Jezus był w Betanii, u Szymona Trędowatego. Podczas gdy siedzieli przy stole, przyszła pewna kobieta z alabastrową buteleczką z kosztownym olejkiem nardowym w środku. Przełamała szyjkę i cały olejek wylała na Jego głowę. Niektórych z tych, którzy tam byli, rozwścieczyło to i mówili między sobą:
- I na co to marnotrawstwo z tą szałwią miało być? Szałwia przecież mogła być sprzedana za więcej niż trzysta denarów*, a pieniądze rozdane dla biednych.
I zaczęli utyskiwać na nią. Ale Jezus powiedział:
- Zostawcie ją, dlaczego narzekacie na nią? Chciała zrobić coś dobrego dla mnie. Biednych zawsze będziecie mieli u siebie i im możecie pomagać tak często, jak tylko chcecie, ale mnie nie będziecie mieć zawsze. Zrobiła, co mogła. A ona już na przyszłość przygotowała moje ciało do złożenia w grobie. Naprawdę, mówię wam: wszędzie na świecie, gdzie będzie głoszona ewangelia, będzie opowiadana również i to, co ona zrobiła.
Ale Judasz Iskariota, jeden z dwunastu, poszedł do arcykapłanów i zaoferował się, że wyda im Jezusa. A oni byli z tego zadowoleni, gdy to usłyszeli, i obiecali mu dać pieniądze. Od tego czasu szukał okazji, żeby Go zdradzić.
na podstawie: Mar. 14,1...11
* - 300 denarów wg tabeli miar, wag i monet to było 300 dniówek robotnika, czyli licząc dni robocze - 15 jego miesięcznych pensji. Czyli - w naszych polskich realiach - równowartość kilkuletniego samochodu.
[komentarz do tego fragmentu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz