poniedziałek, 13 października 2014

Jezus jako szef w pracy

A gdy pora była już późna, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: "Miejsce jest odludne, a pora już późna. Odpraw ich. Niech idą do okolicznych zagród i wsi i kupią sobie coś do jedzenia". Lecz On im odpowiedział: "Wy dajcie im jeść". Rzekli Mu: "Mamy pójść i za dwieście denarów kupić chleba, żeby im dać jeść?"
Mar. 6,35-37, BT/BP/BW

Jako szef w pracy Jezus byłby chyba bardzo trudnym szefem. Tutaj przychodzą jego "pracownicy" (uczniowie), uprzedzają o stanie magazynowym (tutaj jest pusto...), myślą perspektywicznie (... i jest późno), dodatkowo podają rozwiązanie gotowe na tacy (odeślij ich gdzieś do wiosek, niech sobie coś kupią do jedzenia), czyli - wzorowi pracownicy, którzy myślą o wszystkim, i których można zostawić samych, nie martwiąc się, że firma zaraz padnie.

I co słyszą w odpowiedzi od swojego "szefa"?
- Wy im dajcie jeść.
Ale jak?? Czy nie powiedzieliśmy mu dopiero co, że tu jest pusto? Czy on nie wie sam, że nie jedzie za nami żaden TIR z zapasami pożywienia?
- To co, mamy wziąć całą naszą firmową kasę, iść i w dwunastu przynieść chleba na pięć tysięcy ludzi?... - W tym momencie chyba każdy zwątpiłby w sens tych poczynań. Ale Jezus, jako szef, jako prawdziwy mistrz, w tym momencie po prostu pokazał im nową, zupełnie inną alternatywę. Alternatywę, która była zupełnie zgodna z głównym mottem Jego "firmy".

I tak można by odebrać tę historię o nakarmieniu pięciu tysięcy.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz