piątek, 27 marca 2015

Zaczarowana nieśmiertelność


Człowiek rodzi się czysty. Potem wchłania wszystko, co jest wokół niego. Fajne czy nie, potrzebne czy nie, wszystko, co znajduje się dookoła niego, tworzy jego świat "normalności". Potem dorasta. Buntuje się przeciwko wszystkiemu. Zaczyna dostrzegać dużo niesprawiedliwości i chce to zmienić Ale nie zawsze się to udaje. Wrecz przeciwnie - rzadko kiedy się udaje. Potrzebna więc jest odskocznia, odpoczynek psychiczny.

Nagle wszystko to, co kojarzy się z domem rodzicow, często jest negowane. Dobre czy nie, potrzebne czy nie - młody czlowiek chce inaczej. Ale brakuje wzorca do rozwiązywania codziennych sytuacji. Dlatego często, po latach, dostrzega się, że postępuje się tak samo, jak rodzice.

Ale póki co - taki młody człowiek jest MŁODY, wydawałoby się - niezniszczalny, nieśmiertelny. Choroby nie pozostawiają śladu, używki... "Palenie zabija"? Cóż to dla młodego, przecież "jego dziadek..."... Po pierwszym papierosie nic się nie dzieje, może trochę mdłości. Potem - juz normalka. Palić trzeba.

Ewa byla młoda, piękna, "niezniszczalna", "nieśmiertelna". Co mogło jej zaszkodzić zjedzenie jednego jabłka? "No dalej, weź, to tylko jedno, nic ci się nie stanie".

Każdy, gdy byl młody, czegoś próbował. I nic się nie działo - każdy był "nieśmiertelny", "niezniszczalny". Dopiero z biegiem czasu okazuje się, ze wchodzenie po schodach już nie jest takie samo, zdolność zapamiętywania już nie taka sama, przemiana materii juz o wiele wolniejsza.

Coś się stało. Wówczas każdy z nas jest zaskoczony: gdzieś zniknęła owa "nieśmiertelność", owo poczucie niezniszczalności. Na wiele rzeczy już trzeba uważać. Liczyć kalorie. Omijać alergeny. Cieplej się ubierać.

Jak czuła się Ewa? Nagle okazalo się, ze coś jest nie tak. Na coś musiała zacząć uważać. Może rana na palcu, po jakichś kolcach, wolniej zaczęła się goić? Cieplej się ubierać? A pierwsze frustracje być może powodowały reakcje łańcuchowe - nieporozumienia w komunikacji z mężem, jakiś dziwny niepokój, którego wcześniej nie bylo...

Łatwo jest zadać sobie dzisiaj pytanie: Jak Ewa mogła zrobić cos tak głupiego? Ale w gruncie rzeczy każdy musi się przyznać - każdy z nas zrobił to samo. Każdy z nas spróbował papierosa, wtłoczył do zdrowych płuc masę smoły i innych śmieci. Każdy spróbował alkoholu, poczuł lekkość pijackiego zamroczenia. Każdemu wydawało się, że jedna sztuka, szklanka, nic niczemu nie zaszkodzi. Każdemu wydawało się, że jest niezniszczalny, nieśmiertelny. I każdy - będac już wieku około 40 lat, przyzna - coś się zmieniło. Gdzieś zniknęła owa "niezniszczalność". A potem stoi się na przystanku autobusowym, patrzy na 15-latka, konczączego kopcącego peta, i się rozmyśla: "młody jesteś, jeszcze nie wiesz, co cię czeka. Dlaczego nie posłuchasz tych, którzy już to przeszli? Doświadczonych?"

Dlaczego nie posłuchamy Tego, który już wszystko przeszedł? Wszystkiego doświadczył? Bóg doradza nam, jak żyć łatwiej nawzajem; serdeczniej, przyjemniej. Dlaczego by Go nie posłuchać? Nie jesteśmy przecież wieczni, niezniszczalni. A On jest. I wie, jak wygląda śmierć. I ożył, przeszedłszy to, i radzi nam, by trzymać się blisko Boga. Radzi nam, jak żyć, by uniknąć zasmolonych płuc, skróconego oddechu, zniszczonej wątroby etc. Jak żyć, by żyć przyjemnie. Majać nadzieję na pogodną przyszlość z Nim.

Albowiem Ja wiem, jakie myśli mam o was - mówi Pan - myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją.
Jer. 29,11 BW





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz