czwartek, 8 maja 2014

Dobra Nowina Marka, cz. 1.4.

Był wtedy już wieczór, a słońce już powoli zachodziło. Ci, co byli chorzy albo mieli złe duchy w sobie wołali Jezusa, całe miasto zgromadziło się u drzwi tego domu, a ten wyleczył wielu, którzy byli już wymęczeni przez rozmaite choroby, i wyprowadził z nich mnóstwo złych duchów. Nie pozwolił jednak tym złym duchom cokolwiek mówić, bo wiedziały one, kim On jest.

Następnego dnia wcześnie rano, podczas gdy było jeszcze ciemno, Jezus wstał, wyszedł na pustkowie i modlił się. Ale Szymon i reszta pośpieszyli za nim, a kiedy go znaleźli, powiedzieli:
- Wszyscy cię szukają!
- Pozwólcie więc, że pójdziemy dalej do tych małych miasteczek tu w okolicy, żebym tam też mógł głosić - odpowiedział Jezus. - Po to w końcu przyszedłem.

Potem poszedł więc przez całą Galileę, głosił w ich synagogach i wyprowadzał z ludzi złe duchy.

Pewien człowiek, który był trędowaty, przyszedł do Jezusa, upadł na kolana i prosił go o pomoc:
- Jeśli chcesz, możesz uczynić mnie czystym.
A Jezus współczuł mu głęboko, wyciągnął rękę i poruszał nią coś przy nim.
- Tak, chcę - odpowiedział. - Stań się czysty!
W tym samym momencie trąd zniknął, a człowiek stał się czysty. Jezus powiedział coś do niego surowo i od razu wysłał go gdzieś indziej:
- Pilnuj się, żebyś ani jednego słowa nie powiedział o tym komuś innemu. Idź jedynie pokazać się kapłanowi i przynieś do świątyni dar/ofiarę za oczyszczenie, tak jak Mojżesz nakazał. To ma być dla nich jako potwierdzenie świadka.

Ale człowiek ten, odszedłszy z tego miejsca, zaraz rozpowiedział wszystkim wokół, co przeżył. Dlatego Jezus nie mógł pokazywać się więcej w niektórych miastach. Trzymał się przedmieści, czy też podmiejskich pustkowi. Ludzie jednak przychodzili do niego ze wszystkich stron.

na podstawie Mar. 1,32...45

[dalej]
[do początku]




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz