czwartek, 28 maja 2015

Prawo do popełnienia błędu

A Jezus mu [Piotrowi] mówi: Zaprawdę, powiadam ci: dzisiaj, tej nocy, zanim kogut zapieje dwa razy, ty trzykroć się Mnie zaprzesz. On zaś tym bardziej zapewniał: Chociaż miałbym umrzeć razem z Tobą, nie zaprę się Ciebie. I wszyscy [pozostali] mówili to samo. 
Mar. 14,30-31 BP

Na temat trzykrotnego wyparcia się Piotra napisano wiele artykułów i kazań. Ale co z pozostałymi uczniami? Okazuje się tutaj, że Piotr wcale nie odstawał od reszty - wszyscy tam wtedy powtarzali, że się nie wyprą, nie wyrzekną, i wszyscy zrobili to samo - w decydującym momencie przy Jezusie nie było nikogo.

Dlaczego więc akurat z Piotra zrobiono jakiś szczególny przypadek? Być może dlatego, że Piotr najgorliwiej zapewniał, że tego nie zrobi. I być może dlatego, że Piotr chciał być najbliżej Jezusa, a w decydującym momencie... coś poszło nie tak. I być może dlatego, że o ile pozostali prawdopodobnie szybko o tym zapomnieli, albo szybko się z tym uporali, to o tyle Piotr nie mógł się z tego powodu podnieść. Tak bardzo się tym przejął. Tak bardzo wziął do siebie to, że obiecał coś osobie, którą kochał, i zawiódł. I potem - nie wiem, czy tylko z nim Jezus rozmawiał na ten temat, powierzając mu "pasienie owieczek" - MIMO WSZYSTKO - może z pozostałymi rozmawiał również, tylko nie mamy tego nigdzie zanotowane.

A może po prostu o pozostałych nie ma ani słowa, ponieważ pozostali w ogóle się nie pojawili. Nie przyszli. W decydującym momencie, kiedy Jezus potrzebował widzieć przyjaciół na rozprawie (każdy by potrzebował), nie było niemalże nikogo. Stchórzyli? A mimo to Jezus później, po zmartwychwstaniu, rozmawiał z nimi, a w Dniu Pięćdziesiątnicy obdarzył ich Duchem i stali się nauczycielami.

Dla mnie, perfekcjonisty, jest to odkrycie. Jezus dał im prawo do popełnienia błędu i nawet nie wyrzucał im tego potem. Po prostu - stało się. Jednostkowa sytuacja. Ale w ogólnym obrazie ich relacji nic się nie zmieniło - nadal byli powołani, wybrani, nadal byli nauczani - najpierw przez Jezusa, potem przez Ducha. Nadal mieli tę szczególną misję do spełnienia.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz