Mając na uwadze biblijną wersję historii świata, przy której cały czas zastanawiam się, czy owo zlodowacenie faktycznie miało miejsce, czy nie, i jak w tym kontekście umiejscowić potop, spróbowałem przekonwertować fakty, oddzielić je od wniosków wyciągniętych przez ludzi myślących "ewolucyjnie" i wstawić je hipotetycznie w miejsce historii wg biblijnego punktu widzenia. Czyli - pozwoliłem sobie na czyste fantazjowanie, oparte na faktach, wysnuwając własne wnioski i hipotezy.
Na animacji powyżej widać, jak z biegiem czasu pas lądowy malał, aż utworzyła się "szczelina" między lądami Azji i Alaski. Pomijam tu kwestię wieku, podanych lat, które absolutnie nijak mają się do teorii biblijnej.
Zgodnie z "doktryną" zlodowacenia - powyższa animacja przedstawia okolice Cieśniny Beringa podczas zamrożenia północnej części naszej planety lodami. Wikipedia podaje*, że gdyby obecny poziom morza był niższy o 60-120 m, to możliwe byłoby ukazanie się pasa ląd łączącego oba kontynenty.
Animacja pokazuje przyrost poziomu wody. Potem linia brzegowa się podnosiła - czy to na skutek przyboru wody, czy to na skutek podnoszenia lądu. Jak? Jeśli z powodu przyboru wody, to albo z powodu topnienia owych lodowców, albo z powodu wód pozostałych po potopie. Jeśli na skutek podnoszenia lądu, to prawdopodobnie wynikło to na skutek uwolnienia ciężaru lądu od lodu (czyli na skutek stopnienia lodowców), albo z innego powodu jakoś. Gdzieś w Psalmach Biblia mówi o tym, że lądy się podnosiły. Nie musiało się to dziać "magicznie" przecież, ale za przyczyną normalnych zjawisk przyrodniczych. Czyli mam tutaj na myśli, że idea zlodowacenia i topnienia zlodowaceń wcale nie stoi w sprzeczności z historią biblijną, choć oczywiście zupełnie inaczej rozstrzelona jest w czasie. A topnienie lodowców mogło nastąpić naturalnie, z powodu kontaktu z wodą pochodzącą z potopu; albo (lub częściowo) na skutek ocieplenia wynikającego z braku warstwy wody/lodu wokół atmosfery, która została użyta do spowodowania potopu, co z kolei spowodowało częściowy brak ochrony przed promieniami słonecznymi**.Tak czy siak, idąc dalej - jeśli kiedykolwiek kolejnym razem ktoś z Was napotka teorie mówiące o tym, że z powodu swojego podobieństwa - świątynie Inków i piramidy egipskie - muszą mieć tego samego projektanta, to tak - musi to być prawda. Jeśli ktoś napotka się z wyciągniętym na tej podstawie wnioskiem, że tej technologii budownictwa nauczył starożytnych ktoś z zaświatów, UFO, bla bla bla - bzdura. Kiedyś, w wyśmiewanych przez nas czasach starożytnych religii, jeśli człowiek czegoś nie rozumiał, to tworzy mity, legendy, z udziałem jakichś bóstw, duchów etc. Dzisiaj człowiek robi to samo - tyle że z udziałem UFO. To, że mamy tak rozległą wiedzę, nic w naszej mentalności nie zmieniło - nadal jesteśmy skłonni wierzyć w świat, którego nasze zmysły nie mogą namacalnie zdefiniować.
Za to bardziej prawdopodobna jest teoria, że i cywilizacja egipska, i Inków, muszą pochodzić od ludzi, którzy zaczerpnęli swoją wiedzę stawiania konstrukcji i wzór budownictwa z tego samego źródła. Wg biblijnej historii - to Noe i jego rodzina byli ludźmi, od których ponownie zaczęła się historia ludzkości. I to Babilon (Babel) był miejscem, gdzie pierwsza taka piramida "sięgająca nieba" została postawiona. I to od Babelu rozpoczęła się historia rozproszenia ludzkości po całym świecie. A ów "pomost Beringa" mógł to umożliwić***.
* - Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Beringia; stąd też pochodzą obie grafiki.
** - Pisałem już o tej koncepcji na tym blogu, wywodzi się ona z wykładów Hovinda: Wody nad niebem, Woda przechłodzona, Woda w kosmosie.
*** - Wspomina też o tym anglojęzyczna wersja wikipedii tutaj: http://en.wikipedia.org/wiki/Beringia#Human_habitation.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz