Miejsce Jego urodzin pokazuje się często bardzo wyidealizowanie: pachnąca, poukładana słoma, postacie krów, stojących w pobliżu, jakieś ozdoby, łóżeczko na biegunach do bujania...
Tymczasem to jest tylko część prawdy. Jak morski pejzaż namalowany na dwuwymiarowym płótnie. Ujrzeć ten sam pejzaż w trzech wymiarach, poczuć tę odległość, przestrzeń, wiatr, szum fal, krzyk mew, woń ryb - to jest pełen obraz. Tak samo było z ową "stajenką" - miejscem urodzin Jezusa. To nie była jakaś tam "stajenka", w umysłach wielu ludzi - miejsce wyidealizowane, wybłyszczone, święte. Nie. To była zwykła obora. Taka ze stojącymi krowami. Śmierdzącymi krowami. I śmierdzącą, starą słomą. Z możliwością wdepnięcia w śmierdzące kupy. Z muchami odganianymi przez krowie ogony. Jak na wsi. Tak, bo to była wieś. I w dodatku czasy, gdzie toalety były tylko w domach bogatych ludzi.
Postępujcie względem siebie na wzór Chrystusa Jezusa. On to, istniejąc w naturze Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby być na równi z Bogiem, lecz sam siebie poniżył, przyjąwszy naturę sługi. Stał się podobny do ludzi i w zewnętrznej postaci uznany za człowieka.
Filip. 2,5-7 BP
Jezus był Bogiem. Mógł być w swoim domu, w kosmosie, gdziekolwiek by chciał. A postanowił wyrzec się wszystkiego, i urodzić się jako zwykły człowiek. Przybrał masę ograniczeń, poruszał się tylko piechotą, nie korzystał ze swojej ponadnaturalnej mocy, którą posiadał jako stworzyciel świata. Stworzył świat, ustanowił reguły, zasady fizyczne, a potem urodził się na ziemi jako zwykły człowiek, żeby pokazać, że jest możliwe żyć według tych zasad. To nie było tak, że ustanowił zasady, a sam był ponad nimi. Nie - On stał się taki, jak my, i pokazał nam, że nawet będąc w ciele człowieka jest możliwe życie wg tych zasad. Bycie w łączności z Bogiem, pomaganie innym, i wiele innych rzeczy.
Tak więc to, co przeżywa każdy z nas, Jezus przeżył również. W taki czy inny sposób. Może nie przeżył odcięcia od internetu, ale przeżył odcięcie od świata (40 dni na pustyni). A więc wg naszych standardów - od internetu, telewizji, gazet, książek, przyjaciół - będąc tylko sam na sam ze sobą i z Bogiem. Bogiem Ojcem.
Jeśli ktoś mówi, że jego życie było specjalnie trudne, specjalnie ciężkie, że ktoś wychował się w ekstremalnych warunkach - Jezus wychowywał się w Egipcie, potem w Galilei. Też przeżył przeprowadzki rodziców, zmianę otoczenia. Potrafi zrozumieć i to.
A wszystko zaczęło się od tego, że urodził się między krowami. Na dobrą sprawę więc potrafi zrozumieć nawet krowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz