Rodz. 14,18 BW
Ten fragment pojawił mi się przy okazji studiowania innego tematu. Taki drugi wątek. Postanowiłem mu jednak poświęcić osobną zajawkę.
Generalnie sytuacja tutaj jest taka, że Abram (Abraham) wracał z jakiejś bitwy, wyszedł mu naprzeciw jeden z królów, którego dobytek przyniósł ze sobą, a razem z tym królem wyszedł także Melchisedek. Niosący chleb i wino.
I tak mi się skojarzyła taka zbieżność to jest - przecież chleb i wino wskazują na Jezusa w Nowym Testamencie. Jezus nazywał siebie Chlebem Życia, a także Wodą Życia - a wodę zamienił w wino, wino pite było też na Ostatniej Wieczerzy. Czyli albo wtedy, na tamtych regionach, chleb i wino były takim samym symbolem, jak u nas chleb i sól, a Jezus po prostu odniósł się do tego zwyczaju i nazywając siebie Chlebem, chciał, by przeciętny ówczesny Kowalski rozumiał, że Jezus jest podstawą życia, artykułem pierwszej potrzeby dla gości - czy jakoś tak, na razie luźno o tym myślę; albo takiego zwyczaju nie było, a to, co miał w rękach Melchisedek, celowo miało wskazywać na Chleb i Wino z przyszłości. Jak cała świątynia izraelska, która miała wskazywać na służbę Jezusa.
Faktem jest, że został nazwany Kapłanem Boga Najwyższego, a w Nowym Testamencie został nazwany również Najwyższym Kapłanem. Całkiem możliwe więc, że Abraham nie był wówczas jedynym człowiekiem (czy też Abraham z całą swoją rodziną - jedynymi ludźmi) wierzącymi w Boga Stworzyciela, a należał do nich również Melchisedek. I o ile Abram otrzymał od Boga obietnicę, że będzie miał potomstwo niezliczonej ilości (taka ówczesna kultura, coś typu: dużo dzieci = dużo szczęścia; może coś na dowartościowanie mężczyzny, coś jak dzisiaj duży samochód?) - i zostało to zapisane w Biblii, o tyle Melchisedek mógł otrzymać od Boga inną funkcję - bycia kapłanem, mimo że nie było jeszcze świątyni izraelskiej, mowy o niej, a nawet samego narodu izraelskiego. I jego historia nie została w Biblii zapisana, a pojawił się na jej kartach tylko dlatego, że miał styczność z Abrahamem.
Ilu jeszcze ludzi żyło wtedy takich, którzy w Boga wierzyli, a o których Biblia nie wspomina nawet słowem, pozwalając myśleć nam, że tylko Abraham/Abram wówczas do nich należał? Działo się to już po potopie. Gdzieś o wiele później zdarzyło się też - kto to był, że marudził do Boga, że sam jeden został wierzący, a Bóg pokazał mu ileś tam tysięcy innych, którzy również wierzyli w Niego, siedząc w swoich zaciszach?
I ten Melchisedek, żyjący w swoim zaciszu, rozmawiający z Bogiem sam na sam, wyniósł nagle na spotkanie z Abramem chleb i wino - symbol Jezusa, albo tradycyjny gest gościnności, do którego Jezus bardzo silnie nawiązał. To tak, jakby dziś, w naszej kulturze, powiedział do nas: Ja jestem chlebem i solą. Chlebem - tym podstawowym pokarmem, podstawowym produktem, który musimy jeść, aby żyć - i solą, która nie pozwala, by jedzenie było mdłe, ale dodaje smaku temu, co się je. Żeby obcowanie z Jezusem miało smaczek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz