poniedziałek, 27 października 2014

Dobra Nowina Marka, 7.2.

Potem wyruszył stamtąd i poszedł w okolice Tyru i Sydonu. Tam wszedł do pewnego domu i nie chciał, żeby ktokolwiek wiedział o tym, ale ukrycie tego było niemożliwe. Pewna kobieta mieszkająca tam miała córkę, która miała w sobie nieczystego ducha/demona. Zaraz, gdy tylko usłyszała o Jezusie, przyszła i rzuciła się do Jego stóp. Była Greczynką, syryjsko-fenickiego pochodzenia. Prosiła go o wyprowadzenie tego złego ducha z córki. Jezus powiedział jednak do niej:
- Pozwól, że najpierw miejscowe dzieci będą najedzone, bo nie ma żadnej racji w zabraniu dzieciom chleba, żeby psy mogły jeść.
- Panie - odpowiedziała - przecież nawet psy jedzą pod stołem okruchy, które dzieciom spadną.
- Ok, ponieważ tak to powiedziałaś, odpowiem ci tak: idź do domu, ten zły duch opuścił już twoją córkę.
Po czym ona poszła do domu i znalazła dziecko leżące na łóżku. Tamten zły duch ją opuścił.

Od czasu, kiedy znowu opuścił on okolice Tyru, szedł przez Sydon w kierunku Jeziora Galilejskiego, mijając ziemię Dekapolis. Ktoś przyprowadził do niego pewnego człowieka, który był głuchy, a mówienie sprawiało mu ból. Prosili go, żeby położył ręce na nim. Jezus wziął tego człowieka precz od tłumu, wetknął swoje palce w jego uszy, wziął ślinę i dotknął jego języka. Potem podniósł oczy do nieba, westchnął i powiedział do niego:
- Effata - co znaczy: otwórz się!
Zaraz otworzyły się jego uszy, węzeł opasujący jego język się rozwiązał i zaczął mówić czysto.

Jezus zakazał im opowiedzenia o tym komukolwiek. Ale im więcej zakazywał, tym bardziej było to powszechnie znane. Ludzie byli powaleni i zszokowani, i mówili:
- Wszystko, co on robi, jest dobre. Doprowadza nawet głuchych do słuchania i niemych do mówienia!

na podstawie: Mar. 7,24...37

[dalej]
[do początku]




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz