, sposób myślenia, podejście do życia, daje wiele do myślenia... A co my z tym zrobimy - to nasz własny wybór. Oby był jak najlepszy.

* - Tutaj można prześledzić sobie to też samodzielnie: http://biblia.oblubienica.eu/wystepowanie/strong/id/2680





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz