W jednym z poprzednich postów, [KWESTIE DUCHOWE W 1 KOR. 12], zastanawiałem się nad zjawiskiem rozdzielania Ducha Boga. Jak to jest, że się On rozdziela, i jak to jest, że rozdziela się On tak, jak sam chce: ... wszystkie te rzeczy sprawia jeden i ten sam duch, rozdzielający we własny sposób tak, jak chce (1 Kor. 12,11 PD). Sam podejmuje decyzję. Jest samodzielny w rozdzielaniu wszystkiego, co jakkolwiek związane jest z duchowością: tzw. darów duchowych, wspomagania duchowego, sam wybiera komu dać albo kogo wspomóc mądrością, działaniem, charyzmą czy innymi przejawami Ducha.
Czytając nieco ów blog antytrinitarian zainteresował mnie post: Czy Ducha Świętego można dzielić i rozdawać? Podążając za treścią tego posta, podążając za tekstami biblijnymi tam podanymi i wyciągniętymi tam wnioskami, pozwolę sobie zrobić tutaj małe podsumowanie tej lektury, dodając własne przemyślenia. Post ten mianowicie podaje kilka tekstów, które są w kwestii dzielenia bardzo interesujące. Są interesujące również, jeśli wziąć pod uwagę, że ktoś nadal uparcie utrzymywałby, że Duch Święty jest osobą, a nie duchem, ale tę kwestię mamy już rozważoną, więc ją po prostu pominę.
Lcb 11,16-17: I rzekł Pan do Mojżesza: Zbierz mi siedemdziesięciu mężów spośród starszych Izraela, których znasz jako starszych ludu i jego nadzorców, i przywiedź ich do Namiotu Zgromadzenia, i niech tam staną wraz z tobą, ja zaś zstąpię i będę tam mówił z tobą, i wezmę nieco z ducha, który jest w tobie, i włożę w nich, i nieść będą wraz z tobą ciężar ludu, abyś nie ty sam musiał go nosić (BW). Jest to tekst ze Starego Testamentu. Wg Jezusa duch, który miał pokrzepić apostołów po Jego odejściu do nieba, miał przyjść PO tym fakcie. Nie przed, nie w trakcie, ale PO. Tymczasem tutaj, w czasach starotestamentowych, również jest jakiś duch. Duch, którego miał w sobie Mojżesz. W sensie na pewno jego własny duch, tak jak każda osoba ma swojego nieodłącznego ducha, tak jak każdy samochód ma silnik. Ale myślę, że chodziło tu też o innego ducha - tego ducha działania, ducha mocy, ducha mądrości, którego Mojżesz musiał mieć, będąc liderem tak dużego tłumu ludzi, którzy dopiero co byli niewolnikami, nic im nie było wolno, i nagle wolno im wszystko - i sami muszą dojść do tego, co z tych rzeczy, które wolno, jest dobre, a co niekoniecznie. I gdy Bóg powiedział, że: wezmę nieco z ducha, który jest w tobie, i włożę w nich, i nieść będą wraz z tobą ciężar ludu, abyś nie ty sam musiał go nosić - jest widoczne tutaj tyle, że Bóg wziął jakąś część ducha Mojżesza, owego ducha działania - jak mniemam - i rozdzielił go na tamtych siedemdziesiąt osób.
I tutaj przyszło mi na myśl pewne porównanie. Otóż to, że Bóg wziął ducha z jednej osoby i rozdzielił go na siedemdziesiąt innych, nie oznacza, że Mojżesz miał tego ducha nagle mniej, a tamtych siedemdziesięciu miało tylko po jednej siedemdziesiątej części tej części ducha, którą Bóg wziął od Mojżesza. Nie. Tutaj ma miejsce specyficzna matematyka. Jeśli rozdzielnia prądu rozdziela prąd o wysokim napięciu na niskie napięcie, 230 V, stosowane w domach, to prąd ten wysyłany jest kablem/kablami na całe osiedle mieszkaniowe, czy też miasto. I nie jest to tak, że np. jeśli na osiedlu jest sto domów, to z rozdzielni wychodzi sto kabli. Nie - cały prąd o napięciu 230 V idzie jednym przewodem, jeśli mogę opisać to w bardzo prosty sposób, po czym rozdzielany jest po drodze. I wszędzie, gdzie jest rozdzielony, wciąż ma 230 V. Nigdzie go nie ubywa. W każdym domu jest wciąż 230 V, w każdym kablu jest wciąż 230 V, w każdym gniazdku, w każdej lampce - na całym osiedlu, we wszystkich domach, jest 230 V. A wszystko to z jednej rozdzielni.
Tak samo jest z duchem - on po prostu JEST. Jest wszędzie w takiej samej mierze - i w "głównej rozdzielni", i w "domach", które ów prąd-ducha używają.
Puentą więc powyższej historii, którą tutaj chcę podkreślić, jest to, że ów duch, którego Bóg wziął od Mojżesza, został podzielony, dzięki czemu odpowiedzialność i obowiązki Mojżesza zostały rozdzielone również na siedemdziesiąt innych osób.
Czy był to osobisty duch Mojżesza? Czy może część tego ducha, który dał mu Bóg nieco wcześniej, dzięki któremu wspomagał jego pracę, dodawał mu mądrości etc. - czyli tego ducha, którego znamy z Nowego Testamentu jako Ducha Świętego? Dosyć ciekawie pokazuje to dalszy ciąg tej historii: Zatem Mojżesz wyszedł i opowiedział ludowi słowa WIEKUISTEGO. Zaś koło Przybytku postawił zebranych siedemdziesięciu mężów ze starszyzny ludu. A w obłoku zszedł WIEKUISTY oraz z nim mówił; i oddzielił z Ducha, który na nim był oraz złożył na siedemdziesięciu starszych mężach. Zatem stało się, że z zejściem na nich Ducha prorokowali, i nie przestali. Ale w obozie pozostali dwaj mężowie; imię jednego to Eldat, a imię drugiego Medad. Więc Duch spoczął i na nich, bo należeli do zapisanych. Więc choć nie wyszli do Przybytku prorokowali w obozie. Po czym przybiegł chłopiec i opowiedział Mojżeszowi, mówiąc: Eldat i Medat prorokują w obozie. Zatem odezwał się Jezus/Jozue syn Nuna, od swej młodości sługa Mojżesza i powiedział: Panie mój, Mojżeszu, powstrzymaj ich. A Mojżesz mu odpowiedział: Czy jesteś o mnie zazdrosny? Bodajby cały lud WIEKUISTEGO zamienił się w proroków, jeżeli WIEKUISTY złoży na nich swojego Ducha (Lcb 11,24-29 NBG). Jednym słowem - rozdzielony został duch, który sprawia, że ludzie mogą prorokować. O czym to i w jakim kontekście mówi 1 List do Koryntian na ten temat?... Chciałbym, żebyście wszyscy mówili językami, jeszcze bardziej jednak pragnąłbym, żebyście prorokowali (1 Kor. 14,5 BT).
Inna historia o rozdzielaniu (się) Ducha Świętego: Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym (Dzieje 2,1-4 BT).
Wracając do tamtego artykułu - kończy się on stwierdzeniem, że Duch Święty przynależy do Boga, że tylko Bóg może go rozdzielać. Przytoczone tam wersety biblijne popierają tę tezę. To prawda. Z tym że myślę, że akurat tutaj ujawnia się owa "ANTYtrynitarność" - w lekko negatywnym odcieniu - czyli udowadnianie jednej teorii na przekór innej teorii. Tymczasem fakt, że Bóg rozdziela swojego ducha, i fakt, że ów Duch może sam sobie podjąć decyzję, co i komu chce rozdzielić (wg 1 Kor. 12,11) - nie są sprzeczne ze sobą. Bóg może wszystko, Bóg jest stwórcą każdego ducha każdego żywego stworzenia, więc dlaczego nie miałby dowolnie każdym duchem rozporządzać. Dodatkowo - jeśli mowa o Duchu Świętym - jest to sfera duchowa naszego Boga, która może mieć własną wolę, własne życzenia. Może się to wydawać dziwne. Ale jeśli uświadomimy sobie, że czasami i my miewamy takie momenty, w których chcielibyśmy zrobić coś jedno, ale "coś w środku" mówi nam, że wypadałoby zrobić coś innego - wydaje mi się, że wówczas to jest tak, jakby do nasz własny duch mówił nam, jaką on ma wolę. Czego on chciałby. Tak jakby pragnienia naszego ciała nie zawsze zgadzały się z pragnieniami naszego ducha, naszego wnętrza. I nie jest to w sumie żadne odkrycie - Paweł pisał o różnicach pomiędzy sferą duchową i fizyczną jednego człowieka niejednokrotnie. Sfera fizyczna chce jak najłatwiej, jak najprzyjemniej - dla siebie samego. Sfera duchowa jest bardziej społeczna, bardziej nastawiona na dobro innych ludzi, żyjących wokół nas. A każdy człowiek czasem ma tak, że w codziennym życiu, w codziennej pogoni nagle przystaje i właściwie miałby ochotę robić zupełnie coś innego - coś na spokojnie, żeby odpocząć, wyluzować się, jakby nabrać oddechu. Czasem prowadzi to do życiowych zmian o sto osiemdziesiąt stopni, czego efektem staje się często wewnętrzny spokój, inny sposób życia etc. Tak jakby ktoś nagle dał dojść do głosu jego duchowi, jego wnętrzu.
Tak więc nic dziwnego, że Duch Boga może sam podejmować decyzję, komu pomagać, kogo wspomagać, w jaki sposób etc. I dzieje się to w całkowitej jedności z Bogiem, bo tak samo Bóg postępował w Starym Testamencie, i tak samo postąpił podczas Dnia Pięćdziesiątnicy. I tak samo może zostać podzielony, bez żadnego ubytku na jakości czy ilości, czy może się sam rozdzielić, czy rozdzielić coś według własnego uznania, jak to jest napisane w 1 Kor. 12,11.
W tym świetle przestaje być dziwny tekst o siedmiu duchach w Księdze Apokalipsy.
[dalej - SIEDEM DUCHÓW W LIŚCIE DO SARDES]
[wcześniej - ANTYTRYNITARIANIE - TE SAME PYTANIA]
[do początku]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz