niedziela, 3 stycznia 2016

Apokalipsa 65 - Wspomaganie

Ale nie tylko Jezus jest "darem łaski", czyli prezentem danym nam z dobrej woli Boga, bez żadnego oczekiwania prezentu zwrotnego. Bo chyba jedyne, czego Bóg po nas oczekuje, to to, żebyśmy używali prezentów zgodnie z przeznaczeniem. Nie sądzę tutaj, żeby np. wołanie przy byle okazji "OMG!" czy "Jezu Chryste!" było tym, czego Bóg by pragnął. Bo wyobraźmy sobie: ktoś zobaczyłby wybuchającą petardę, zaskoczony zawołał: "Jezu Chryste!"...

- Tak, Kowalski?
- Słucham?
- Wołałeś mnie.
- Słucham?? To musi być jakaś pomyłka.
- Nie sądzę. Jezus Chrystus jestem.
- ...
- A więc słucham cię, mości Kowalski.
- A w sumie nic specjalnego, tylko petarda tak wybuchła, tak sobie zawołałem...
- ...

To tyle odnośnie off-topicu.

Idąc dalej, Rzym. 12,6-8: Mając więc różne charyzmaty / dary łaski, według tej łaski / dobroci, które zostały nam dane: prorokowanie proporcjonalnie do wiary, czy to pomaganie podczas pomagania innym, czy to - jeśli ktoś naucza - podczas nauczania, czy to zachęcając, gdy ktoś zachęca, czy to rozdając w szczerości, czy to przewodząc z zapałem, czy to będąc miłosiernym - ochoczo (PD + nieco parafrazy własnej). To, co można wywnioskować z tego tekstu, to to, że "dar łaski" to nie tylko Jezus. Że właściwie cokolwiek Bóg nam da, jest "darem łaski", prezentem z Jego dobrej woli. Jezus jest tym najważniejszym i największym, kiedykolwiek został nam dany.

Z innych rzeczy, które Bóg nam dał, to jakby wspomaganie naturalnych skłonności człowieka, naturalnych jego działań, zainteresowań. To znaczy: jeśli ktoś prorokuje (przy czym przypominam tutaj, że prorokowanie to nie jest przepowiadanie przyszłości, jak to się powszechnie odbiera - było to zaledwie jednym z zakresów działań starotestamentowych proroków; prorokowanie to przede wszystkim budowanie, wspieranie, bycie duchową podporą pewnej grupy ludzi, pewnej społeczności) - Bóg wspiera jego naturalne skłonności do budowania innych ludzi. Jeśli ktoś ma na tyle dobre serce, że lubi pomagać innym i czerpie z tego radość - Bóg wspiera go w tym działaniu. Jeśli ktoś jest nauczycielem - Bóg wspiera go w tym działaniu, by robił to lepiej, by lepiej tłumaczył, by lepiej docierało do odbiorców etc. Cokolwiek człowiek robi, to - jeśli przyjmie ów dar dany przez Boga - będzie to robił jeszcze lepiej.

To tak jak ze wspomaganiem układu kierowania w samochodzie. Można kręcić kierownicą bez wspomagania - i też działa. Ale o ileż lżejsze i przyjemniejsze, a czasem nawet bardziej skuteczne (np. w autobusach) jest kręcenie kierownicą ze wspomaganiem? Albo o ileż lepiej i - przede wszystkim - skuteczniej hamuje się hamulcami zaopatrzonymi w serwo albo ABS? I o ileż lepiej, pewnie, lżej kieruje się samochodem na śliskiej nawierzchni, posiadając system ESP? Albo inny przykład - o ileż przyjemniej używa się w kuchni jakiegokolwiek narzędzia do szybkiego krojenia/siekania rzeczy, jak maszynka do krojenia chleba, czy blender, czy mikser - niż tych samych ręcznych narzędzi? Sam pamiętam, jak bitą śmietanę ubijało się na sztywną pianę ręczną trzepaczką do jajek, albo jak się kręciło majonez tylko za pomocą rózgi. Dzisiaj każdy na coś takiego wybałuszyłby oczy: "dlaczego nie użyjesz miksera?"

Podobnie jest z tymi darami, które Bóg daje: są one, by wspomagać. One nie wyręczają nas w pracy, one wspomagają naszą pracę. Czynią ją łatwiejszą, lżejszą, przyjemniejszą.

[dalej - DAR ŁASKI CZYLI COKOLWIEK]
[wcześniej - BEZ ZOBOWIĄZAŃ]
[do początku]






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz