Poznała głos Piotra i z radości nie otwarła bramy, lecz pobiegła powiedzieć, że Piotr stoi przed bramą. "Bredzisz" - powiedzieli jej.
Dzieje 12,14-15 BT
Można żyć w przeświadczeniu, że czasy Jezusa to były czasy wypełnione cudami, jakimiś paranormalnymi zjawiskami, jak gdzieś w jakiejś bajce o Harrym Potterze. Fakt - dużo się wtedy działo, głównie za sprawą samego Jezusa. Ale trwało to raptem około trzech lat. Potem również coś się działo - Dzieje Apostolskie opowiadają mnóstwo niesamowitych historii.
W tym miejscu jednak Dzieje opowiadają też coś innego, mianowicie że w tamtych czasach - tuż po latach wypełnionych cudami Jezusa - również żyli ludzie sceptyczni co do występowania nadnaturalnych, "cudownych" zjawisk. Modlili się o to, owszem, modlili się pewnie i o ochronę dla Piotra, o jakieś rozwiązanie w jego sytuacji. Tymczasem gdy Piotrowi przydarzyło się najlepsze, co tylko go mogło spotkać - a więc całkowite uwolnienie z więzienia, osobiste wyprowadzenie stamtąd przez anioła, a potem Piotr stanął przy bramie całkowicie wolny - stwierdzono krótko: "Oszalałaś chyba". Identycznie, jak miałoby to miejsce dzisiaj. Jeśli ktoś znalazłby kolejny - ciągle jeden z nielicznych - dowód na to, że ludzie 6000 lat temu mogli żyć po kilkaset lat, każdy stwierdziłby to samo: "Chyba cię pogięło. Przecież to niemożliwe". Tymczasem to, że nigdy się z czymś nie spotkaliśmy, nie oznacza, że nie jest to możliwe.
Inna sprawa, że jeśli uważamy, że w tamtych czasach ludzie mieli łatwiej, żeby uwierzyć w Jezusa - nie, jest to błędne mniemanie. W tamtych czasach ludzie mieli tak samo trudno. Mimo cudów dokonywanych osobiście przez Jezusa czy apostołów, wówczas również mieli dylemat: uwierzyć Mu czy nie? Zwykły szarlatan czy faktycznie Syn Boga? Czy to ten, o którym opowiada cała nasza religia, Mesjasz? Czy to możliwe, że to akurat my tego dożyliśmy? A więc to nie tylko opowieści? A więc cała ta Biblia - to nie tylko opowieści? Więc nawet to, co brzmi jak baśnie o behemocie (zobacz post [BEHEMOT Z KSIĘGI HIOBA]) - to nie baśń ani legenda, ale faktyczna prawda? A będąc konsekwentnym w toku myślenia - co więc z tym, co opisane zostało w Księdze Apokalipsy? Mimo, że brzmi bardziej fantastycznie niż Baśń z tysiąca i jednej nocy - ma to być prawda? W takim razie to prawda, że Jezus - który znowu żyje, i jest żywy od ostatnich dwóch tysięcy lat, mieszkający w niebie - że ten Jezus znowu przyjdzie, bo tak powiedział? Z całym wojskiem aniołów, żeby finalnie wysłać zło donikąd, czyli po prostu je unicestwić, wymazać z rzeczywistości? I że to będzie jakoś niebawem, w przeciągu może kilku lat, może kilkunastu, może kilkudziesięciu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz