Nazwa tej księgi po angielsku to "Acts", czyli "Czyny". Po norwesku: "Apostlenes gjerninger", czyli: "Apostołów czyny, działania". Dlaczego po polsku księga została nazwana "Dzieje"?...
Tak czy siak - grecka nazwa księgi to "Prakseis ton Apostolon", co dosłownie znaczy: "Czyny tych Apostołów/Wysłanników". Bo apostoł = wysłannik, tak jak anioł = posłaniec, a ewangelia = dobra nowina. "Tych" wysłanników - bo wiadomo, o jakich wysłannikach mówimy. Domyślam się, że w tamtych czasach każdy mistrz filozoficzny, mający swoich uczniów, miał też swoich wysłanników, czyli apostołów. Dlatego tutaj jest "tych" - bo wiadomo, że chodzi o tych dwunastu (tak, w tamtym momencie akurat już jedenastu), a nie o jakichkolwiek.
Gwoli ciekawostki - Nowa Biblia Gdańska nazywa ten rozdział: "Dokonania apostołów".
Pierwszą księgę, Teofilu, napisałem o tym wszystkim, co Jezus czynił i czego nauczał od początku...
Dzieje Apostolskie 1,1 BW
W tym pierwszym wersecie autor zwraca się do niejakiego Teofila, do tego samego człowieka, co w swojej Ewangelii Łukasza. Być może Teofil był konkretnym człowiekiem, być może było to konkretne imię. Ale imię to to także greckie wyrażenie na "przyjaciel Boga". Będzie więc sensowne również, jeśli odczytamy powyższe słowa i w ten sposób: "Pierwszą księgę, przyjacielu Boga, napisałem..." Bo w końcu Biblia adresowana jest do tych, którzy są przyjaciółmi Boga, chcą poznać go lepiej, i tak też zaadresował swoje pisma Łukasz. I każdy z nas, czytających, jest przyjacielem Boga. Pamiętacie? "Błogosławiony/szczęśliwy jest ten, który czyta słowa tej księgi..." My wszyscy jesteśmy przyjaciółmi Boga, po grecku - theo-filami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz